Poniedziałek. Kolejny dzień w szkole, gdzie podczas nudnych lekcji nie słuchałaś nauczyciela, tylko bawiłaś się długopisem od czasu do czasu rysując coś na marginesie. To nie tak, że się nie uczyłaś, o nie. Zadziwiającym dla ciebie było to, że ty, [T.I] [T.N] byłaś w pierwszej trójce najlepiej uczących się pierwszoklasistów w szkole. Pierwszy był Todoroki Shoto, nienaganny uczeń i twój dobry kolega z klasy, drugiej osoby nie znałaś, ale podejrzewałaś, że był z klasy 1B, a jako trzecia byłaś ty. To właśnie dlatego ty i Shoto nieustannie dostawaliście prośby o udzielenie korepetycji. Cóż mogłaś zrobić, za każdym razem zgadzałaś się z uśmiechem na twarzy, mimo że nie zawsze miałaś na to ochotę. Jednak były też plusy udzielania korków. Otóż w momencie kiedy widziałaś swojego przyjaciela, Kacchana, który cały czerwony na twarzy do ciebie podchodził i prosił o pomoc przy matmie, miałaś wielkiego banana na twarzy. Typowy tsundere. Zawsze gdy do ciebie przychodził, wpierw tłumaczyłaś mu co i jak, aby po jakimś czasie dorwać się do konsoli i grać w gry do wieczora. Tak, zdecydowanie to uwielbiałaś, tak jak i on. Jednak tego dnia miało być inaczej.***
Siedziałaś sobie w ławce za Midoriyą i bazgroliłaś w szkicowniku wymyślone przez ciebie postacie. Nawet nie zauważyłaś jak twój przyjaciel przystawił krzesło do twojej ławki i zaczął się przyglądać twoim poczynaniom z nadzieją, że go szybko zauważysz. Jednak gdy minęła dłuższa chwila a ty nadal nie zarejestrowałaś jego obecności chłopak przystawił ci rękę pełną małych wybuchów tuż przed nos, w taki sposób, że po odstawieniu jej był on cały czarny od brudu. Przestraszona prawie się wywaliłaś, jednak w ostatniej chwili złapałaś się ławki.
- Oi Kacchan! Nie ładnie tak straszyć bezbronne dziewczyny!- powiedziałaś z uśmiechem patrząc jak twój towarzysz cały czerwony na twarzy burczy coś pod nosem.- No, to co cię do mnie sprowadza przyjacielu? Bo nie sądzę, że siedzisz tu bez celu.- spojrzałaś na niego z uśmiechem. Zdecydowanie uwielbiałaś jego towarzystwo.
- Zamknij się idiotko. Potrzebuje ciebie. Dzisiaj. Pilnie.- powiedział wyraźnie podkreślając każde wypowiedziane słowo. Zaśmiałaś się cicho.
- Oj Kacchan, czyżby znowu problemy z matematyką?
Oczywiście znałaś odpowiedź, jednak tak bardzo lubiłaś patrzeć jak ze skwaszoną miną kiwa głową w geście potwierdzenia.
- Ale dzisiaj musisz przyjść do mnie. Moi starzy wybyli i stwierdzili, że jak nie zaopiekuje się domem to mnie ukatrupią. No, a przynajmniej ta stara jędza tak stwierdziła.
Pokręciłaś głową rozbawiona. Bardzo lubiłaś panią Bakugo, która zawzięcie upiera się abyś mówiła jej po imieniu, i jej podejście do życia. Była dla ciebie bardziej jak matka niż... twoja własna matka.
- Z chęcią! To co, po szkole od razu do ciebie?- spytałaś i otrzymałaś jedynie twierdzące skinienie od chłopaka, gdyż w tym momencie zadzwonił dzwonek na lekcje.
***
Wiązałaś właśnie swoje F/C trampki, kiedy podszedł do ciebie Bakugo. Obdarzyłaś go jedynie jednym ze swoich ładniejszych uśmiechów i wyprostowałaś się jednocześnie skanując go wzrokiem. Z racji tego, że było dziś wyjątkowo gorąco, zdjął marynarkę, która wisiała przewieszona na jego ramieniu, zostając jedynie w białej, przewiewnej koszuli z odpiętymi trzema górnymi guzikami, która seksownie opinała mu lekko wilgotny tros. Zarumieniona odwróciłaś wzrok na co chłopak jedynie się zaśmiał i ciągnąć cię za rękę skierował się w stronę swojego domu. Spojrzałaś się na niego jak na kosmitę. Jego śmiech był naprawdę przyjemny dla uszu i gdyby ktoś powiedział, że to nieprawda, wyśmiałabyś go. Momentalnie poczerwieniałaś kiedy uświadomiłaś sobie, że wciąż trzyma cię za rękę. Powinnaś się czuć normalnie, jednak twoje serce na ten gest zabiło nieco szybciej. Przez to wszystko nawet nie zauważyłaś jak doszliśmy pod jego dom. Jak zwykle było tu czysto, co jest u niego normalne, gdyż chłopak nie znosi brudu. I bakterii. Taaak, bakterie to zdecydowanie jego najgorszy wróg. Zaraz po biednym Midoriy.
- Chcesz coś do picia?- słysząc jego głos centralnie za tobą na wysokości ucha, zadrżałaś.- Zresztą, co ja się się pytam. Wiesz gdzie kuchnia więc weź sobie co tam chcesz, ja idę się przebrać.
I poszedł, a ty jak gdyby nigdy nic udałaś nalać sobie zimnej wody. Po kilku minutach łaskawie zjawił się Bakugo w luźnym podkoszulku i krótkich szortach, gestem ręki nakazując abyś za nim poszła. Zrobiło ci się gorąco i nie była to wina upału za oknem. Wchodząc do jego pokoju zaciągnęłaś się zapachem jego perfum, który wypełniał pokój. O tak, ten zapach był zdecydowanie twoim ulubionym. Siadając przy biurku chłopaka spytałaś.
- No to szanowny panie Bakugo, z czym tym razem masz problem?- i ze śmiechem zaczęłaś się kręcić na jego obracanym krześle. Jednak w pewnym momencie twój „pojazd" się zatrzymał a przed tobą pojawiła się twarz chłopaka. Był zdecydowanie za blisko, co o dziwo ci nie przeszkadzało. Momentalnie pokryłaś się czerwienią, jednak gdy usłyszałaś wypowiedziane przez niego słowa, myślałaś że serce wyskoczy ci z piersi.
- Z tobą.
Na jego twarzy pojawił się przepiękny uśmiech a twoje serce przyspieszyło swoją pracę w momencie gdy poczułaś jego usta na swoich. Siedziałaś zszokowana nie wiedząc co zrobić, jednak po chwili oddałaś pocałunek. Po chwili oderwaliście się od siebie by ponownie móc oddychać.
- Woah- to było jedyne co udało ci się powiedzieć. On za to jak gdyby nigdy nic przystawił sobie drugie krzesło i trzęsącą się dłonią wskazał na podręcznik od matematyki.
- To co pani korepetytorko. Wytłumaczysz mi dzisiejszy temat?
Uśmiechnęłaś się promiennie patrząc w jego czerwone oczy. Taaak, zdecydowanie kochasz tego chłopaka.
CZYTASZ
𝖮𝗇𝖾 𝖲𝗁𝗈𝗍𝗌
Short StoryJeśli lubisz anime, filmy, kreskówki i gry, to ta książka będzie dla ciebie idealna ! Wszystkie potrzebne informacje znajdziesz w pierwszym, opisowym rozdziale. Mam nadzieję, że książka wam się spodoba ☺️ ✨Życzę miłego czytan...