37. Co jest, kurwa?

241 14 12
                                    

Aleksy

Zachowanie Aurelii na obiedzie, było karygodne. Dobrze, że wyszła, bo miałem ochotę osobiście ją wyrzucić, mając gdzieś, jak zareagują nasze rodziny i goście. Nie pozwoliłbym jej zepsuć Liwii i Brunonowi tego dnia!

Odprowadziłem ją wściekłym wzrokiem czują na udzie dłoń szatynki. Spojrzałem w jej brązowe oczy, w których kryje się troska i coś jeszcze...

  - Wszystko w porządku? - wyszeptała.
  - Już tak. - uśmiechnąłem się do niej. - Aurelia mnie zdenerwowała. - przyznaję.
  - Nie rozumiem jej zachowania. To słodkie, co zrobił Bruno dla swojej żony. Czemu tak zareagowała? - pocałowałem ją za uchem.
  - Pewnie jest zazdrosna, że Liwia jest szczęśliwa. Nam też się układa. - uśmiechnęła się i przytuliła do mnie.

Razem z resztą gośćmi, w ciszy obserwujemy, pierwszy taniec nowożeńców, który może nie należy do tych widowiskowych, ale uczucie jakim się darzą już tak.

Czy ja też będę z kimś tak szczęśliwy, jak oni?

Na prośbę Bruna, razem z Weroniką, zawiozłem im do mieszkania taty, wszystkie prezenty, popakowane przez kucharkę jedzenie oraz by przygotować mieszkania na ich przybycie. Uśmiechnąłem się, kiedy weszliśmy do pokoi pełnych bordowych róż.

  - Jak romantycznie. - zachwyca się szatynka.
  - To prawda. Aż jestem zaskoczony. Nie spodziewałem się tego po Brunie. - przyznaję zapalając sztuczne świeczki, żeby od razu po wejściu ten widok zrobił na Liwce wrażenie.
  - Musi bardzo ją kochać.
  - Też mi się tak wydaje.
  - Sporo przyjemnych wspomnień mamy z tego mieszkania. - uśmiechnąłem się pod nosem.
  - To prawda. - podeszła i pocałowała mnie.
  - Wiem, że jeszcze musimy zostać na kolacji, bo jako świadek masz obowiązek, by bawić gości do samego końca za państwa młodych, ale wiedz, że nie mogę się doczekać, aż pojedziemy do hotelu. Mam spakowanych kilka zabawek, które powinny ci się spodobać. - wymruczała trzymając za poły mojej marynarki.
  - Przez ciebie chyba zacznę ich poganiać. - zachichotała.

Pochyliłem się i tym razem to ja ją pocałowałem przybliżając mocniej do siebie, ale krótko, bo jeszcze mogłoby nas ponieść i zaczęlibyśmy się pieprzyć wśród tych róż, co byłoby nie na miejscu.

To mieszkanie dziś należy do nowożeńców.

~***~

Weroniką miała rację i tej nocy spełniałem z nią swoje fantazje używając kajdanek, dilda i packi. Oboje byliśmy zajebiście usatysfakcjonowani i nie chciało nam się opuszczać pokoju, który musieliśmy zwolnić do dwunastej. Zanim odwiozłem ją do domu, zabrałem ją bardziej na lunch, niż na śniadanie.

Wracając do domu, czułem się dziwnie ze świadomością, że moja siostra się wyprowadziła i mieszka ze swoim mężem. Fakt, wraca już w czwartek i to na pewno na długo, ale... te rodzinne posiłki bez niej, już nie są takie same.

Właśnie dociera do mnie, jak za kilka lat będzie wyglądać nasze życie. Nasze drogi się rozejdą. Liw w końcu się wyprowadzi z Brunem, do swojego mieszkania, które kupią. Leo wyjedzie pewnie na jakieś zagraniczne studia, a ja wynajmę mieszkanie taty, by nauczyć się żyć samodzielnie. Dlatego myśl, że rodzice zostaną tu sami z aniołkiem, jest strasznie dobijająca. To są naprawdę ostatnie lata, by spędzać je razem, całą rodziną.

  - Dziwnie tak bez Liw. - odparł nagle Leo. Czyli nie tylko ja, o niej myślę. - Nawet jak się obrażała i nie schodziła na posiłki, to jednak nadal była w domu, a teraz?
  - To tylko kilka dni. - odparł tata. - Niech nacieszą się sobą i zobaczą, jak to jest żyć razem, sam na sam. - to niesamowite, jak Starski przekonał do siebie tatę.

Ich Życie: 1# AleksyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz