15. Wow, ty naprawdę istniejesz!

242 13 15
                                    

Aurelia

Z każdym naszym rozstaniem, powinno być coraz lepiej, w końcu zaczniemy się teraz widzieć, co drugi tydzień, ale wcale tak nie jest. Dosłownie chcę mi się płakać, kiedy wsiadamy do swoich aut. Te szczypiące oczy i okropna gula w gardle, nie pozwala mi na swobodną rozmowę z siostrą, która próbuje mnie zagadywać nie wiedząc, że teraz nie mam ochoty, na żadne rozmowy. Dlatego pod pretekstem drzemki, zakładam słuchawki i zamykam oczy, by jakoś się uspokoić.

Pożegnanie, to nie jest przyjemne uczucie, to jest tortura, którą będę czuć za każdym razem, przez kilka lat. Mimo tego bólu, nie wyobrażam sobie, robić czegoś tak nieodpowiedzialnego, jak poczęcie dziecka w takim wieku, byleby ze sobą być. Niby Alek żartował, ale on byłby skłonny do takich poświęceń i co najlepsze, byłby wspaniałym ojcem, a ja? Ja też marzę, o rodzinie, ale nie teraz i na pewno nie w najbliższej przyszłości. Mam plany, mam marzenia. Chcę iść do pracy, na studia i podróżować po świecie. Nie chcę, żeby cokolwiek i ktokolwiek mnie ograniczało. Na zakładanie rodziny mam jeszcze sporo czasu.

Po przyjeździe do domu, czułam się fatalnie i zamknęłam się w swoim pokoju. Nie miałam ochoty ma nic. Nawet mu nie odpisywałam, tylko leżałam i płakałam w poduszkę. Jak bardzo za nim tęskniłam, tak bardzo miałam dość tych rozstań, ale muszę niestety... wytrzymać te kilka lat.

~***~

Wstając rano, czuję się i wyglądam jak zombie. Zero jakiekolwiek siły i chęci do życia. Dobrze, że nastawiłam sobie zegarek wcześniej niż zwykle, bo dosłownie powłóczę nogami idąc do kuchni.

  - Dzień dobry, skarbie. Wyspałaś się? - pyta mama, przygotowując śniadanie na stole.
  - Dzień dobry. - nie chciałam burknąć, to samo tak wyszło.
  - Rozumiem, że nie bardzo. Kawki?
  - Poproszę. - usiadłam, jak ta sierota przy tym stole i zamiast pomóc mamie, to obserwuję znudzonym wzrokiem, jak się krząta.
  - Wczoraj dzwonił do mnie Aleksy. - zmarszczyłam brwi. - Nie dałaś mu znać, że dojechaliśmy i bardzo się martwił.
  - Zapomniałam. Od razu po wejściu do pokoju, poszłam spać.
  - Aurelko... - usiadła obok mnie. - ...co się dzieje, skarbie?
  - Nic, mamuś. - spojrzała na mnie z politowaniem i w sumie jej się nie dziwię. Ona zawsze wie, kiedy kłamię.
  - Przecież widzę. - zwiesiłam głowę.
  - Męczą mnie te rozstania. Powinnam się przyzwyczaić, ale to takie trudne. Chciałabym... - zamilkłam. Nie chciałam wciągać rodziców, w poczucie winy.
  - Chciałabyś nie musieć się z nim rozstawać. - nieznacznie przytaknęłam głową. - Och, skarbie... przykro nam, że tak cierpisz.
  - Spokojnie. - uśmiechnęłam się. - Dam radę. - pocałowała mnie czule w czoło i wróciła do szykowania śniadania, a ja do odpisania w końcu swojemu chłopakowi.

Aleksy

Nie wiem, co się dzieje z Auri, ale zaczynam się, o nią martwić. Wydaję mi się, że ona coraz gorzej znosi nasze rozstania, bo znów zamyka się w sobie. Oprócz powiedzenia sobie w oczy "Do zobaczenia", w poniedziałek już nie miałem z nią kontaktu. Pisałem do niej, ale nie odpowiadała. Bałem się, że może coś im się stało, dlatego zadzwoniłem do jej mamy, ale ona mnie uspokoiła mówiąc, że wszystko jest w porządku i że Auri ma kiepski humor od wyjazdu z Zielonej Góry i że zamknęła się w pokoju.

Dopiero rano dostałem wiadomość, w której śmierdziało mi kłamstwem.

Aurelia: Hej, kochanie ;) wybacz mi proszę za wczoraj, ale po przyjeździe padłam jak kawka, odsypiając chyba cały weekend. Nawet na kolację nie wstałam. Za to dziś po takiej ilości snu, wstałam wypoczęta już, o 5.00 głodna, jak wilk. Kocham cię i tęsknię za tobą ;*

Ich Życie: 1# AleksyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz