𝙻𝚎𝚟𝚒 𝙰𝚌𝚔𝚎𝚛𝚖𝚊𝚗 𝚡 𝚁𝚎𝚊𝚍𝚎𝚛

5.9K 170 128
                                    






















Stałaś z zawiązanymi opaską oczami kurczowo trzymając się krawędzi tarasu. Wzdrygnęłaś się lekko gdy chłodna bryza owjała twoje ciało. Po chwili poczułaś ciepłe ręce mężczyzny oplatające twoją kruchą sylwetkę. Uśmiechnęłaś się pod nosem i chwyciłaś za skrawek materiału. Sprawnym ruchem pozbyłaś się obciążenia i radosnym wzrokiem spojrzałaś na czarnowłosego. Zakryłaś usta ręką, a w twoich oczach pojawiły się łzy, gdy ujrzałaś rozsypane wokół płatki róż i klękającwgo pośród nich ukochanego, w jak zwykle idealnie wyprasowanej koszuli, trzymającego czerwone pudełeczko. Usmichnął się do ciebie, po czym delikatnie ujął wierzch twej dłoni.

- Reader... wiedz, że nie jestem najromantyczniejszym, najczulszym ani najweselszym mężczyzną... z łatwością mogłabyś mieć każdego, jednak wybrałaś mnie, za co codziennie dziękuje bogom... Reader, wiedz, że jesteś niezwykle ważną dla mnie kobietą, i jestem w stanie dla ciebie zrobić wszystko, dlatego czy uczynisz mnie najszczęśliwszym męższczyzną na świecie i zostaniesz moją żoną?

Pierwsze łzy zaczęły torować sobie drogę po twych policzkach, gdy z niewyobrażalną radością słuchałaś słów kobaltowookiego. Głos ugrzązł ci w gardle, dlatego pokiwałaś twierdząco głową. Mężczyzna wstał, po czym wyjął z czerwonego pudełeczka srebrny pierścionek i delikatnie wsunął ci go na palec. Podszedł do ciebie i spojrzał głęboko w oczy, po czym ujmując twoją twarz w dłonie, złożył na ustach delikatny pocałunek. Odsunął się nieznacznie gdy zabrakło wam tchu po czym zamknął cię w szczelnym uścisku. Wtuliłaś głowę w zagłębienie jego szyi po czym zaciagnęłaś się jego zapachem.

- Kocham cię Levi...

- Reader...

- Tak bardzo cię kocham...

- ...Reader...

- ...Reader...

                               ~°x~°x~°x
- Reader, do jasnej cholery!

Krzyknął kobaltowooki, kolejny raz szturchając ją w ramię w celu obudzenia.

- Mmm... tak bardzo cię kocham Levi....

Jego ruchy zastygły a po plecach przeszedł przyjemny dreszcz.

- Reader!

- ...tak bardzo cię kocham...

Jego serce zabiło nieco szybciej, jednak nie dał tego po sobie poznać.

- Reader!

Ponownie potrząsnął jej ramieniem.

- Reader!

Kolejna nieudana próba.

- Reader!

W końcu nie wytrzymał. Westchnąwszy przeciągle, wziął drobne ciało dziewczyny i powolnym krokiem zaczął się kierować w stronę jej pokoju. Byli w połowie drogi, gdy wątłe ręce dziewczyny oplotły delikatnie jego szyje. Nie mogąc się powstrzymać, złożył delikatny niczym muśnięcie motyla pocałunek na jej czole. Ten gest wystarczył jednak by [k.o]-oka się zbudziła. Prychnął oburzony i spojrzał w jej [k.o] oczy, które przed chwilą otworzyła.

- Kapral Levi? —Powiedziała zmęczonym głosem, po czym zaczęła się rozglądać po otoczeniu. -- C-Co kapral robi?

- A nie widać? Niosę cię do twojego pokoju. Zasnęłaś przy papierkowej robocie, a potem nie mogłem cię dobudzić. Zaczęłaś mamrotać pod nosem, aż w końcu stwierdziłem że niestosownie będzie cię tak zostawić.

W jej oczach dostrzegł błysk przerażenia. Przygryzła zdenerwowana wargę, na co odwrócił wzrok.

- Rozumiem...

Przez resztę drogi oboje się nie odzywali, ona będąc zawstydzona sytuacją, on nie wiedząc co ewentualnie mógł powiedzieć. Mimo całkiem sporej różnicy wieku, mężczyzna dażył [k.w]włosą głębokim uczuciem. Nie wiedział czy to miłość, czy tylko chwilowe zauroczenie, jednak po części podobał mu się ten stan rzeczy. Dotarli do jej pokoju, więc delikatnie odstawił dziewczynę na ziemię.

- D-Dziękuję

Powiedziała speszona, po czym skierowała się w stronę łóżka. Stanęła nieruchomo gdy umięśnione ramiona oplotły ją w pasie by po chwili powalić na miękki materiał kołdry. Kobaltowooki spojrzał na jej zarumienioną twarz, po czym po raz pierwszy na jej oczach się uśmiechnął. Przybliżył się do jej ucha, nosem przejeżdżając po zarumienionym policzku.

- Powiedz mi Reader... czy to co mówiłaś przez sen jest prawdą? — zrobił z ich dłoni koszyczek, pocierając kciukiem jej kostki.— powiedz mi Reader... czy kochasz mnie, tak naprawdę?

W jej oczach zebrały się łzy, więc odwróciła wzrok.

- J-Ja... przepraszam...

Odsunął się od niej minimalnie po czym posłał niezrozumiałe spojrzenie.

- Za co mnie przepraszasz?— odgarnął kosmyk jej [k.w] za ucho, by mieć lepszy widok na jej twarz. — jeśli to co mówiłaś jest prawdą, jestem w stanie to zaakceptować.

Jej zaszklone oczy zwróciły się ku niemu. Nie wiedziała jak ma zareagować, jednak on doskonale wiedział. Już po chwili przywarł swoimi wargami do jej spierzchniętych odpowiedniczek. Serce zabiło mu szybciej, gdy dziewczyna oddała ten trochę niechlujny pocałunek, który przepełniony był miłością i szczęściem. Oderwali się od siebie, po czym uprzednio kładąc się na miękkim posłaniu, mężczyzna przytulił ją do swego trosu głaszcząc po włosach. Pocałował ją w czoło, po czym powiedział dwa słowa, które zapamiętała już do końca życia.

-... kocham cię.


________________________________
Krótki, bo tylko 697 słów.
Mam nadzieję że jest wystarczająco dobry! 😅

 𝖮𝗇𝖾 𝖲𝗁𝗈𝗍𝗌 Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz