𝙳𝚎𝚗𝚔𝚒 𝙺𝚊𝚖𝚒𝚗𝚊𝚛𝚒 𝚡 𝚁𝚎𝚊𝚍𝚎𝚛

4K 129 8
                                    

Dla inloveallthetime
________________________________
-Kuso*, tyko nie znowu!- zaskoczyłam z ostatniego schodka i pędem pognałam do wyjścia ze szkoły. Byłam na siebie wściekła, ponieważ to już trzeci raz w tym tygodniu gdy spóźniam się na umówione spotkanie z korepetytorem i jednocześnie moim przyjacielem. Wybiegłam na dziedziniec i nie wiążąc sznurówek nowych butów pognałam do pobliskiej kawiarnii. Nie była ona daleko, może z 5 minut drogi, jednakże los jak zawsze lubi mi dokuczać i tak oto stoję zniecierpliwiona przed przejściem dla pieszych. Spanikowana spojrzałam na zegarek. 16:18.
-A niech to... 18 minut spóźnienia.
W momencie gdy już chciałam się pogodzić z faktem że dostanę od niego niezły opieprz, światło zmieniło się na zielone, a ja jak najszybciej udałam się na drugą stronę ulicy, dobiegając do miejsca naszych stałych spotkań.
Z westchnięciem otworzyłam drzwi kawiarni, a dźwięk dzwoneczka rozniósł się po całym pomieszczeniu, zwracając tym samym uwagę personelu. Uśmiechnęłam się do nich łagodnie na co odpowiedzieli mi skinieniem głowy, i wskazali wzrokiem cel moich poszukiwań. W duchu dziękowałam im za to, bo gdybym sama miała go szukać, byłby z tym mały problem z powodu całkiem sporego ruchu. Podeszłam do stolika i przepraszająco uśmiechnęłam się do chłopaka.
-Ohayo Denki-kun!
Blond włosy uroczo wystawały mu spod materiału czarnego kaptura, a zmęczone spojrzenie żółtych tęczówek spoczęło na mnie.
Z męczennym westchnięciem sięgnął po zamówioną wcześniej kawę, i upił dużego łyka uprzednio sprawdzając godzinę.
- Znowu się spóźniłaś. Co się ostatnio z tobą dzieje [t.i]? Masz jakieś problemy? Wiesz że o wszystkim możesz mi powiedzieć.
Mówiąc to zdjął kaptur i położył swoją dużą ciepłą dłoń na mojej mniejszej odpowiedniczce, na co się wzdrygnęłam i oblałam rumieńcem.
-T-to nic takiego, naprawdę! Po prostu mam ostatnio dużo na głowie i już nie wyrabiam czasowo.- podrapałam się nerwowo po karku. Chłopak westchnął z rezygnacją.
-Słuchaj to może w takim razie odwołamy korki na jakiś czas.- zawiedziony odwrócił wzrok.- może tak by było lepiej...
-Nie!- krzyknęłam szybko wstając od stołu, co zrobiłam chyba trochę za głośno , gdyż nie dość, że przerywałam mu wypowiedź, to przy okazji przewróciłam krzesło które z hukiem upadło na ziemie, na co personel spojrzał na mnie zdziwionym wzrokiem. Wzięłam wdech, podniosłam przewrócony mebel i siadając spowrotem wzięłam jego ciepłą dłoń pomiędzy między moje dwie zimne.- Nie chce przerywać korków z tobą. I to nie dlatego że świetnie uczysz, tylko ze względu na to, że dzięki tobie zapominam o tych wszystkich pobocznych rzeczach które mnie nurtują.- spojrzałam lekko zakłopotana na jego zdziwioną twarz.- No to co? Zaczynamy panie „wiem lepiej od ciebie kruszyno"?
-Hai. - powiedział rozbawiony, na co z uśmiechem zaczęłam wyjmować potrzebne na dzisiaj książki. - to powiedz mi, co powtarzamy tym razem?
Z niesmakiem spojrzałam na podręczniki.
-Biologia, układ nerwowy, strona 208-220.
Denki jedynie pokiwał głową na znak że rozumie i zaczął tłumaczyć mi od nowa cały temat.
***
Książki z łoskotem upadły na beton rozsypując przy tym wszystkie moje notatki. Z jęknięciem bólu opadłam na kolana trzymając się z obolały brzuch. W kącikach oczy zebrały mi się łzy, jednak nie dane mi było ich zetrzeć, gdyż po chwili poprzez mocne szarpnięcie za włosy znów stałam na trzęsących się nogach. Spojrzałam gniewnie na grupkę chłopaków śmiejących się chytrze. Nie wiedziałam kim są, ani czy chodzą do U.A. Na twarzach mieli czarne maski, a ciało okalały tego samego koloru bluzy. Pisnęłam z bólu gdy poczułam pieczenie na policzku. Dotknęłam obolałego miejsca i momentalnie cofnęłam rękę czując cierpką krew pod opuszkami palców. Spojrzałam na moich oprawców z przerażeniem. Było ich 3 a ja jak na razie znałam quirk tyko 2 z nich. Jeden z nich posiadał coś podobnego do umiejętności Aizawy-sensei, tylko że mógł wymazywać czyjąś umiejętność poprzez dotknięcie go. Drugi zaś posiadał szpony i ogon zakończony ostrym szpikulcem, który najprawdopodobniej przeciął mój policzek. Chłopak podszedł do mnie i splunął mi na twarz szyderczo się przy tym śmiejąc. Złapał mnie za ramie i przyczepił do muru, wbijając ostrze wprost w moje udo. Krzyknęłam z bólu co wykorzystał aby włożyć w moje usta dwa palce. Chciałam go ugryźć, jednak on przewidując mój ruch, pociągnął moją dolną szczękę do dołu.
-Nie ma tak łatwo kochaniutka.- zdjął maskę i przejechał językiem po krwawiącym przecięciu. Syknęłam z bólu a on zadowolony zwrócił się do swojego kolegi. -Nee, szefie! Mogę się z nią chwile pobawić?! Nie sądzę aby zajęło mi to długo!
Mówiąc to utkwił swe wygłodniałe spojrzenie w okolicy mojego dekoltu na co przełknęłam głośno ślinę.
-Rób co chcesz, byle szybko. Mimo iż jest już po lekcjach, to warto być cały czas na baczności.
Ogonowaty jedynie prychnął i wolną dłonią zaczął jeździć w górę i dół po moim udzie, uprzednio wyjmując z niego ostrze. W oczach zebrały mi się łzy gdy wyjął palce z moich ust i zaczął rozpinać moją koszulę. Sparaliżował mnie strach, byłam bez żadnych szans na ucieczkę. Pustym spojrzeniem wpatrywałam się w ścianę przed sobą, gdy chłopak z pomrukiem zadowolenia ściskał mój pośladek. Byłam na straconej pozycji, nie mogąc nic zrobić. W pewnym momencie coś z boku poruszyło się, a następnie było tylko słychać jęki bólu i upadające ciała na zimną podłogę. Zdezorientowany napastnik oderwał się ode mnie i już miał to coś zaatakować ogonem, gdy został obezwładniony. Ja za to stałam nadal przy ścianie, z potokiem łez spływającym po policzkach. Bałam się. Bałam się, że przyszedł po mnie ktoś jeszcze gorszy, dlatego wolałam się nie odwracać. Zamknęłam mocno oczy gdy poczułam rękę na ramieniu. Już miałam się odsunąć, gdy zostałam zamknięta w szczelnym uścisku, a zapach moich ulubionych perfum dostał się do moich nozdrzy. Momentalnie zacisnęłam ręce na jego koszuli wtulając się bardziej w umięśniony tros chłopaka.
-Denki....- wychlipiałam ponownie zalewając się łzami. Chłopak delikatnie się ode mnie odsunął i spojrzał na mnie załzawionymi oczami, posyłając pocieszający uśmiech.
-Jestem tu [t.i]... J-już wszystko będzie dobrze, o-obiecuje ci...
Przeniosłam spojrzenie na moje buty, na których znajdowały się kropelki jeszcze świeżej krwi.
-Przepraszam...- spojrzałam na chłopaka niezrozumiale. - przepraszam że niczego wcześniej nie zauważyłem. M-musiałaś przeżywać takie piekło już od dawna a ja... jako twój przyjaciel powinienem coś wychwycić chociażby po twoim zachowaniu... A-Ano...
Nie wytrzymałam i przerwałam jego wypowiedź krótkim pocałunkiem. Zaskoczony nie umiał nic z siebie wydusić, a ja całkowicie zmęczona zdołałam tylko powiedzieć:
-Nie przepraszaj głuptasie. Po prostu... po prostu bądź ze mną, ok?
-O-Oczywiście... Już zawsze będę.
A ja wyczerpana uśmiechnęłam się tylko i usnęłam.
________________________________
1042 słowa.
*kuso- cholera
Ponownie wracam do gry !
Kolejny shocik już niedługo !🐼

 𝖮𝗇𝖾 𝖲𝗁𝗈𝗍𝗌 Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz