3. Wiesz, jak ja się poczułam?

393 19 7
                                    

Aurelia

Byłam zachwycona, gdy Irek zabrał mnie na kolację do Maca, którego bardzo lubię, zamiast do jakiejś drogiej i sztywnej restauracji. A długi spacer do domu, był bardzo miły i romantyczny. Trzymaliśmy się za ręce, jak para i bardzo dobrze nam się razem rozmawiało. Jednym słowem, czuję się wyjątkowo w jego towarzystwie.

- To tu mieszkam. - stanęliśmy pod moim blokiem.
- Dziękuję Ci za tą randkę. Mam nadzieję, że bawiłaś się na niej tak dobrze, jak ja.
- Ja również dziękuję. Było fantastycznie. - przyznałam.
- Ale tak fantastycznie, że będziesz chciała to powtórzyć, czy skończy się to na dzisiejszym razie?
- Będę... chciała to powtórzyć. - uśmiechnął się szeroko i zbliżył się do mnie.
- A pozwolisz się pocałować?
- Pozwolę. - delikatnie posmyrał mnie po policzku, po czym nachylił się i złączył nasze usta.

Na początku składał krótkie pocałunki na moich wargach, jakby bał się, że mnie wystraszy. Dopiero gdy zaczęłam oddawać te cmoki, nasz pocałunek ewoluował i zaczęliśmy się całować tak, jak trzeba. To jest mój pierwszy pocałunek, bo zawsze czekałam na niemożliwe, czyli na Aleksego, ale jest lepiej, niż to sobie wyobrażałam. Może nie poczułam tych motyli, bo one latają jak szalone tylko przy Aleksym, ale jest bardzo przyjemnie.

No cholera, nie chcę tego kończyć, ale muszę już wracać. Niechętnie odsuwam się od niego. Od razu moją uwagę zwracają jego roziskrzone oczy.

- Muszę już iść. - założył mi kosmyk za ucho.
- W poniedziałek będę czekał na ciebie pod szkołą.
- Dobrze. - dał mi jeszcze jednego buziaka.
- Dobranoc.
- Dobranoc. - z uśmiechem ruszyłam do klatki czując na sobie jego wzrok.

Dopiero gdy do niej weszłam zauważyłam, że jeszcze chwilę stał i ruszył w swoją stronę. To był naprawdę udany wieczór, mimo akcji z Alkiem.

- Cześć... już jestem. - mówię cicho wchodząc do salonu, gdzie rodzice oglądają jakiś film przytulając się do siebie i pijąc wino.
- Cześć. Jak było? - uśmiecha się mama.
- Fajnie.
- Będzie coś z tego?
- Raczej... tak. - westchnął ciężko tata.

Chyba każdy ojciec nie jest zadowolony, kiedy jego córka zaczyna się spotykać z chłopakami. Na szczęście mama potrafi mu to bardzo dobrze wytłumaczyć i oprócz wzdychania, nie słyszę żadnych reprymend.

- To ja już pójdę do siebie. - daję im po buziaku. - Miłego wieczoru. Dobranoc.
- Dobranoc, kochanie.
- Dobranoc.

Jak tylko weszłam do swojego pokoju, od razu wybrałam numer do Liw. Może świetnie się dalej bawiłam, ale nadal się o nią martwiłam. Niestety jej komórka jest teraz poza zasięgiem. Normalnie nie zadzwoniłabym do niego, bo może jest aktualnie z Weroniką, ale muszę wiedzieć, co z Liwką.

~ Aurelia? - pyta zdziwiony, jakby źle przeczytał nazwę osoby dzwoniącej.
~ Hej. Nie przeszkadzam?
~ Nie. Co tam?
~ Nie mogę się dodzwonić do Liw. Czy wszystko w porządku?
~ Już tak. Liwka ma szlaban, chyba na wszystko. - westchnął.
~ Aż tak narozrabiała?
~ Tak... naprawdę nie wiedziałaś, że Liw zadała się ze studentami?
~ Matko kochana... w ogóle. To znaczy... wspomniała, że pisze z jakimś fajnym chłopakiem, ale myślałam, że to jakiś nasz rówieśnik.
~ I nic mi nie powiedziałaś? - zapytał z pretensjami.
~ Alek, ona ma prawo zacząć się spotykać z... - przerywa mi.
~ Posłuchaj mnie uważnie. Gdybyś od razu powiedziała, że ktoś się wokół niej kręci, sprawdziłbym go z tatą i Leonem i nie musiałbym jej wynosić z mieszkania pełnego alkoholu i trawy. Prawie została wykorzystana przez jednego skurwiela. - syczy.
~ Skąd mogłam wiedzieć, że ona w takie towarzystwo wpadnie. - nie jestem mu dłużna i odpowiadam tym samym tonem. - Gdyby powiedziała mi prawdę... - znów wchodzi mi w zdanie.
~ To co? Powiedziałabyś mi?
~ Nie wiem, ale na pewno nie pozwoliłabym jej tam iść. - westchnął ciężko.
~ I zrezygnowałabyś z randki, by z nią iść?
~ Tak, to moja przyjaciółka, Alek. Z Irkiem mogłam się umówić każdego innego dnia.
~ Fajny chociaż ten... Irek?
~ Bardzo... zaczęliśmy się spotykać.
~ Super. - odparł bez wyrazu. No tak... co go to obchodzi.
~ A jak tobie udała się randka?
~ Było całkiem... fajnie, dopóki nie musiałem jechać po Liw. - zapadła krępująca cisza.
~ Muszę już kończyć. Dzięki za informację... martwiłam się, o nią.
~ Nie ma sprawy.
~ To... dobranoc.
~ Dobranoc.

Ich Życie: 1# AleksyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz