44. Chodź do mnie, Maleńka.

363 24 8
                                    

Elena

Uśmiechnięta, jak nigdy dotąd wchodzę do mieszkania, ale gdy spotykam w kuchni Norberta, mój humor drastycznie maleje. Szatyn stoi przy oknie i prawdopodobnie patrzy na miejsce, skąd przed chwilą odjechał Aleksy.

  - Cześć. - mówię i jak gdyby nigdy nic uśmiecham się lekko.
  - Cześć.

Podchodzę najpierw do zlewu i z szafki nad nią wyciągam szklankę, by napełnić ją woda na kwiatki, a potem z zamrażarki, ze swojej półki, wyciągam sobie loda, o smaku straciatella.

  - Czyżby pan policjant, nie zabrał cię na lody? - zapytał z przekąsem.
  - Chciał, ale odmówiłam.
  - To za co dziękowałaś mu buziakiem? - postawiłam wszystko na blacie i spojrzałam na niego. Patrzy na mnie zbolałym wzrokiem, jakbym go zdradziła.
  - Norbi... zdajesz sobie sprawę, że nie muszę ci się tłumaczyć. - mówię łagodnie, ale tak żeby w końcu to zrozumiał.
  - Nie? Przecież dobrze wiesz, że mi się podobasz odkąd się tu wprowadziłaś. - mówi z wyrzutem. - Powiedziałaś mi, że nie jesteś gotowa na żaden związek, a ja to uszanowałem i przez te kilka miesięcy naszej znajomości cierpliwie czekałem, a przede wszystkim próbowałem pokazać ci, że możesz mi zaufać, a ty... zaczynasz spotykać się z kimś obcym?
  - Nigdy nie dawałam ci nadziei, że kiedykolwiek z tobą będę. - odpowiadam szczerze.
  - Ale nie spotykałaś się z innymi, a teraz? Co się zmieniło? A może on ma coś, czego ja nie mam? - zmarszczyłam brwi.
  - O czym ty mówisz?
  - Wybrałaś lepszy wariant, w końcu kim ja jestem przy policjancie na wysokim stanowisku? Nikim.
  - To nieprawda. - mówi z ogromnym żalem. - Nie kierowałam się tym.
  - To czym? - pyta z nerwami, a ja chyba pierwszy raz wybucham.
  - Nie wiem! Po prostu moje serce szybciej bije przy nim! Nie mogę przestać patrzeć na jego uśmiech, a gdy jest blisko, po moim ciele przechodzi dziwnie przyjemny prąd! Nie mam pojęcia co to jest, bo nigdy się tak przy nikim nie czułam, ale tak, przyznaję się! Chcę z nim być! Chce spróbować żyć normalnie! - powiedziałam to tak szybko, że aż brakło mi tchu. Nie wierzę, że tak łatwo z siebie to wyrzuciłam. Przecież nawet przed samą sobą próbuję to wyciszyć, zagłuszyć. - Jeśli to koniec przesłuchania, to idę do siebie. Cześć. - wychodzę z kuchni ignorując w korytarzu Kondzia, który nie wiedział, czy ma wejść do kuchni, czy nie.

Weszłam do swojego pokoju i zamknęłam drzwi opierając się, o nie. Cieszyłam się, że ta niespodziewana randka, uratowała kiepsko zapowiadający się dzień, a jednak Norbert musiał popsuć mi humor na sam prawie koniec. 

Odskoczyłam od drzwi, kiedy usłyszałam pukanie.

  - To ja. - wstawił głowę Konrad. - Przyniosłem ci lody oraz kwiatki, których zapomniałaś wziąć z kuchni.
  - Dziękuję, ale chyba przestałam mieć na nie ochotę.
  - Na pewno? - uśmiechnęłam się, kiedy pokazał mi dwie łyżeczki.
  - No dobra. - oboje usiedliśmy na moim łóżku i zaczęliśmy wsuwać lody.
  - To teraz opowiadaj, z kim byłaś na randce. Co to za policjant?
  - To ten mężczyzna, któremu wpakowałam się do auta. - aż się zakrztusił tymi lodami.
  - Że co? Dlaczego ja nic, o tym nie wiem? - oburzył się.
  - Bo nie widzieliśmy się ostatnio.
  - Opowiadaj wszystko, jak na spowiedzi. - i szlag trafił moją naukę, ale z przyjemnością odpowiedziałam mu te kilka dni, w których pojawiał się brunet. - Wszystko fajnie, pięknie, a co z tobą?
  - O co pytasz?
  - Nie będziesz się bała być z nim w końcu na poważnie? - uderzył w samo sedno.
  - Właśnie tylko to mnie przeraża.
  - Nie martw się na zapas. Może taki idealny facet, naprawdę będzie idealnym facetem dla ciebie, bo okaże się być impotentem. - spojrzałam na niego z politowaniem, a on się zaśmiał. - Żarcik. Myślę, że powinnaś być z nim szczera. - aż mnie zatkało.
  - Teraz? Oszalałeś? Nawet nie wiedziałabym jak zacząć tak krępującą rozmowę, bo nawet nie jesteśmy razem. Dopiero byliśmy na jednej randce. - westchnął.
  - Z jednej strony tak, ale z drugiej... jak się dowie i ucieknie, to znaczy że nie jest ciebie wart i nie warto angażować się w ten związek.
  - Nie dam rady. Nie zniosę takiego upokorzenia. - szepnęłam.
  - A co zrobisz, jak zajdzie to za daleko i zaangażujecie w to uczucia?
  - Nie wiem. - zajęczałam chowając twarz w dłonie.

Ich Życie: 1# AleksyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz