Huk. Krzyk. Cisza. Huk. Krzyk. Cisza.
Obolała złapałaś się za głowę mając już dość. Krzyk pełen bólu przeszył pokój znajdujący się na pierwszym pietrze kawiarenki, która od godziny była już zamknięta.- Cholera, przestań!- dźwięk tłukącego się szkła odbiło się po pokoju.- Mam dość, rozumiesz! Daj mi święty spokój! Nienawidzę cię! Wynoś się! Kilka kropel bezbarwnej cieczy spadło na twą spódnicę. Już sama nie wiedziałaś dlaczego płaczesz. Nie chciałaś aby TO się znów stało.Nie chciałaś aby znowu bolało. W momencie kiedy kolejny wazon miał polecieć na bliskie spotkanie ze ścianą, usłyszałaś ciche pukanie. Momentalnie twój wzrok przeniósł się w stronę drzwi, zza których nieśmiało wyglądał jakiś chłopak.
Nie wiedziałaś kto to. Od tygodni nie wychodziłaś z pokoju, a przynajmniej tak ci się wydawało, do momentu gdy nie odkryłaś niewyobrażalnej ilości ludzkich zwłok z jednym z ukrytych pokoi o którym tylko ty wiedziałaś.
- H-hej, c-czy wszystko ok? M-może mogę j-jakoś pomóc? S-słyszałem krzyk z t-twojego p-pokoju więc p-pomyślałem, że...- nie dane mu było dokończyć, gdyż twoje oko ponownie przybrało krwisty odcień. Nie byłaś jak typowe Ghoule. Byłaś eksperymentem, który jakimś cudem uciekł z laboratorium szalonego doktorka i zaczęło siać spustoszenie w 13 dzielnicy. Kolejny krzyk wypełnił pokój pesząc tym samym przerażonego chłopaka. Gdyby tylko wiedział, że stoi przed niebezpieczną i bezwzględną morderczynią zwaną [nazwa], która posiada wszystkie 4 typy kangune, to może w porę by się wycofał.
- G-gościu, n-nie wiem c-coś ty z-za j-jeden, a-ale rad-dzę c-c-ci stąd u-uciekać. T-teraz.- nie miałaś nad tym kontroli. Bałaś się i to nie na żarty. Odkąd uciekłaś z laboratorium, zaczęłaś odczuwać efekty uboczne, pod postacią ciągłych bóli głowy, nadmiernej potliwości, czy chociażby niewyobrażalnego głodu. Dopiero po miesiącu, kiedy zaczynał urywać ci się film w najmniej oczekiwanych momentach oraz gdy zobaczyłaś niechlujnie zrobione zdjęcie swojej osoby na liście gończym, wiedziałaś, że coś jest nie tak. I w taki oto sposób dowiedział się o tobie Yoshimura, zapraszając cię do grona Anteiku.
- C-cholera.- syknęłaś, kiedy niewyobrażalny ból przeszył twoją czaszę. Wiedziałaś, że nie masz zbyt wiele czasu zanim ONA znów przejmie nad tobą kontrole. Nie zwracając uwagi na bruneta, złapałaś kawałek szkła z rozbitego wazonu i z niewiarygodną szybkością wbiłaś go sobie w udo. Kolejny krzyk wypełnił pokój. Krew mieszała się wraz z łzami, a ty beznamiętnie patrzyłaś się w podłogę, drżąc ze strachu i bezsilności. W pewnym momencie poczułaś, jak wątłe ramiona oplatają cię w pasie i przyciskają mocno do siebie. Z przerażeniem spojrzałaś na oplatające cię ręce, i już miałaś zamiar się ich pozbyć, kiedy potok słów wypłynął z ust natręta, wprawiając cię w osłupienie.
- S-słuchaj, n-nie wiem k-kim jesteś, a-ale m-myśle, że p-potrzebujesz w-wsparcia. J-jest t-tutaj w-wiele o-o-osób, które s-są w s-stanie ci p-pomóc, d-dlatego śmiało m-możesz s-się do n-nich zgłosić. W s-sumie p-po to t-tutaj j-jesteś, b-bo p-potrzebujesz p-pomocy, k-którą p-pan Y-Yoshimura m-może c-ci z-zapewnić. Dlatego p-proszę cię, c-chodź ze m-mną, a p-postaram c-ci się c-choć t-trochę doradzić... Powoli odwróciłaś się do chłopaka nie wiedząc co powiedzieć. Światło ulicznych latarni wpadało do twojego pokoju, dając idealny moment abyś mogła się mu na spokojnie przyjrzeć. Przed tobą siedział chudy brunet z opaską na lewym oku. Ubrany był w typowy strój kelnera, co oznaczało, że niedawno skończył prace. W momencie gdy podniósł głowę, mogłaś spojrzeć na kolor jego tęczówki. Było szare.Zarumienił się nieznacznie, gdy twoje [k.o] oczy przeszywały jego osobę nieufnym spojrzeniem. No ale co się dziwić, w końcu nie znałaś chłopaka, a on ot tak proponuje ci uporanie się z twoimi słabościami. Zaśmiałaś się pod nosem próbując wstać, co nie ułatwił kawałek szkła w nodze, przez co po chwili upadłaś. Jednak zanim zderzyłaś się z podłogą, w porę złapały cię ramiona chłopaka, który z przerażeniem wpatrywał się w twoją nogę.
- C-cholera. Dasz r-radę dojść do ł-łóżka?
- Hmm... zastanówmy się... Biorąc pod uwagę fakt, że mam ciało obce w nodze, to nie, nie dam rady. Uśmiechnęłaś się do niego na co od speszony odwrócił wzrok. Z westchnięciem przeniósł cię na posłanie i zostawiając cię na chwile samą, powędrował do łazienki. Pod jego chwilową nieobecność rozejrzałaś się po pokoju, który był w fatalnym stanie. Ściany i drzwi były podrapane, cała podłoga usiana była kawałkami szkła i innych przedmiotów na których zdążyłaś się wyżyć. Całość dopełniała krew widniejąca na ścianach oraz dywanie. Westchnęłaś przeciągłe na myśl, że będziesz musiała to później posprzątać. Z zamyślenia wyrwało cię skrzypienie drzwi, przez które pospiesznie wszedł chłopak trzymając w rękach apteczkę. Uśmiechnęłaś się do niego krzywo. Co jak co, ale nie znosiłaś zapachu tych wszystkich środków odkażających. Za bardzo kojarzyły ci się z salą w której przeprowadzano na tobie „badania". Chłopak ostrożnie do ciebie podszedł i zabezpieczył nogę naokoło miejsca w którym znajdowało się sporej długości szło.
- T-to może zaboleć. Zrobię t-to na 3. Gotowa?- spojrzał na ciebie a ty niechętnie polowałaś głową.- o-ok. 1...2...3! Wydałaś z siebie przeraźliwy krzyk, kiedy chłopak jednym ruchem pozbył się niechcianego obiektu z twojej nogi. Zaraz po tym zaczęła się sączyć krew, na której widok przeszły go dreszcze. No tak. On jest ghoulem. W dodatku napewno jest głodny.
- N-nee, kolego. Wiem, że w-wyglądam smakowicie, a-ale opanuj się trochę. Chłopak jakby się ocknął i rzucając ci przepraszające spojrzenie zabrał się za robienie opatrunku. Ty za to czułaś się taka... lekka. Nie byłaś pewna czy odpływałaś z wycieńczenia czy to była sprawka twojego drugiego ja, ale wolałaś dotrwać do momentu, aż chłopak nie wyjdzie z pokoju. Zacisnęłaś rękę w pieść, wbijając sobie paznokcie w skórę, aby dodać sobie motywacji. Po paru minutach nastolatek wstał i odkładając wszystko na bok, usiadł na skraju twojego łóżka. Spojrzałaś na niego przelotnie, po czym wygodnie ułożyłaś się na łóżku i przykryłaś kołdrą po samą szyję. Chłopak to zauważył, więc wstał, jednak zanim opuścił twój pokój, niepewnie do ciebie podszedł i odgarniając ci włosy za ucho powiedział.
- K-Kaneki Ken. M-miło mi b-było cię p-poznać. Podszedł do drzwi, zabierając ze sobą apteczkę, i w momencie gdy chciał nacisnąć klamkę, usłyszał twój wątły głos, dzięki któremu się uśmiechnął.- [T.I] [T.N]. Dzięki za pomoc. I wyszedł.
CZYTASZ
𝖮𝗇𝖾 𝖲𝗁𝗈𝗍𝗌
Short StoryJeśli lubisz anime, filmy, kreskówki i gry, to ta książka będzie dla ciebie idealna ! Wszystkie potrzebne informacje znajdziesz w pierwszym, opisowym rozdziale. Mam nadzieję, że książka wam się spodoba ☺️ ✨Życzę miłego czytan...