31. Wykorzystałaś mnie.

219 11 6
                                    

Aleksy

Wchodząc do hotelu od razu zauważyłem szatynkę, jej partnera i moja randkę. Zanim do nich doszedłem, uważnie przyjrzałem się obu dziewczynom. Moja para, to ciemna blondynka, z okrągłymi, niebieskimi oczami, która na dzisiejszy wieczór pokręciła włosy w fale i umalowała usta na czerwono. Jej "mała czarna" sięga jej do kolan i ogólnie świetnie na niej leży, ale jest okropnie chuda. Mimo to, uśmiech ma uroczy, a w okrągłych oczach czai się życzliwość.

Za to szatynka wygląda obłędnie, w długiej sukni, w kolorze wzburzonego morza, z koronkowym dekoltem i długimi rękami oraz długim rozcięciem na lewej nodze. Włosy ma upięte w niskiego koka, z którego uciekło kilka kosmyków. A jej partner, to jakiś śmieszek z nażelowanymi włosami i nonszalanckim stylem bycia.

Cała trójka jest tak zajęta rozmową, że nawet Werka nie zauważyła, jak się zbliżam.

  - Witam, piękne panie oraz kolegę. - mówię podchodząc do nich.
  - Cześć.
  - Przepraszam za spóźnienie, ale musiałem poczekać na siostrę. - wzdycham.
  - Spokojnie, to my jesteśmy wcześniej. Aleksy poznaj proszę moją kuzynkę Sonię i mojego partnera Daniela. - i niestety... przez moje uprzedzenie, gościu nie zostanie moim ulubieńcem.
  - Miło mi poznać. - podaliśmy sobie ręce. - Cieszę się, Soniu, że zgodziłaś się towarzyszyć mi, na tym balu.
  - Ja również. - uśmiechnęła się i nerwowo chwyciła moje ramię, które jej podałem.

Okay, dziewczyna jest nieśmiała i muszę być wobec niej bardziej delikatny, niż zwykle jestem, ale po jakimś czasie, nawet chodzenie na rzęsach nic nie daje. Dziewczyna jest bardzo spięta i choć na jej buzi gości szczery uśmiech, jej mowa ciała dokładnie mi mówi, że nie ma ochoty na moje towarzystwo i ja nie mam pojęcia czemu.

Czyżby to jakaś klątwa? Przez to, ze rzuciłem swoją dziewczynę, przez najbliższy czas będę mieć pecha w podrywaniu? Pewnie tak. Mama nazwałaby to karmą.

Tańczyło nam się znacznie gorzej, jak rozmawiało, więc po drugim razie już jej nie zmuszałem i zatańczyłem z Liwią. Później do mnie dotarło, że Sonia jest zainteresowana partnerem Werki. Ciągle wodziła za nim wzrokiem i tylko ona szczerze się śmiała z jego żarcików. Żeby nie siedzieć bezczynnie przy stole, do tańczenia zapraszałem Weronikę, która ochoczo spędzała ze mną czas na parkiecie. Po którymś wspólnym tańcu z kolei, zrobiło nam się głupio, że zostawiliśmy naszych partnerów i wróciliśmy do stołu. Jak się okazało, niepotrzebnie. Sonia z Danielem złapali świetny kontakt i w sumie z Werką zostaliśmy dyskretnie pominięci przez nich.

  - Czyli nastąpiła niespodziewana zmiana partnerów. - powiedziała patrząc na nich.
  - Jest ci z tego powodu przykro?
  - Nie, bo bardzo dobrze się z tobą bawię. - uśmiechnęła się.
  - Skąd ty go wzięłaś?
  - Jakiś czas temu poznałam go na siłowni. - zmarszczyłem brwi.
  - Nie wygląda, jakby ćwiczył. - zauważam.
  - Wiesz co? Masz rację, jeszcze nie widziałam, żeby korzystał z jakichkolwiek sprzętów. - zaśmialiśmy się.
  - Aż głupio usiąść obok nich. Świetnie się dogadują.
  - Prawda. Masz... - odwróciła się do mnie całym ciałem. - ...zarezerwowany pokój w tym hotelu? - spojrzałem na nią. Wysyła mi wyraźny sygnał.
  - Mam.
  - To dajmy im spokój i zabierz mnie do niego.
  - Jesteś pewna? - chwyciła mnie za rękę.
  - To tylko jedna, niezobowiązująca noc.

Więcej nie było mi trzeba. Zostawiliśmy nasze gołąbki bez pożegnania i udaliśmy się do recepcji, żeby odebrać kartę od mojego pokoju. Po wejściu do niego, długo patrzyliśmy sobie w oczy. Jej uśmiech nie schodzi z buzi, a jej brązowe oczy, aż się świecą.

  - Alek... - nie wierzę... w końcu zwróciła się do mnie poprawnie. - ...to nie będzie nasz pierwszy raz. Nie musimy się skradać. - wyciągnęła paczkę prezerwatyw z torebki i rzuciła ją na łóżko, a torebkę na fotel. 
  - Widzę, że oboje mieliśmy plany na tę noc. - wyjąłem swoją paczkę z wewnętrznej kieszeni marynarki i również rzuciłem na łóżku.
  - Nie wiem jak ty... - podchodzi do mnie wolnym krokiem. - ...ale ja się cieszę, że one się zmieniły i że tę noc spędzę z kimś, z kim było mi bardzo dobrze, a nie z kimś, kogo nie znam... od tej strony. - ściąga ze mnie krawat.
  - Ja też.
  - To co? Będziemy się czaić... czy od razu przejdziemy do seksu, który najbardziej lubimy? - trzyma w dłoniach krawat i czeka na mój ruch. Biorę go od niej, ale zanim zwiążę jej ręce, muszę ją rozebrać z tej sukienki.
  - Odwróć się. - przygryzła wargę i posłusznie się odwróciła przerzucając włosy na przód.

Ich Życie: 1# AleksyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz