63. Nie ma takiej opcji.

297 17 2
                                    

Elena

Mimo, iż większość gości znam, to jednak z moją wrodzoną nieśmiałością, trochę trudno mi być partnerką świadka. Po ceremonii Alek stoi przy parze młodej i z przepraszającym mnie wzrokiem, odbiera kwiaty i prezenty od gości, którzy nie zostali zaproszeni na weselę. Robi się coraz bardziej pusto, bo większość gości pojechała już na salę weselną, ale na szczęście nie stoję sama, bo razem ze mną czekają Leo i Ala, żeby się z nami zabrać.

Widzimy, jak w nasza stronę zbliżają się Jeremi z Aurelią, która ma na sobie białą, mocno rozkloszowaną sukienkę do kolan, ze sporymi, lekko różowymi różami, na skraju sukienki.

  - O Boże... jak mogła założyć taką sukienkę na czyjś ślub? - westchnęła Alicja.
  - Nie rozumiem. Co z nią nie tak? - zapytałam.
  - Biały kolor sukni, bądź sukienki, jest zarezerwowany tylko dla panny młodej i to nie ważne, że sama panna młoda wybrała brzoskwiniową biel. Liwia mogła równie założyć nawet czerwoną lub złotą suknię, ale zaproszone kobiety na ślub, nie powinny zakładać białej sukienki... nawet w kwiaty. - nie odpowiedziałam, bo właśnie podeszli i zaczęli się z nią przestawiać.
  - Dziękujemy ci, Eleno, za opiekę nad Aurelią. - mówi Jeremi ściskając mnie, czym jestem bardzo zaskoczona.
  - T..to naprawdę, nic takiego. Każdy by tak zareagował. - mówię zawstydzona taką reakcją.
  - To twoja żona powinna jej podziękować. Elena zajęła się nią bardzo profesjonalnie. - zauważył Miki.
  - Właśnie miałam to zrobić, tylko Rem mnie wyprzedził. - powiedziała patrząc na niego dziwnym wzorkiem.

Tak długo trwała ta dziwna wymiana spojrzeń, że blondynka już nic nie dodała. Po chwili zebrali się i sami ruszyli na salę, a my zaraz po tym, jak odjechała para młoda.

~***~

Sala weselna zrobiła na mnie imponujące wrażenie. Cała urządzona w bieli pięknie odbijała delikatne, fioletowo-niebieskie światła, ukryte w suficie. Wielkie filary odzielające w okóło parkiet od stołów, to jedne wielkie neony, zmieniające kolor z niebieskiego na różowy i fioletowy. Widać para młoda zdecydowała się na wystrój sali tylko światłem i kwiatami, które są wszędzie na stołach, w pięknych kompozycjach. Do tego wysokie świeczniki ze zwisającymi kryształkami, obłędnie dekorują długie stoły.

Po złożeniu młodym życzeń, które musiałam złożyć sama, bo Alek stał za nimi i odbierał prezenty, udałam się do stołu razem z Leo, Alicją oraz Wiktorią i Nikodemem, z którymi fajnie mi się rozmawiało na komuni u Lili. Cała młodzież siedzi z parą młodą i świadkami przy jednym długim stole. Jedynie przed krzesłami państwa młodych, nikt nie siedzi przed nimi, bo jest zrobiona przeogromna kompyzja z różowo-fioletowych-białych kwiatów. Jestem zadowolona ze swojego miejsca, bo siedzę między Alkiem i Leonem, a przed nami siedzi brat Bruna, z jakąś koleżanką. Aurelia i Jeremi siedzą na przeciwko Samanty i Rafała.

Wszyscy zdążyli usiąść do stołu, a kelnerzy podawać gorący rosół, a Alka nadal nie ma. Mimo to, nalałam mu go na talerz i czekam, aż przyjdzie. Na szczęście po chwili wraca razem z mężem Samanty i siada do stołu, obok mnie.

  - Już jestem, maleńka. - całuje mnie krótko. - Musiałem zanieść prezenty do ich pokoju hotelowego. Obiecuję, że od tej chwili, już cię nie zostawię.
  - W porządku, nic się nie stało. - położył rękę na moim kolanie i zaczął jeść pierwsze danie.

Jakoś w połowie drugiego dania, pan młody wstał z miejsca, zapinając spowrotem swoją marynarkę, czym skupił na sobie całą uwagę sali. Nawet nie zauważyłam, kiedy kelner podał mu mikrofon.

  - Nasi drodze goście, wraz z Liwią chcemy serdecznie przywitać was wszystkich i podziękować, że jesteście z nami w tym szczególnym dniu, który... w sumie niewiele zmienił w naszym życiu. - wszyscy zaśmiali się cicho. - Nie ukrywamy, że pierwszy ślub był trochę z obowiązku, ale pobierając się 29 marca, te cztery lata temu, bardzo tego chcieliśmy. - odwrócił się do Liwki i ujął jej dłoń. - Ten czas pokazał nam, jak słuszną podjęliśmy decyzję. Owszem, nie było łatwo, ale dzięki wsparciu bliskich, udało nam się zrealizować wszystkie plany i jeszcze bardziej zbliżyć się do siebie. To właśnie dlatego tu dziś się spotykamy, a nie dlatego, że znowu pobieramy się, spodziewając kolejnego dziecka. - prychnął.
  - Coo!? - chórem rozległo się to pytanie po sali, a młodzi zaczęli się śmiać.
  - Tak, moi drodzy, ogłaszamy oficjalnie, że znów zostaniemy rodzicami! - rozległy się brawa i gwizdy, a potem został wzniesiony toast.



Ich Życie: 1# AleksyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz