Rozdział X: Prawda

226 22 14
                                    

W pokoju zapadła cisza. Kendra nie wiedziała jak zacząć. Spojrzała na swoje lewe ramię, gdzie czuła stopy kameleona. Zwierzę pozostało niewidoczne.

- Dobrze, zacznę od tego, że jestem główną wieczną.

Zobaczyła zdziwienie i złość na twarzach przyjaciół.

- Jak to wieczną? - zapytał się z niedowierzaniem Tanu

- Chwilkę. - przerwał Knox - Co to znaczy być wiecznym?

- Wieczni to ludzie, którzy są praktycznie nieśmiertelni. Nie starzeją się i bardzo trudno ich zabić. Są ostatnimi przeszkodami do otwarcia Zzyxu, więzienia demonów. - wyjaśnił mistrz eliksirów - Ale jak?

- Niedługo po tym jak Agad przyszedł do Gadziej Opoki, poprosiłam go, aby mnie uczynił wieczną.

- Ale tak bez pozwolenia innych?

- Jestem już pełnoletnia, więc w pewnym sensie mogę sama podejmować decyzje bez pozwolenia innych.

- Przepraszam bardzo, ale jak to masz 18 lat?

- Wy z pewnością nie zauważyliście, ale już minęły moje urodziny. - odrzekła sucho Kendra

Nikt się nie odważył odezwać. Zapomnieli o urodzinach Kendry? Zaczęli czuć wyrzuty sumienia. Wszyscy byli zajęci innymi sprawami, ale zapomnieć o urodzinach przyjaciółki? Do tego te inne sprawy nie były ważnymi sprawami.

- A Luna - kontynuowała Kendra - która była zapisana w rejestrze, to moja strażniczka. Jest zmiennokształtna, więc jest teraz w postaci kameleona. Luno, pokaż się.

Kameleon wskoczył na podłogę z jej ramienia, zamieniając się w gepardzicę. Przerażona Tess odskoczyła i popędziła na sam koniec pokoju. Knox też lekko się cofnął. Luna popatrzyła na nich.

- Spokojnie, nie zrobię wam krzywdy. - powiedziała gepardzica - No chyba że spróbujecie skrzywdzić Kendrę.

- Przyznaję się, że to ja wpisałam Lunę do rejestru. - odezwała się Kendra - Agad powiedział mi, gdzie się znajduje.

- Chociaż mówiłam jej, że nie musi mnie wpisać. Magia sama mnie zapisze.

- A Nancy i Salma? - spytała się Savani

- Nie wiem. Nie ja wpisałam. - powiedziała wieczna

- Czekaj czekaj - wtrąciła się strażniczka - Nancy i Salma? To... Taak, czuję ich. Nie zwróciłam na to uwagi.

- Co czujesz?

- Jesteś główną wieczną, więc tobie przydzielono mnie, główną strażniczkę. Potrafię wyczuć położenie innych strażników. Czuję, że jedna z nich jest w tym rezerwacie. Nancy jest jedną z wiecznych, a Salma jest jej strażniczką.

- To może magia ich wpisała?

- Nie. Magia wpisuje jedynie strażników, ale nie wiecznych.

- Dlaczego są tutaj? - zaciekawiła się Vanessa

- Szczerze? Nie mam pojęcia. - odpowiedziała Luna

- Coś jeszcze Kendro?

- Wiecie, że jestem wieczną i nie jestem zdrajcą. Oraz o tym, że kompletnie zapomnieliście o moich urodzinach. - powiedziała lodowatym głosem. Wciąż była urażona - Nic więcej nie mam do powiedzenia.

- Kendro, przepraszamy. - powiedział Warren

- Nic nie szkodzi. - jej ton pozostał chłodny

- Pewnie się tego spodziewałaś - zaczął Tanu - ale jesteśmy źli, że bez zapowiedzi zostałaś wieczną.

- Dlatego nic nie mówiłam. Jestem głodna, chyba pójdę coś zjeść.

Wstała i wyszła z pokoju. Luna również wyszła z nią. Dziewczyna wcale się nie zdziwiła, że przyjaciele są źli. Poszła do kuchni i wzięła bułkę. Nie chciała zostać w domu, więc wyszła na podwórko.

- Luna, masz ochotę na spacer? - zapytała się strażniczki

Smocza Straż: Mistrz Gry TytanaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz