13. Nic ci nie powiem.

223 15 0
                                    

Niespodzianka!

Aleksy

Widząc, jak Liwia poszła do siebie, po wyjściu jej instruktora, wiedziałem, że będzie teraz płakać w swoim pokoju. Dlatego miałem ochotę pobiegnąć za nią i mocno ją przytulić, ale nie mogę. Mimo, że martwię się, o nią i Auri, która nie odzywa się od wczoraj, muszę się uśmiechać i zabawiać swoich gości, żeby ten grill nie okazał się totalną klapą.

Natan robił co mógł, by pozbyć się, troszkę niezręcznej atmosfery po wyjściu Pana Yuuki i nawet mu to wychodziło, ale dopiero Jeremi po chwili rozkręcił ją na nowo, proponując reszcie mały meczyk koszykówki, na naszym mini boisku.

  - Alek! - z uśmiechem podszedłem do Lili, którą huśta Leo. Bezpiecznie ją zatrzymał i wziął na ręce.
  - Co tam, aniołku? Dobrze się bawisz?
  - Mhm. Gdzie jest Liwka?
  - No właśnie. - zapytał brat. - Co tam się stało?
  - Rozbolała ją noga i poszła się położyć do swojego pokoju. - kłamię, bo nasza Lilcia i tak nie zrozumie całej tej sytuacji.
  - Szkoda mi jej. - ucałowałem jej policzek.
  - Uwierz, że mi też.
  - Lili! - krzyczy mama.
  - Już biegnę!

Razem z bratem odprowadziłem ją wzrokiem i po cichu zacząłem mu tłumaczyć, co się wydarzyło. Leo pokręcił głową.

  - Domyślam się, że Liw jest załamana. - powiedział obojętnie.

To nie jest tak, że on się nią nie przejmuje, po prostu to jest jedna cech aspergerowca, którą posiada. Nie rozumie, niektórych zachowań swoich rówieśników, ale mając bliźniaczkę, czyli najnormalniejszą nastolatką w obecnych czasach, stara się jak może, by to zrozumieć, ale tylko ją i naszą rodzinę oraz znajomych. Reszta się nie liczy. Leo doskonale wie, że taniec jest dla niej czymś ważnym, ale nie rozumie, dlaczego ona tak to przeżywa. Mimo to, chce ją wspierać.

  - Tak. Zamknęła się w pokoju i pewnie płacze. - westchnął.
  - Zajmę się Lili i wezmę ją na lody. Trochę przytłacza ją taka ilość nieznanych jej osób.
  - Dobrze. Dzięki, Leo.
  - Spoko. - ruszył na taras, gdzie przy okazji zmierzył wzrokiem Starskiego, który siedzi przy stole i rozmawia z trenerem oraz tatą.

Muszę z nim porozmawiać, bo może wie coś więcej na temat Starskiego. Mimo izolowania się, Leo ueaznie obserwuje otoczenie i zachowania innych. Jego bystre oko jest w stanie wychwycić różne rzeczy, które na przykład ja, nigdy nie zauważę.

Zanim dołączyłem do reszty chłopaków, spojrzałem w telefon, by zobaczyć, czy mam jakąkolwiek wiadomość od mojej blondyneczki, ale oczywiście jest cisza.

Ja: Odezwiesz się dzisiaj do mnie, czy nadal nie masz ochoty ze mną rozmawiać?

Nie dostałem odpowiedzi, ale też na nią nie liczyłem. Niestety jedna z wad Auri jest taka, że nieraz jest zbyt dumna, by pierwsza się odezwać. Od zawsze taka była i to się już nie zmieni. A szkoda, bo przez to czasami czuję, jakby jej na mnie nie zależało.



Aurelia

Południowa kawa z Danielem, nie tylko postawiła mnie na nogi, ale też poczułam się lżej, rozmawiając z nim, o swoich problemach. Blondyn nie tylko chętnie mnie słucha, ale także próbuje mi pomóc zrozumieć niedorzeczne zachowanie Aleksego.

  - Powinien mi bardziej ufać. - mówię z niezadowoleniem, zakładając ręce pod biustem.
  - Ufa. Po prostu martwi się, o ciebie. Nie zna nas. - westchnęłam ciężko. - Kiedy macie się teraz widzieć?
  - Za tydzień.
  - No i super. Wygospodarujcie trochę czasu, żeby się z nami spotkać. Niech zobaczy na własne oczy, że nic ci nie grozi.
  - Nawet fajny pomysł, ale my widzimy się na ślubie wspólnych znajomych i to w Zielonej Górze.
  - Aha... a kiedy potem?
  - Za dwa tygodnie, po weselu.
  - To wtedy zorganizujemy jakieś spotkanie. - uśmiechnęłam się jednym kącikiem ust. - Hej... co jest?
  - To już drugi tydzień, jak się z nim nie widzę i bardzo mi go brakuje. - przyznaję mieszając niepotrzebnie już letnią kawę.
  - On również za tobą tęskni... no chyba, że tak nie jest.
  - Jest. Codziennie ze sobą rozmawiamy.
  - A kto więcej pisze? Ty, czy on? - zmarszczyłam nos.
  - Zdecydowanie Alek. - ciemny blondyn podniósł brew.
  - Naprawdę?
  - Tak, bo ja... ja nie umiem być w takim związku, Daniel. - mówię, trochę nerwowo gestykulując. - Moim pierwszy chłopakiem, był Irek i to był normalny związek. Nie musiałam z nim pisać tak często, bo widziliśmy się cały czas w szkole. - z rezygnowaniem oparłam się spowrotem, o oparcie wygodnego fotela. - Choć od zawsze kocham się w Aleksym, to jednak związek z Irkiem... był idealny. - spojrzał na mnie uważniej.
  - To czemu zerwaliście?
  - Żeby... - westchnęłam ciężko. - ...nie ciągnąć tego na odległość.
  - Widać Alek, musi być wyjątkowym facetem, skoro jednak jesteś, w takim związku.
  - Jest. Kocham go.
  - Skoro ci na nim zależy, musisz nauczyć się, być z nim w takim sposób, bo przez przynajmniej najbliższe dwa lata, nic się nie zminim. A w takim związku na odległość, trzeba jeszcze bardziej dbać, o relacje i kontakt ze sobą. - przytaknęłam, bo może rzeczywiście powinnam się bardziej postarać. - A teraz musicie się jakoś dogadać. Chyba nie chcecie iść na ślub pokłóceni?
  - No nie. - bąknęłam.
  - To zróbmy tak. Zadzwonię po resztę i pójdziemy teraz kręgle, żeby miedzy innymi poprawić ci humor, a wieczorem wrócisz do domu i z nim porozmawiasz. - skinęłam głową.

Ich Życie: 1# AleksyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz