𝚃𝚊𝚖𝚊𝚔𝚒 𝙰𝚖𝚊𝚓𝚒𝚔𝚒 𝚡 𝙾𝙲

3.8K 107 9
                                    

Dla Ourkynna
________________________________

Zdenerwowana przemierzałam szkolny korytarz w poszukiwaniu klasy w której uczyła się elitarna „wielka trójka". Stanęłam przed ogromnymi drzwiami i wzięłam głęboki wdech aby się uspokoić. Zgarnęłam nieszczęsny kosmyk fioletowych włosów za ucho i zapukałam do drzwi. Po krótkiej chwili usłyszałam głośne „proszę", dlatego też otworzyłam je i przekroczyłam próg sali.
A mogłam nie spać na tych jego durnych lekcjach.
-Um... Dzień dobry? Przysyła mnie Aizawa-sensei. Potrzebuje na jakiś czas uczniów o imionach...- wyjęłam z kieszeni pomiętą już kartkę- Mirio Togata, Nejire Hado oraz Tamaki Amajiki. Są takowi dzisiaj obecni?
Spojrzałam na nauczyciela z męczeńską miną. Miałam nadzieje że wyczuł moją niechęć z faktu, że tu stoję. Bogowie się chyba nade mną zlitowali bo już po chwili troje uczniów wstało i wyszło, a ja ospałym krokiem podążałam za nimi w stronę klasy 1-A. Po chwili ciszy fioletowo włosa dziewczyna odchrząknęła i z uśmiechem zwróciła się w moją stronę.
-My się jeszcze nie znamy! Nejire Hado, miło mi! Ten oto blondyn to Mirio Togata a nasz uroczy śpioch człapiący z tyłu to Tamaki Amajiki.
Spojrzałam na dziewczynę znudzonym spojrzeniem na co delikatnie posmutniała. Po chwili westchnęłam przeciągle po czym wystawiłam do niej rękę.
- Ran Narumi. Lepiej się pośpieszmy. Nie wiem co sensei od was chce, ale wole mieć to za sobą.
Dziewczyna w odpowiedzi kiwnęła głową i radosnym krokiem ruszyła w stronę sali.
***
Stałam przebrana w strój bohaterski na środku hali treningowej, słuchając wywodu blond włosowego chłopaka jak to mamy wszyscy się z nim zmierzyć. Znudzona przewróciłam fiołkowymi oczami i spojrzałam w ciemny kąt pomieszczenia. Fioletowo włosy chłopak opierał się czołem o ścianę mrucząc coś pod nosem. A przynajmniej tak myślałam wnioskując po ruchu jego warg. Rozejrzałam się po otoczeniu, jednak nikt nie zwracał na niego uwagi. Już miałam ruszyć w jego stronę, jednak powstrzymała mnie czyjaś ręka na ramieniu. Z mordem w oczach spojrzałam na osobę za mną, co musiało jak zwykle komicznie wyglądać ze względu na mój niski wzrost, jednak gdy ujrzałam Izuku od razu złagodniałam.
-Choć Narumi-chan. Musimy się ustawić.
Niechętnie się z nim zgodziłam i powędrowałam do przedniego rzędu.
-Wszyscy gotowi?- powiedział Aizawa-sensei na co wysunęłam pazury i w pozycji bojowej czekałam na atak.- A więc zaczynamy!
Gdy pierwsze osoby z przodu rzuciły się na niego ja postanowiłam przeanalizować jego ruchy. W momencie gdy chłopak przeniknął pod ziemię wstrzymałam oddech. Rozejrzałam się po pomieszczeniu. Jak widać nie tylko ja byłam zdziwiona. Na chwilę spojrzałam na tajemniczego chłopaka, gdy nagle zza pleców usłyszałam przerażony krzyk Kyoki. Od razu spojrzałam w tamtą stronę czego natychmiastowo pożałowałam, gdyż ujrzałam obezwładnioną dziewczynę trzymającą się za brzuch i zadowolonego chłopaka bez ubrań. Nasze spojrzenia na ułamek sekundy się spotkały, a ja już wiedziałam, że to się źle dla mnie skończy. I tak oto czekałam gotowa do ataku patrząc jak Mirio nokautuje większą część uczniów. Z podziwem patrzyłam jak Izuku przewiduje ruchy blondyna, jednakże długo na tym nie pociągnął i już po chwili poległ. Zostałam sama na placu boju a po mięśniaku nie było żadnego śladu. Zamknęłam oczy i wstrzymując oddech zaczęłam nasłuchiwać. Przód nic, tył nic, z prawej czysto, czyli że nadchodzi...
-...z lewej- powiedziawszy to rozcięłam skórę na przedramieniu. Krople toksycznej cieczy spadły na ramiona nieświadomego chłopaka, który już po chwili się za nie trzymał sycząc z bólu. Wykorzystałam okazje i podbiegłam do niego zadając mu cios, przed którym się uchronił.-kuso!
Spojrzałam gniewnie na przeciwnika. Tak łatwo się nie poddam zasrańcu. Wzięłam głęboki wdech i wysunęłam pazury. Z dokładnością patrzyłam jak chłopak znika pod ziemią i analizując wszystko po kolei odskoczyłam w lewo w momencie w którym miał zaatakować. Rzuciłam się na jego plecy, i już miałam zadać mu sztych, jednak ten niespodziewanie złapał mnie za rękę i rzucił na skały. Wydałam z siebie jęk bólu kiedy moje plecy zderzyły się z wyboistą ścianą. Stanęłam na nogi i splunęłam krwią na podłogę, wycierając ręką usta. Spojrzałam na większość klasy która z przerażeniem wpatrywała się we mnie. Ze złością spojrzałam na chłopaka.
-Ty mały...
I już miałam się na niego rzucić, gdy coś oplotło mnie w pasie, i to nie były pasy naszego sensei'a. Z grymasem bólu powędrowałam do właściciela cholernych macek, którym okazał się ten dziwny chłopak.
-Co do...
-Czy ty dziewczyno jesteś normalna?!- krzyknął a ja zadrżałam z zimnego tonu jego głosu.- obydwoje jesteście dziś jacyś niewyżyci. Mirio jak mogłeś ją tak potraktować?! Przecież to tylko dziecko!- prychnęłam na jego określenie, na co ten skierował na mnie swój gniewny wzrok.- a ty nie jesteś lepsza. Rozumiem że chciałaś się popisać ale trzeba dysponować swoją siłą z umiarem! Gdyby nie ja to pewnie byś mu rozszarpała gardło!
Spojrzałam na niego jak na debila. Oczywiście że bym czegoś takiego nie zrobiła! Nie jestem mordercą! Prychnęłam wkurzona i wyrwałam się z objęć jego macek. Zachwiałam się lekko na co chłopak spojrzał na mnie z przerażeniem w oczach. Już chciał mnie podtrzymać, jednak ja skutecznie wystawiłam rękę w geście aby zaprzestał swoich ruchów.
-Po pierwsze, jedyną nierozsądną osobą tutaj, jesteś ty sam- skierowałam na niego gniewne spojrzenie moich fiołkowych oczu- wchodzisz nam w sam środek walki aby nas ochrzanić, a co jeśli byśmy ci coś zrobili?!- chciał coś powiedzieć jednak powstrzymałam go gestem dłoni- nie próbuj mi przerwać. Po drugie, nie rozszarpałabym mu gardła. Chcę być bohaterką, nie złoczyńcom! Nie zabiłabym nikogo!
-najwyraźniej nie nadajesz się na bohaterkę...- wyszeptał pod nosem, jednak bez problemu go usłyszałam. Otworzyłam szerzej oczy i cofnęłam się o kilka kroków.
-S-Słucham?- spojrzał się na mnie z obojętnym wyrazem twarzy.- J-Jakim prawem śmiesz mi mówić na kogo się nadaje a na kogo nie?!- podeszłam do niego tak, aby nasze palce u stóp się stykały. - moja mama Masuyo Narumi oraz mój tata Nathan Narumi są świetnymi bohaterami po których odziedziczyłam moje quirk! Nikt im nie mówił, że nie nadają się na bohaterów, mimo iż mieli ciężej ode mnie! Więc za kogo ty się uważasz aby mi mówić takie rzeczy, huh?!!- spojrzałam na niego wkurzonym spojrzeniem. Cała dygotałam z nerwów a wszystko jeszcze pogarszał fakt, że byłam nieźle pokiereszowana. Wbiłam paznokcie w rękę. Dasz radę Ran.
-Uważam się za przyszłego bohatera tego kraju. Moim zadaniem jest i będzie utrzymanie społeczeństwa w ładzie i harmonii. Nie mogę pozwolić aby ktoś taki jak ty...
-Ktoś taki jak ja?- przerwałam mu wypowiedź zaciskając dłonie mocniej w pieści. Stróżka krwi pociekła między palcami tworząc małą kałuże na ziemi.- Uważasz mnie za kogoś gorszego od siebie?!
-Tak
Odpowiedział tak beznamiętnym głosem, że aż złapałam się za brzuch. Jęknęłam z bezsilności. Coś czułam że zaraz wybuchnę i nie było to miłe uczucie. Oderwałam ręce od niższej partii ciała i na nie spojrzałam. Znajdowała się na nich...
-...krew?
Skierowałam spojrzenie na fioletowo włosowego który z przerażeniem wpatrywał się w moje ręce.
-Tsch, to nic takiego.
Odpowiedziałam wycierając szkarłatną ciesz w swój kostium i ruszyłam w stronę klasy. Nie zaszłam jednak daleko, gdyż poczułam niesamowity ból w dolnej partii ciała przez co upadłam. Zaskomlałam trzymając się za obolałą część.
-K-Kuso...
Od razu poczułam oplatające mnie ręce, i już po chwili ktoś niósł mnie do Recovery Girl. Osobnik szedł szybko, wnioskując po przyspieszonym oddechu i szybszym biciu serca. Nie wiedziałam czemu ale wtuliłam się w jego klatkę piersiową nasłuchując nierównego rytmu, na co jego mięśnie spięły się. Uchyliłam niemrawo powieki. Wszystko widziałam jak przez mgłę, co wcale nie pomagało mi rozpoznać wybawcy, jednak po długiej obserwacji i fioletowych włosach, śmiało mogłam stwierdzić że to...
-...Tamaki- szepnęłam cicho zwracając tym samym uwagę chłopaka, który wyraźnie był przejęty tą całą sytuacją.
-J-Już spokojnie. N-Nic nie mów, zaraz będzie po wszystkim.
Słyszałam jak otwiera drzwi, jak zrozpaczony mówi kobiecie co się stało. Czułam jak pozbywam się nadmiaru ubrań i jak staruszka dotyka poszczególne części mojego ciała.
-W jej żyłach płynie kwas, prawda?
-N-Nie wiem... c-chyba tak...
Uchyliłam ostatkiem sił powieki i spojrzałam na lekarkę. Była zła, to można było wyczuć na kilometr.
-Jakim cudem nikt tego nie zauważył?!- pokazała coś chłopakowi na co on szerzej otworzył oczy.
-J-Ja...
-No już sio mi stąd, muszę to zszyć i to jak najszybciej.- mówiąc to założyła ochronne rękawice aby nie ulec kwasowi. Tamaki już chciał odejść, jednak złapałam go za rękę. Spojrzał się na mnie zeszklonymi oczami i ścisnął mocniej moją dłoń. Odwrócił wzrok w drugą stronę, prawdopodobnie na kobietę, po czym usiadł na krześle obok łóżka.
- Oj kochaniutka, ostrzegam, będzie bolało jak nigdy.
Nie odpowiedziałam. Z ust wydarł mi się krzyk bólu, gdy poczułam jak by coś rozrywało moje ciało. Niby dostałam znieczulenie jednak to nic nie pomogło. Wbiłam pazury drugiej ręki głęboko w materac łoża, by choć trochę zniwelować ból. Nie pomogło. Po pewnym czasie po prostu zemdlałam.
***
Otworzyłam oczy i pierwsze co poczułam to olbrzymi ucisk w okolicach brzucha. Podniosłam się do siadu i rozejrzałam się po pokoju. Znajdowałam się w gabinecie lekarskim, czyli coś musiało się stać.
-co tu się...
Nim zdążyłam dokończyć, drzwi do sali otworzyły się a w nich stanęła starsza kobieta wraz z fioletowo włosym chłopakiem, który gdy mnie zobaczył w pozycji siedzącej, od razu podbiegł z łzami w oczach. Siadł na skraju łóżka i ujął delikatnie moją dłoń.
-Jak się czujesz?
Obdarzył mnie zatroskanym spojrzeniem.
- Chyba... dobrze? Co mi się stało?
Obydwoje spojrzeli po sobie po czym kobieta podeszła do biurka i coś z niego wzięła. Podeszła do mnie po czym podała nieduże pudełeczko.
-Po twojej walce z Mirio miałaś wiele obrażeń ale najgroźniejsze znajdowało się w okolicach brzucha. - podwinęłam bluzkę i ujrzałam całkiem sporą bliznę.- w momencie gdy uderzyłaś plecami o skalną ścianę, nadziałaś się wystający pręt. Nic nie poczułaś przez buzującą adrenalinę.- otworzyłam szeroko oczy i spojrzałam na chłopaka. - na szczęście nic ci nie będzie, musisz jedynie odpocząć kilka dni.
Skinęłam głową na znak że rozumiem i położyłam plecy na materacu wpatrując się w biały sufit. Splotłam nasze palce i ścisnęłam lekko jego dłoń.
-Tamaki...- jego niebieskie oczy spoczęły na mojej osobie - Dziękuje... dziękuje za wszystko co wtedy zrobiłeś.
Zamknęłam oczy by odpłynąć do krainy morfeusza, jednak przedtem poczułam jeszcze ciepłe usta chłopaka na czole.

________________________________
1652 słowa.
Nie wiem co o tym myśleć, mam nadzieje, że się podobało...🤭✊🏻
A tu mała opisówka postaci Ourkynna, rysunki by me 😂

🤭✊🏻A tu mała opisówka postaci Ourkynna, rysunki by me 😂

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
 𝖮𝗇𝖾 𝖲𝗁𝗈𝗍𝗌 Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz