Knox wraz z towarzyszami biegł chowając się między drzewami. Dorośli uznali, że najlepsza będzie ucieczka. Jedynie Warren miał swój miecz, który zdecydowanie nie zrobiłby krzywdę smokom. Z tyłu słyszeli różne krzyki i ryki. Z przodu Tanu się gwałtownie zatrzymał, więc Knox wpadł w samoańczyka. Chciał się zapytać o co chodzi, ale odkrył, że nie może się ruszać. Przed przyjaciółmi stali dwa smoki: zielony i czerwony.
- Może chociaż ostatnie słowo? - zapytał się zielony
- Zostawcie nas. - powiedziała Vanessa, która wciąż mogła się ruszać. Oprócz niej zdolna do ruchu była Eva.
- Kogo by tu najpierw zjeść? - myślał na głos czerwony
- Warren, miecz. - narkobliks skierowała się w stronę mężczyzny i wzięła miecz z pochwy.
- Zamierzasz nas atakować mieczem? - zaśmiał się czerwony gad
Z dala usłyszeli wrzask Celebranta: "Zmiana planu! Idziemy!". Knox słyszał jak gady wzbijają się w powietrze.
- Widocznie wasz król się poddał. - Vanessa zwróciła się do smoków
Kiedy tylko to powiedziała, przy niej wylądował Celebrant i towarzyszące mu smoki. Na brzuchu nie miał kilku łusek. Zaraz potem wylądowała biało różowa smoczyca z Sethem, Kendrą i Paprotem w łapach. Smoczyca postawiła tę trójkę na ziemi.
- Wycofuj się gadzie! - mówił odważnie Seth - Chcesz więcej ran?
Celebrant na chwilę patrzył ze strachem na niego. W końcu się opanował. Nie chcąc być uważanym za tchórza krzyknął: "Atak!".
- Ja się zajmę Celebrantem. - powiedział Seth i pobiegł
- Seth, nie! - krzyknął Paprot, ale nie zdążył go złapać. Przed nim wylądowała Jaleesa.
- Przecięty język nie wystarczy? - odezwała się Luna po czym ją zaatakowała.
- Paprot przeciął kawałek ogona smoka, któremu wcześniej przeciął język.
- Smoki! Zaprzestańcie atak! - wykrzyknął rycerz, który nie wiadomo kiedy przyszedł
- Zabójca smoków? - zdziwiła się Kendra
- Owszem. Przyszłem ukarać smoki.
Zabójca wykończył gada, który atakował Paprota. Skoczył do Luny i pomógł zabić Jaleesę. Kendra zobaczyła Setha atakującego Celebranta.
**********************************************************
Seth stał na przeciwko Celebranta. Zastanawiał się, czy da radę go zranić w miejscu, gdzie odpadły łuski smoka.
- Przyszedłeś się poddać? - zadrwił Król Smoków
- Nie. Przyszedłem cię zaatakować.
Celebrant ryknął i zaatakował Setha łapą. Chłopak się odsunął, więc nie został zmiażdżony ale za to dostał w bok ogonem. Upadł na kolana. Gad znów zaatakował, tym razem drugą łapą. Chłopiec świsnął Bezlitosnym Ostrzem przy odsuwaniu się. Ostrze nie zrobił nic, oprócz przecięcia paru paznokci.
- Nie przebijesz tym mieczem mojej skóry! - zaśmiał się Celebrant
- Wiedziałem, że za wcześnie oddałem Vasilisa. - mruknął Seth
- Ta broń rzeczywiście mógłby zabić każdego smoka. - przyznał się smok
- Chętnie ciebie bym rąbnął. - powiedział Seth i popędził do brzucha gada. Zamachnął mieczem i trafił w miejsce bez łusek.
Celebrant ryknął najgłośniejszym rykiem, jaki dotąd Seth usłyszał. Smok wzbił się w powietrze. Pozostałe smoki również i wszystkie gady zaczęli atakować bronią w oddechu.
Ktoś poderwał Setha w powietrze. Luna trzymała jego, Kendrę, Paprota i Evę w swoich łapach, a na grzbiecie miała innych pozostałych przyjaciół.
- Luna, tam! - krzyknął jednorożec wskazując na małą chatkę. Seth dopiero zauważył ten budynek.
Wiedząc, że towarzysze lecą do punktu bezpieczeństwa, żółty gad zagrodził im drogę. Luna w odpowiedzi wystrzeliła ogniem, przez co gad poleciał w tył. Smoczyca wylądowała i postawiła towarzyszy. Kilka razy jeszcze zaatakowała oddechem smoki. Upewniwszy się, że towarzysze weszli do chatki, zamieniła się w geparda i weszła do domu. Paprot, który czekał na nią, zamknął drzwi.
- A wy to kto?!
CZYTASZ
Smocza Straż: Mistrz Gry Tytana
FanfictionWojna ze smokami nasila się. Seth chce odzyskać pamięć, prosi o pomoc Królowej Olbrzymów. Chłopak bierze udział w Grze Tytana, urządzonej przez Humbugla. Kendra i przyjaciele chcą znaleźć magiczną harfę, jedną z trzech talizmanów w Smoczej Świątyni...