𝙾𝚌𝚑𝚊𝚌𝚘 𝚄𝚛𝚊𝚛𝚊𝚔𝚊 𝚡 𝙵𝚎𝚖! 𝚁𝚎𝚊𝚍𝚎𝚛

1.8K 62 59
                                    

                             Dla:0nly_trash0














                                   𝖧𝖺𝗇𝖺𝗁𝖺𝗄𝗂



Wiosenny wiatr rozwiał twoje H/C włosy, gdy przez otwarte okno patrzyłaś na NIĄ. Jej brązowe włosy rozwiane były w każdą możliwą stronę, sprawiając, że z jej ust wydobył się melodyjny śmiech. Uśmiechnęłaś się na jego dźwięk, po czym poczułaś ukłucie w sercu. Dosłownie sekundę później dziewczyna odwróciła się w twoją stronę, z uroczym uśmiechem machając w twoją stronę. Zarumieniłaś się na ten gest, po czym odmachałaś nastolatce, próbując ukryć ból wymalowany na twarzy. Najwyraźniej brązowo oka nic nie zauważyła, gdyż po chwili z rumieńcem na twarzy podbiegła do NIEGO.

Nie rozumiałaś dlaczego on. Przecież wcale nie był od ciebie lepszy ani silniejszy. Owszem, miał dobre oceny i wiele osób uważało, że jest uroczy, ale to nadal nie znaczyło, że mógł ci ją zabrać od tak sprzed nosa. Przyłożyłaś rękę do ust, czując nagłą falę bólu w gardle, wciąż patrząc na dwójkę zakochanych w sobie nastolatków. Oni nie wiedzieli jak to jest nie spać przez całą noc z powodu tych cholernych kwiatów. Odwróciłaś się, z ulgą patrząc na pusty pokój, po czym powoli zsunęłaś się po zimnej ścianie.

Podkuliłaś nogi, tak, aby głowa znajdowała się pomiędzy kolanami, po czym jedną ręką złapałaś się za gardło, drugą ciągnąc za H/C włosy. Wzięłaś głęboki oddech, po czym twoje ciało ogarnął bolesny kaszel. Czułaś, jak kolce boleśnie drapią twoje gardło. Otworzyłaś szerzej usta, by następnie złapać wystający już kawałek pnącza, po czym pociągnęłaś za nie, powoli, by za bardzo się nie pokaleczyć. Na podłogę zaczęły po kolei spadać różowe płatki, niektóre o czystej, pudrowej barwie, a niektóre ozdobione szkarłatną krwią.

Z ulgą spojrzałaś na znajdujące się w twoich dłoniach pnącze róż. Niektóre kwiaty wciąż były całe, a niektóre zdążyły pozbyć się swoich dorodnych płatków.

–    Tak piękne i zarazem ohydne...

Powiedziałaś, trzymając w dłoni pełną różę. Wyglądała zupełnie jak ona. Ochaco, twoja pierwsza miłość, od zawsze wydawała ci się wyjątkowa. Nie dość, że była piękna, to na dodatek była miła i niezależna. Jej siła przypominała te cholerne kolce, które codziennie ryły boleśnie twoje gardło.

–    Y/N?

Zapytał głos, jak się okazało, stojącego we framudze drzwi chłopaka. Ze zdziwieniem patrzył się na twoje skulone pod ścianą ciało, by następnie spojrzeć na otaczające cię kwiaty.

–    Cześć Kirishima

Powiedziałaś cicho, ledwo wypowiadając te słowa. Kaszlnęłaś, brudząc dłoń oraz różę czerwoną cieczą. No tak... krew. Nastolatek najwyraźniej nie wiedział co się dzieje, gdyż dopiero po chwili spanikowany do ciebie podbiegł.

–    O mój boże Y/N! Co ci się stało?! Skąd te kwiaty?! Nic ci nie jest?! Uhh.... zaraz pójdę po Pana Aizawę....

Złapałaś go delikatnie za rękę, patrząc zaszklonymi oczami w jego czerwone odpowiedniczki. Nastolatek westchnął, po czym biorąc cię w stylu „panny młodej" zaczął iść w tylko sobie znanym kierunku. Przymknęłaś oczy, wtulając się bardziej w ciepłe ciało chłopaka.

Po chwili dotarliście do jego pokoju, gdzie czerwonooki usadził cię na miękkim posłaniu. Sam zajął miejsce obok, uprzednio podając ci szklankę wody. Niepewnie spojrzałaś to na szklankę, to na chłopaka, na co jedynie się do ciebie uśmiechnął, ukazując ostre kły.

 𝖮𝗇𝖾 𝖲𝗁𝗈𝗍𝗌 Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz