38. Nie jesteś zły?

236 14 24
                                    

Aurelia

Po wyjściu Liwii i Bruna, wróciłam do swojego pokoju ignorując wzrok mamy, który domagał się wyjaśnień. Myślałam, że jak trzasnę drzwiami, to dotrze do niej, że nie mam ochoty z nią rozmawiać, ale oczywiście już po chwili weszła do pokoju, chyba pierwszy raz, jak tornado i spojrzała na mnie wkurwionym wzrokiem.

  - Coś ty do cholery zrobiła? Jak śmiałaś rzucać się na męża swojej przyjaciółki? Co się z tobą dzieje!?
  - Nie intere... - przerywa mi.
  - NIE ODZYWAJ SIĘ TAK DO MNIE!!! - rozdarła się tak, że pewnie cały blok ją słyszał. - Ani ja, ani tata, nie zasłużyliśmy sobie na takie traktowanie. - warczy na mnie. - A pretensje możesz mieć tylko do siebie, że wróciliśmy do Łodzi. Liwia ma rację, stałaś się podła i wyrachowana. Nie szanujesz nas, a tym bardziej siebie. Masz w dupie to, że nasza rodzina się podzieliła, że przechodzę załamanie nerwowe. - westchnęła i dodała już spokojnym, zrezygnowanym głosem. - Ja już nie mam do ciebie siły. Nie będę cię karać, prosić, błagać, czy ci grozić. Rób co chcesz, to twoje życie. - wyszła z mojego pokoju zamykając za sobą drzwi.

Poczułam tak okropny ucisk w żołądku, że aż się skuliłam z bólu. To wyrzuty sumienia dosłownie zjadają mnie od środka. Tak samo było na urodzinach Alka, tylko teraz jest jeszcze gorzej. Z trudnością usiadłam na łóżku i zaczęłam cicho, ale rozpaczliwie płakać.

Boże... co ja najleszego narobiłam?
Jak mogłam tak spierdolić swoje życie?

Na własne życzenie straciłam chłopaka, który kochał mnie nad życie. Nie doceniałam tego, co dla nas robił. Myślałam tylko, o sobie i o swoich potrzebach. Straciłam przyjaciółkę, która nigdy mi nie wybaczy tego, co chciałam zrobić i... jeśli się nie ogarnę, stracę też rodzinę. Ona już jest w rozsypce.

Położyłam się i wtuliłam w poduszkę mocząc ją łzami. Dopiero teraz czuję, jak bardzo jestem samotna. Znajomość z Fabianem, to jakieś nieporozumienie. Nie mogę, a tym bardziej nie chcę z nim rozmawiać, o moich problemach. Wypłakać się. Nie mogę zadzwonić do Klaudii, którą specjalnie zaczęłam ignorować, by jak najszybciej się od nich odciąć, a do mamy też nie mam już po co iść. Jestem sama...

Wyciągnęłam z pod poduszki telefon, który co trochę brzęczy. Spojrzałam na mnóstwo powiadomień z Facebooka, więc zdziwiona weszłam na swój profil. Poczułam kolejny nieprzyjemny ucisk w żołądku widząc wiadomości od chłopaków, którzy grają w szkolnej drużynie.

"Może na priv pokażesz troszkę więcej? Ocenię, czy jesteś warta mojej uwagi, a potem się dogadamy."

"Kręcą cię żonaci faceci, czy chciałaś dopiec Aleksemu?"

"Mam tylko jedno pytanie. U mnie, czy u ciebie?"

"Nadal chcesz się zabawić? Zadzwoń..."

Więcej nie czytam, bo chyba się porzygam, a to dopiero początek piekła, które sama sobie rozpętałam. Nie mogąc znieść dźwięku kolejnych powiadomień, które zaczynają bombardować mój telefon, po prostu go wyciszam. Biorę poduszkę i zaczynam w nią głośno krzyczeć z rozpaczy.

Jednak serce matki wybacza wszystko, bo po chwili wpada do mojego pokoju, cała zapłakana i mocno mnie przytuliła. Zaczęłam tak bardzo płakać wtulając się w nią, że aż się zanoszę, jak mało dziecko. Nie potrafię dobrze złapać oddechu, a co dopiero powiedzieć, jak bardzo ją przepraszam.

~***~

Przez to co się dzieje w internecie, nie poszłam do szkoły i to za zgodą mamy. Wylała się na mnie fala hejtu, której nawet ja nie dam rady zignorować. Całymi dniami, nie wychodzę z łóżka. Siedzę załamana i patrzę się pusto w przestrzeń, bo nie mam już łez, żeby płakać.

Ich Życie: 1# AleksyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz