𝙺𝚒𝚕𝚕𝚞𝚊 𝚡 𝚁𝚎𝚊𝚍𝚎𝚛

2.9K 114 13
                                    

Dla horrible-chan

                             𝙷𝚎𝚜𝚒𝚝𝚊𝚝𝚒𝚘𝚗
















3rd person POV:

Idąc ramię w ramię z srebrnowłosym chłopakiem, podziwiałaś krajobraz dookoła ciebie. Byłaś bardzo zaskoczona, kiedy Killua zaproponował wycieczkę do lasu. Nigdy jakoś nie próbował rozwinąć waszej znajomości ani nic, dlatego z przyjemnością przystałaś na jego propozycję.

Nie wiedząc czemu, błękitnooki bardzo ci się podobał. Nie wiedziałaś, czy to przez jego charakter, jego wygląd lub może przez małe gesty, które dla ciebie były czymś wyjątkowym. Samo to, że zaczekał na ciebie, gdy wiązałaś po raz setny tego samego buta lub serwetką wytarł kawałek ciasta, który pozostał na twojej twarzy, sprawiały, że czułaś motylki w brzuchu. Tak więc gdy oboje dotarliście na miejsce, aby zastać uroczy koc i kosz piknikowy, nie mogłaś powstrzymać się od uśmiechu i rumieńców.

Siedzieliście tam, aż do zachodu słońca, śmiejąc się i rozmawiając jakbyście znali się od dziecka i byli najlepszymi przyjaciółmi. Sceneria przypominała ci rozdział książki, którą ostatnio przeczytałaś, w której główna bohaterka i jej przyjaciel byli na pierwszej piknikowej randce.

Szkarłatny rumieniec pokrył twoje policzki, gdy wasze palce niby przypadkiem się dotknęły, jednak ani ty, ani on nie zabraliście ręki. Po prostu w ciszy oglądaliście powoli zachodzące słońce i miasto w oddali szykujące się do nocnego życia.

W głębi duszy zadałaś sobie pytanie „ A może to odpowiedni moment, aby wyznać mu co czuję?"

Serce waliło ci jak oszalałe, i z trudnością wypowiedziałaś kolejne słowa, które mogły zrujnować waszą znajomość.

–    Um... Killua?

Spytałaś cicho, nawet na niego nie patrząc, wiedząc, że nie dałabyś radę mu teraz spojrzeć w oczy.

–    Hm?

Błękitne tęczówki wręcz przeszywały cię na wylot sprawiając, że miałaś coraz większe wątpliwości.

Teraz albo nigdy.

–    Dlaczego.. – przełknęłaś gulę w gardle nie wiedząc, czy dasz radę wypowiedzieć te słowa – Dlaczego mnie tutaj przyprowadziłeś? – Powiedziałaś szybko, jednocześnie zamykając oczy, bojąc się jego reakcji na to pytanie. Jednak gdy odpowiedziała ci cisza, zaczęłaś się nieco denerwować – T-To nie tak, że mi się tu nie podoba! Jest ślicznie ! Naprawdę! P-Po prostu... Naprawdę cię lubię, i czuję się źle z myślą, ż-że aktualnie możemy być na randce....

Po krótkiej chwili ciszy, usłyszałaś jego donośny śmiech. Zwykle byłabyś bardzo szczęśliwa słysząc go, jednak nie bardzo to pasowało do obecnej sytuacji.

–    W-Wybacz – powiedział, wycierając łezki z kącików oczu, po czym spojrzał na ciebie z uśmiechem na twarzy – Baka, przyprowadziłem cię tutaj, bo też cię lubię. I to bardzo.

Spojrzałaś na niego ze świecącymi od łez oczami, na co lekko spanikował.

–    O-Oi, chyba nie myślałaś, że śmieję się z ciebie, prawda? – zapytał, na co jedynie spuściłaś głowę w dół – Hej, spójrz na mnie

Powiedział, po czym delikatnie wziął twój podbródek w dwa palce, odwracając cię twarzą do niego. Twoje policzki pokryły się szkarłatnym różem, gdy chłopak zniżył się do twojej wysokości, aby po chwili złączyć wasze usta w delikatnym pocałunku. Zamknęłaś szczęśliwa oczy, ciesząc się chwilą, po czym spojrzałaś w jego niebieskie oczy.

–    Naprawdę bardzo cię lubię

Powiedzieliście jednocześnie, po czym cicho się śmiejąc ze swojej synchronizacji, spędziliście resztę wieczoru w przyjemnej atmosferze.




Uśmiechnęłaś się na wspomnienie minionego dnia, zastanawiając się, czemu srebrnowłosy nagle zachowuje się, jakby nic się nie stało. Może nic to dla niego nie znaczyło? Odgoniłaś tą myśl, mając nadzieję, że się mylisz. Z wymuszonym uśmiechem podbiegłaś w stronę chłopców, którzy siedzieli na ławce w zaocznym parku.

Gon gdy tylko cię zobaczył, zaczął energicznie do ciebie machać, jednak srebrnowłosy nawet nie drgnął na milimetr. Poczułaś ukłucie w sercu, jednak zachowałaś sztuczny uśmiech, gdy witałaś się z przyjacielem.

–    Y/N- chan!

Wykrzyknął wesoło czarnowłosy, po chwili zamykając cię w szczelnym uścisku. Uśmiechnęłaś się na ten miły gest, skupiając swój wzrok na chłopaku obok. Stanęłaś naprzeciw niego, próbując spojrzeć mu w oczy, jednak on najwyraźniej próbował za wszelką cenę unikać twojego wzroku, gdyż nie przestawał patrzeć w bok.

Przygryzłaś nerwowo wargę, bojąc się, że wczorajszy dzień naprawdę nic dla niego nie znaczył.

–    Killua – Powiedziałaś cicho, jednak na tyle głośno, aby cię usłyszał – chyba musimy porozmawiać.

–    Hm? Potrzebujesz czegoś?

Powiedział, jak gdyby nigdy nic. Nawet nie zauważyłaś kiedy Gon zniknął z twojego pola widzenia. Jedyne, na czym się aktualnie skupiłaś, był chłopak siedzący tuż przed tobą.

–    Um, tak. Co do tego, co się wydarzyło wczoraj... – Przeniósł całą uwagę na ciebie, przez co poczułaś się trochę pewniej, więc kontynuowałaś – Czy to co się stało wczoraj... naprawdę coś dla ciebie znaczyło?

Chłopak podniósł brew, sprawiając, że uśmiech zniknął z jego twarzy.

–    Nie rozumiem pytania – powiedział wstając. – Czemu miałoby to nic dla mnie nie znaczyć? Dziewczyna, która mi się podoba od dawna, powiedziała, że też mnie lubi. To chyba wystarczający powód do radości, prawda?

Kiwnęłaś głową, przyznając mu rację.

–    W takim razie, czemu cały dzień mnie unikasz?

Spytałaś z nutką bólu w głosie. Killua spojrzał na ciebie łagodnym wzrokiem, po czym z lekkim rumieńcem na twarzy, przytulił twoją drobną sylwetkę do swojego rozgrzanego ciała.

–    Wybacz – powiedział składając delikatny pocałunek na czubku twojej głowy – Po prostu... nie jestem najlepszy w tych całych „ związkowych sprawach"

Wolną ręką podrapał się po karku, sprawiając, że zachichotałaś.

–    Rozumiem. Wiesz, nie musimy się z niczym spieszyć, prawda? W końcu jeszcze całe życie przed nami !

Po tych słowach nastolatek złapał cię delikatnie za rękę, ruszając w głąb parku w poszukiwaniu Gona.

 𝖮𝗇𝖾 𝖲𝗁𝗈𝗍𝗌 Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz