Rozdział XX: Schronienie

170 25 7
                                    

Knox wraz z towarzyszami biegł chowając się między drzewami. Dorośli uznali, że najlepsza będzie ucieczka. Jedynie Warren miał swój miecz, który zdecydowanie nie zrobiłby krzywdę smokom. Z tyłu słyszeli różne krzyki i ryki. Z przodu Tanu się gwałtownie zatrzymał, więc Knox wpadł w samoańczyka. Chciał się zapytać o co chodzi, ale odkrył, że nie może się ruszać. Przed przyjaciółmi stali dwa smoki: zielony i czerwony.

- Może chociaż ostatnie słowo? - zapytał się zielony

- Zostawcie nas. - powiedziała Vanessa, która wciąż mogła się ruszać. Oprócz niej zdolna do ruchu była Eva.

- Kogo by tu najpierw zjeść? - myślał na głos czerwony

- Warren, miecz. - narkobliks skierowała się w stronę mężczyzny i wzięła miecz z pochwy.

- Zamierzasz nas atakować mieczem? - zaśmiał się czerwony gad

Z dala usłyszeli wrzask Celebranta: "Zmiana planu! Idziemy!". Knox słyszał jak gady wzbijają się w powietrze.

- Widocznie wasz król się poddał. - Vanessa zwróciła się do smoków

Kiedy tylko to powiedziała, przy niej wylądował Celebrant i towarzyszące mu smoki. Na brzuchu nie miał kilku łusek. Zaraz potem wylądowała biało różowa smoczyca z Sethem, Kendrą i Paprotem w łapach. Smoczyca postawiła tę trójkę na ziemi.

- Wycofuj się gadzie! - mówił odważnie Seth - Chcesz więcej ran?

Celebrant na chwilę patrzył ze strachem na niego. W końcu się opanował. Nie chcąc być uważanym za tchórza krzyknął: "Atak!".

- Ja się zajmę Celebrantem. - powiedział Seth i pobiegł

- Seth, nie! - krzyknął Paprot, ale nie zdążył go złapać. Przed nim wylądowała Jaleesa.

- Przecięty język nie wystarczy? - odezwała się Luna po czym ją zaatakowała.

- Paprot przeciął kawałek ogona smoka, któremu wcześniej przeciął język.

- Smoki! Zaprzestańcie atak! - wykrzyknął rycerz, który nie wiadomo kiedy przyszedł

- Zabójca smoków? - zdziwiła się Kendra

- Owszem. Przyszłem ukarać smoki.

Zabójca wykończył gada, który atakował Paprota. Skoczył do Luny i pomógł zabić Jaleesę. Kendra zobaczyła Setha atakującego Celebranta.


**********************************************************


Seth stał na przeciwko Celebranta. Zastanawiał się, czy da radę go zranić w miejscu, gdzie odpadły łuski smoka.

- Przyszedłeś się poddać? - zadrwił Król Smoków

- Nie. Przyszedłem cię zaatakować.

Celebrant ryknął i zaatakował Setha łapą. Chłopak się odsunął, więc nie został zmiażdżony ale za to dostał w bok ogonem. Upadł na kolana. Gad znów zaatakował, tym razem drugą łapą. Chłopiec świsnął Bezlitosnym Ostrzem przy odsuwaniu się. Ostrze nie zrobił nic, oprócz przecięcia paru paznokci.

- Nie przebijesz tym mieczem mojej skóry! - zaśmiał się Celebrant

- Wiedziałem, że za wcześnie oddałem Vasilisa. - mruknął Seth

- Ta broń rzeczywiście mógłby zabić każdego smoka. - przyznał się smok

- Chętnie ciebie bym rąbnął. - powiedział Seth i popędził do brzucha gada. Zamachnął mieczem i trafił w miejsce bez łusek.

Celebrant ryknął najgłośniejszym rykiem, jaki dotąd Seth usłyszał. Smok wzbił się w powietrze. Pozostałe smoki również i wszystkie gady zaczęli atakować bronią w oddechu.

Ktoś poderwał Setha w powietrze. Luna trzymała jego, Kendrę, Paprota i Evę w swoich łapach, a na grzbiecie miała innych pozostałych przyjaciół.

- Luna, tam! - krzyknął jednorożec wskazując na małą chatkę. Seth dopiero zauważył ten budynek.

Wiedząc, że towarzysze lecą do punktu bezpieczeństwa, żółty gad zagrodził im drogę. Luna w odpowiedzi wystrzeliła ogniem, przez co gad poleciał w tył. Smoczyca wylądowała i postawiła towarzyszy. Kilka razy jeszcze zaatakowała oddechem smoki. Upewniwszy się, że towarzysze weszli do chatki, zamieniła się w geparda i weszła do domu. Paprot, który czekał na nią, zamknął drzwi.

- A wy to kto?!

Smocza Straż: Mistrz Gry TytanaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz