𝙷𝚒𝚜𝚘𝚔𝚊 𝙼𝚘𝚛𝚘𝚠 𝚡 𝙸𝚕𝚕𝚞𝚖𝚒 𝚉𝚘𝚕𝚍𝚢𝚌𝚔

990 31 7
                                    

                                𝙱𝚞𝚝𝚝𝚎𝚛𝚏𝚕𝚢


















3rd person pov

Mocne światła świec rozświetlały rezydencję rodziny Zoldyck, tym samym nadając jej mrocznego nastroju. Czarnowłosy mężczyzna czekał w korytarzu swojej rezydencji, nie wykazując ani krzty emocji. Dzisiejszego wieczoru miał do załatwienia tylko dwie rzeczy; spotkać się ze swoim partnerem oraz zabić jedną z wyższych szych, mającą duże udziały polityczne i militarne.

Mężczyzna wziął głęboki wdech, po czym dokładnie poprawił swoją czarną marynarkę, pod którą znajdowała się czerwona koszula i czarny krawat. Idealnie dopasowane czarne spodnie podkreślały jego długie, szczupłe nogi, a czarne, błyszczące buty dodawały elegancji. Zdecydowanie można było powiedzieć, że pochodził z dobrego domu.

W momencie kiedy jego ubiór został poprawiony, okno znajdujące się po jego lewej stronie otworzyło się, sprawiając, że zimne, jesienne powietrze wtargnęło do przedpokoju.

–    Nieziemsko wyglądasz mi amor ~

Powiedział szarmancko złotooki, z uśmiechem oblizując wargi.

–    Spóźniłeś się. — odpowiedział szorstko ciemnooki, na co jego towarzysz jedynie westchnął. – Poza tym mógłbyś wejść normalnie drzwiami. Takie wejścia mogą wywołać zamieszanie, a tego zdecydowanie nie chcemy.

Czerwonowłosy wzruszył jedynie ramionami, po czym umieścił dłonie na zimnym szkle okiennicy.

–    Wybacz, jednakże takie wejścia zdecydowanie bardziej do mnie pasują – mówiąc to zamknął świetlik, po czym skierował się w stronę wyjścia z rezydencji – a więc? Możemy już iść?

Czarnowłosy odpowiedział mu jedynie skinieniem głowy, po czym idąc trochę z tyłu za również elegancko ubranym czerwonowłosym, ruszyli w kierunku mosiężnych drzwi.

Po przejściu zaledwie kawałka, z korytarza obok wyszedł błękitnooki chłopak, który wyraźnie próbował coś, lub może raczej kogoś ukryć. Gdy zobaczył zmierzających w jego stronę brata i rywala, od razu się zdenerwował. Wziął jednak głęboki wdech, po czym odważnie spojrzał w jego czarne oczy.

Kiedy mijał go Hisoka, przeszedł go zimny dreszcz. Zapewne dlatego, bo wiedział gdzie znajduje się obiekt jego zainteresowań. Nastolatek zdziwił się jednak, gdy mężczyzna jak gdyby nigdy nic po prostu szedł dalej, nie zwracając na nikogo uwagi. Jego zachowanie trochę go zaniepokoiło, jednak postanowił skupić się na największej przeszkodzie.

Różnica wzrostu była duża, dlatego chłopak mógł się czuć jakby był przyparty do ściany. Nie zamierzał się jednak dać przestraszyć. Dlatego też ruszył powoli z miejsca, mówiąc z obojętnością w głosie:

–    Ty nie powiesz tacie o tym, że Gon jest moim chłopakiem, a ja nie powiem nic o tym, że Hisoka jest twoim.

–    W porządku.

Odpowiedział obojętnie najstarszy syn rodziny Zoldyck.

' A więc on naprawdę jest jego chłopakiem'. Minęli się, odnotowując to sobie w głowach.


~*~

Niebieskawe światła wypełniały całe pomieszczenie, czyniąc go bardziej eleganckim. Znajdujące się na środku dużego pokoju okrągłe akwarium, które sięgało od podłogi aż do sufitu, mieniło się błękitną poświatą, tym samym przyciągając do siebie coraz to większą ilość gości. Większa część osób albo wzajemnie ze sobą rozmawiała, albo po prostu piła gorzkie trunki, rozkoszując się przyjemnością prawdziwych, skórzanych kanap i cygar. Jedynie dwaj młodzi mężczyźni siedzieli przy pozłacanym barze, rozkoszując się whishy. W rytm powolnej, klasycznej melodii złotooki zakręcił szklanką ze złotawą cieczą.

 𝖮𝗇𝖾 𝖲𝗁𝗈𝗍𝗌 Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz