Elena
Po wyjściu Magdy, od razu udałam się do kuchni, by posprzątać po naszej kolacji. Widząc przyjaciela, jak siedzi z posępną miną i wpatruje się w kawę, ścisło mi się serce. Nie chcę, żeby cierpiał.
- Rozumiem, że mu powiedziałeś. - skinął głową, gdy usiadłam obok niego. - I jak on to przyjął?
- Był bardzo zaskoczony. Podobnież pytał, o mnie i wszyscy mu mówili, że jestem gejem, bo przecież tylko szef i księgowa znają prawdę. W pracy jestem Konradem, nie Klementyną.
- Odrzucił cię? - wzruszył ramionami.
- Nie wiem. Powiedział, że musi sobie to przemyśleć. - przytuliłam przyjaciela.
- Nie wiem, co ci powiedzieć.
- Boję się dzisiejszej zmiany. Boję się, że zobaczę w jego oczach obrzydzenie. - jest załamany. Może znają się krótko, ale zależy mu na nim.
- Jeśli tak będzie, to znaczy, że nigdy nie był ciebie wart. - usłyszeliśmy dzwonek do drzwi.
- Pójdę otworzyć. - odparł, a ja przystanęłam.Moje serce, aż chce wyrwać się z piersi myśląc, że to Alek. Rozmawiając z nim przez telefon, zdałam sobie sprawę, jak bardzo za nim tęsknię. Dlatego mam szczerą nadzieję, że to on przyjechał.
Jakie jest moje zaskoczenie słysząc głos mięśniaka!
- Cześć.
- Cześć. - odpowiedział niepewnie Konrad. - Co ty tu robisz? Skąd znasz mój adres?
- Poprosiłem szefa. Porozmawiamy?
- O..okay, wchodź. - wpuścił go do kuchni, gdzie nadal siedziałam z rozdziawioną buzią.
- Yyy... cześć. - przywitałam się entuzjastycznie.
- Hej. - spojrzał na mnie ze zdziwieniem.
- To ja... w takim razie, zostawię was samych. - ćmychnęłam do pokoju i z wybałuszonymi oczami przez chwilę opierałam się o drzwi.No tego się nie spodziewałam!
Nie chcąc podsłuchiwać, włączyłam cicho muzykę i usiadłam do notatek. Nie uczyłam się, tylko zaznaczałam istotne fragmenty, które jeszcze powinnam powtórzyć, by je zapamiętać. Po chwili, kątem oka dostrzegłam ruch za oknem i pomyślałam sobie, że to pewnie jakiś gołąb usiadł na parapecie, ale kiedy usłyszałam pukanie, dosłownie zeszłabym na zawał. Tylko przez ułamek sekundy widziałam twarz Alka, a potem usłyszałam huk. Poczułam jak cała krew schodzi mi z twarzy, a serce chyba zapomniało jak powinno bić. Być może to przez chwilowy brak tlenu, który wstrzymałam.
- Co się stało? - wpadł do mojego pokoju Konrad z mięśniakiem, a ja nie mogąc wydusić z siebie słowa, ominęłam ich i biegiem zleciałam na dół.
Widok jaki zastałam w ogródku pani Frąckowiak, wywołał we mnie skrajne emocje. Mój brunet leży między kwiatkami i trochę pojękuje, ale wygląda na całego. Czuję niesamowitą ulgę i szczęście, że on również przyjechał, ale jestem też okropnie na niego zła i zmartwiona, czy rzeczywiście wszystko jest w porządku. Podbiegam do niego i klękam przy nim.
- Czyś ty oszalał!? - warczę po cichu sprawdzając delikatnie jego ciało.
- Na twoim punkcie, maleńka. - zaśmiał się.
- Chciałeś się zabić?
- Chciałem cię zobaczyć. Tak bardzo za tobą tęsknię.
- Boli cię coś?
- Tylko dupa i duma. - pokręciłam z uśmiechem głową.
- Co się tam dzieje!? - krzyczy pani Frąckowiak, a my patrzymy na siebie z przerażeniem.Tylko nanosekunda wystarczyła nam, żeby się zrozumieć bez słów, czyli szybko uciekać! Pomogłam mu wstać, choć wcale tego nie potrzebował i trzymając go za rękę, ciągnę w stronę komórek. Alek przygniotł mnie do ściany i zasłonił własnym ciałem. Starsza pani otworzyła okno i spojrzała na swój ogródek.
- O Matko Przenajświętsza! Moje bratki, moja maciejka! Kto to zrobił!? Co za wandale! Jak was dostanę w swoje ręce, to was rodzona matka nie pozna! - parsknęliśmy cichutko śmiechem.
- Powinienem ją zamknąć, za grożenie policjantowi. - szepnął.
- Co to za policjant, który wkrada się przez okno i dewastuje kwiatki? - nawet w tym mroku widzę jego zabójczy uśmiech i rząd bielutkich, równych zębów.
- Warto było się spieprzyć z pierwszego piętra, by zobaczyć, jak się o mnie martwisz i żeby cię poczuć. - powiedział trącając nosem, o mój nos.
- Nie mogłeś wejść drzwiami?
- Chciałem być romantyczny.
- I w romantyczny sposób obiłeś sobie tyłek i zniszczyłeś kwiatki pani Frąckowiak. - zaśmialiśmy się.
- To tylko dowód, jak oszalałem na twoim punkcie. Kocham cię, Eleno. - pogładził mnie po policzku. - Przepraszam, że się wtedy tak uniosłem. Byłem zły, że mi nic nie powiedziałaś o tym, że wybierasz się na manifestacje i nie chciałem, żebyś kontynuowała marsz, bo bardzo martwiłbym się, o ciebie, a nie mogłem z tobą iść, żeby cię chronić. - pogłaskałam go po policzku. Jego troska jest rozczulająca.
- Nie musisz się tak, o mnie martwić.
- Zawsze będę się, o ciebie martwił, bo najbezpieczniejsza jesteś tylko w moich ramionach. - moje serce zalała kolejna fala miłości. Coraz mocniej się w nim zakochuję.
- Kocham cię, Alek.
- Mów mi to zawsze i nigdy więcej mnie nie unikaj.
- Dobrze. - uśmiechnęłam się, ale nie na długo, bo brunet złączył nasze usta w bardzo stęsknionym i czułym pocałunku. - Przyjmuję przeprosiny. - mówię łapiąc oddech. - Ale nadal jest mi przykro, że tak mnie potraktowałeś. Wystarczyło, jakbyś powiedział mi spokojnie prawdę i poprosił, żebym wróciła się do domu, a ty mnie po prostu pogoniłeś.
- Wiem i żałuję tego, maleńka. Te dwie doby bez ciebie, były okropne. Nie mogłem usiedzieć we własnym domu. Tak bardzo mi ciebie brakowało.
- Mnie ciebie też. - przyznaję.
CZYTASZ
Ich Życie: 1# Aleksy
RomanceSiemka! Czytaliście już historię mojej mamy? Jeśli nie, naprawdę polecam zacząć czytać od niej. Jej historia jest godna uwagi. Książki o niej, zaczynając od tomu "Moje Grube Życie", znajdziecie na profilu autorki. Jeśli już czytaliście, zapraszam...