𝙵𝚞𝚗𝚒𝚔𝚊𝚐𝚎 𝚃𝚘𝚔𝚘𝚢𝚊𝚖𝚒 𝚡 𝚅𝚒𝚕𝚕𝚊𝚒𝚗!𝙾𝙲

3.1K 58 9
                                    

Dla kociaranelka
________________________________
Biegłam między ciemnymi uliczkami, co jakiś czas patrząc za siebie. Przeklnęłam pod nosem gdy czarna torba ponownie zaczęła mi się zsuwać z ramienia. Odgłos ciężkich kroków i syreny policyjnej z głównej ulicy stawał się coraz głośniejszy, co mi uświadomiło że nie mam zbyt wiele czasu. Sięgnęłam do słuchawki którą dostałam od błękitno-włosego.
-Tomura słyszysz mnie?! I tak wiem że tak, więc z łaski swojej każ dymkowi mnie stąd zabrać! To był twój pomysł, dlatego dopóki nie będę bezpieczna, nie dostaniesz nowej rączki do kolekcji!!
Odruchowo złapałam za spód torby. Uśmiechnęłam się na wspomnienie rozlewu krwi mej ofiary i ostatnim głębszym tchu, gdy pozbawiałam jej kończyny. Biegłam jeszcze chwilę, po czym gwałtownie się zatrzymałam widząc niedaleko siebie radiowozy policyjne. Cholera. Ponownie sięgnęłam do słuchawki.
-Tomura do jasnej cholery, raczysz coś zrobić?!! Przecież jak mnie zgarną to...
Nie dokończyłam, ponieważ dosłownie sekundę później przede mną otworzył się portal. Z uśmiechem pokręciłam głową i bez wahania przeszłam przez kupę dymu. Nieprzyjemne dreszcze przeszły przez całe moje ciało, jednak zignorowałam je. Już chciałam zacząć wrzeszczeć na czerwonookiego jaki to on jest dziecinny i nieodpowiedzialny, jednak gdy otworzyłam oczy, ujrzałam całkiem inne miejsce. Co do...
-KUROGIRI GDZIEŚ TY MNIE WYSŁAŁ DO JASENJ CHOLERY?!!
Wkurzona rozejrzałam się dookoła. Las. Wszędzie las. Zdegustowana pociągnęłam za moje czarne loki. Wydałam z siebie bliżej nieokreślony dźwięk, i mozolnie ruszyłam przed siebie, równocześnie szukając telefonu.
-Gdzie się podziałeś ty mały... Mam cię!
Z miną rozanielonego dziecka włączyłam urządzenie a następnie latarkę. Zrobiłam to w idealnym momencie, bo jeszcze chwila a wpadłabym na ptako-człeka. Chwila moment...
-Ptako-człek?!- za pomocą quirk przyciągnęłam do siebie duży patyk. Świetnie.- Nie zbliżaj się do mnie bezmyślne stworzenie!
Osobnik jedynie się zaśmiał na co spojrzałam na niego jak na debila. Przystojnego debila.
-Po pierwsze, mam tylko głowę ptaka. A tak dokładniej kruka.- powiedział głębokim, męskim głosem. Sugoi...- A po drugie, nie jestem bezmyślny. Umiem mówić, oceny też mam dobre.- przeszył mnie przenikliwym spojrzeniem.- co tutaj robisz o tej porze? Zgubiłaś się?
Zaśmiałam się ironicznie.
-Długo by opowiadać, ale odpowiadając na twoje drugie pytanie... tak trochę. No dobra... trochę bardzo się zgubiłam. Właściwie to nie mam pojęcia z której strony dojdę na obrzeża miasta... cokolwiek.
-Mogę cię zaprowadzić jeśli chcesz.
Powiedział a pióra na jego twarzy zadrżały. Idealny.
Przybliżyłam się do niego o dwa kroki, przez co czubki naszych butów się stykały. Odchyliłam głowę lekko do góry aby spojrzeć w jego oczy. Uśmiechnęłam się uroczo, na co odwrócił wzrok. Takich właśnie uwielbiam. Popchnęłam go lekko na pień drzewa, przez co z jego dzioba wydobył się zduszony jęk. Chcę więcej. Przycisnęłam kolano do jego krocza i przybliżyłam usta do jego policzka*.
- Teraz ja się ciebie o coś spytam, dobrze?- zatoczyłam kółko nosem po jego piórach. Przełknął głośno ślinę.- czemu taki ładny chłopiec jak ty chodzi sam po lesie o takiej porze? Wiesz że mogą czaić się tu złoczyńcy, prawda?
Przejechałam dłonią po jego trosie, który zakrywała ciemna koszulka. Mimo wszystko mięśnie brzucha było czuć bardzo dobrze, przez co moja dłoń zaczęła pulsować. Zaraz nie wytrzymam. Chłopak odchylił głowę do tyłu i wziął głęboki wdech.
-W-Wiem o tym, j-jednak zawsze tu przychodzę i-i jakoś jeszcze nic mi się n-nie przydarzyło.
Słuchając jego wypowiedzi zataczałam okręgi na materiale koszulki w okolicach brzucha. Docisnęłam trochę mocniej kolano do jego krocza, przez co chłopak ciężko stęknął. Wyczułam wybrzuszenie w jego spodniach, przez co uśmiechnęłam się zwycięsko. Już jest mój. Dotknęłam go w tamtym miejscu na co złapał mnie za rękę.
-C-Co ty robisz?
Spojrzał na mnie zamglonym spojrzeniem na co posłałam mu niewinny uśmiech.
-No jak to co? Sprawiam ci przyjemność, czyż nie tego pragniesz?- spojrzałam na niego oczami szczeniaczka. Moja nowa, urocza zabawka.
-A-Ale ty n-nie możesz tego... nie tutaj...tsh...
Zaczęłam masować go w tamtym miejscu na co zaczął szybciej oddychać. Właśnie tak skarbie. Właśnie tak. Drugą ręką podwinęłam materiał jego koszulki i paznokciem przejechałam po umięśnionym trosie. Złapałam za sutek chłopaka na co jęknął, gdy zaczęłam go powoli uciskać. Po chwili wzięłam go do ust i mocno zassałam, na co syknął. Uśmiechnęłam się w duchu, trzymając go delikatnie w zębach, i przyspieszyłam ruchy ręką. Chłopak zaczął szybciej oddychać, co świadczyło o tym, że za chwile dojdzie, co też za niedługo się stało. Zadowolonona spojrzałam na jego twarz. Pióra się trzęsły, a po dziobie spływało kilka kropelek potu. Swój wzrok przeniosłam na jego krocze, na którym widniała całkiem spora plama. Co dziwniejsze, nadal był napalony. Zaśmiałam się cichutko.
-Nadal ci mało, huh? -Dotknęłam ręką jego wilgotnych od potu piór. - Powiedz mi kochanie, masz ochotę na więcej?
Spytałam dmuchając mu w odkryty obojczyk na co przeszedł go dreszcz.
-...T-Tak...
-Tak co, kochanie?
Wziął głębszy wdech i pewniejszym już głosem powiedział.
-Tak, chciałbym czegoś więcej.
Uradowana klasnęłam w dłonie po czym swoje dłonie przeniosłam na spodnie ofiary. Już miałam brać się za odpinanie jego rozporka, gdy usłyszałam coś na wzór rozcinanego powietrza. Gwałtownie się odwróciłam i jęknęłam niezadowolona widząc czekający na mnie portal. Odeszłam od chłopaka i sięgnęłam po leżącą niedaleko torbę, po czym podeszłam do mojego „transportu". Uśmiechnęłam się smutno do zdezorientowanego krukowatego po czym powiedziałam.
-No to chyba będziesz musiał jechać na ręcznym, nieprawdaż?
Jeden krok dzielił mnie do przejścia przez mroczną bramę, gdy zatrzymał mnie jego głos.
- Tokoyami Fumikage!
-Lilkie Nakamura.
- ... Spotkamy się jeszcze?
Uśmiechnęłam się do niego uroczo.
-Coś czuje że tak. I to całkiem niedługo.
Po czym zatopiłam się w ciemnej mazi. Nieprzyjemne dreszcze ponownie zalały moje ciało, a ja z łoskotem rzuciłam Tomurze torbę pod nogi. Usiadłam na barowym krzesełku i żałośnie jęknęłam.
-A była by z niego ładna zabawka...

________________________________
927 słów.
*nie wiem czy on ma policzki, ale uznajmy że tak 😂🤷🏻‍♀️
Wiem, schrzaniłam po całości, przepraszam 🙏🏻
Uznałam jednak, że przydałoby się trochę urozmaicić postać rzeczy... i tak samo wyszło 🤭
A tutaj opis OC

 i tak samo wyszło 🤭A tutaj opis OC

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
 𝖮𝗇𝖾 𝖲𝗁𝗈𝗍𝗌 Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz