Druga połowa ostatniego roku szkolnego Toma i Leah minęła bardzo szybko. Po świętach Bożego Narodzenia nadeszła Wielkanoc, a później egzaminy końcowe. Oboje oczywiście nie uczyli się do nich ani przez chwilę, ale byli pewni, że zdają je na najwyższe oceny.
Po owutemach nie było już praktycznie żadnych lekcji, więc mieli całe dnie dla siebie, zwykle spędzając je na błoniach.
- I co teraz? - spytała Leah pewnego czerwcowego popołudnia, siadając na trawie naprzeciw Toma.
- To bardzo zawiłe pytanie - odparł, mrużąc oczy przed zachodzącym słońcem.
- Dla ciebie nie ma zawiłych pytań - powiedziała - Chyba, że zostaniesz zapytany, czy mnie lubisz.
- Zamknij się - pochylił się do przodu i trzepnął ją w tył głowy.
- Naprawdę nie stać cię na nic lepszego? - uniosła brew.
- Nie, i to w wielu kwestiach - utkwił w niej swój wzrok.
- Zamknij się - próbowała trzepnąć go w tył głowy, ale złapał jej rękę i ją wykręcił - Ała, mądry jesteś? Coś mi chyba przeskoczyło.
- Może i przeskoczyło, ale chyba w mózgu - powiedział tak, że nie mogła go usłyszeć. - Przestań już się mazać.
Spędzali tak razem wiele wieczorów, rozmawiając o mniej i bardziej istotnych rzeczach.
- A tak w ogóle, w jaki sposób wciąż zamierzasz przeprowadzać zebrania? Będziesz każdego zapraszać listownie? - zażartowała, choć Toma w żadnym stopniu to nie rozśmieszyło.
- Mam pewien pomysł, ale... Muszę jeszcze nad nim popracować. Spokojnie, jak skończę to wszystko ci wyjaśnię. A ty, ostatecznie, czym chcesz się zająć?
- No jak to czym? - zmarszczyła brwi. - Będę uzdrowicielką, oczywiście.
- Tak, oczywiście.
Leah wiedziała, że naśmiewał się z niej, ale tylko machnęła ręką.
- Chwila, a ty? - zapytała.
- Ja... - zawiesił się na chwilę - Właściwie to... Chciałem zostać nauczycielem obrony przed czarną magią - wyrzucił z siebie wszystko.
- Ojej, naprawdę? - zdziwiła się.
- Tak - odparł poważnie, choć chyba przez chwilę się wahał.
- Nie zrozum mnie źle, ale... Aha, my przecież już o tym rozmawialiśmy - zmarszczyła brwi - Dziwne. Zresztą, nieważne. Byłeś już u Dippeta?
- Nie, pójdę jutro - odparł i zapadła cisza.
Poszedł. Dyrektor oznajmił mu, że Tom jest zbyt młody na taką posadę. Powiedział jednak również, że może wrócić za parę lat, jeśli wciąż będzie zainteresowany.
- Będziesz wciąż zainteresowany? - zapytała Toma Leah.
- Ta - praktycznie z siebie wypluł.
- Co cię znowu ugryzło? - przewróciła oczami.
- Co mnie ugryzło? Pytasz się głupio, co mnie ugryzło? Nie wiem, może to, że nie dostałem tego, czego chciałem? Dobrze by było, gdybyś kiedyś p-pomyślała...
Ze złości aż się zaciął, a Leah musiała natychmiastowo zasłonić sobie usta ręką, by się nie roześmiać.
- No i z czego się śmiejesz? - warknął.
- Z niczego - pisnęła, a następnie szybko się schyliła, by uniknąć jego pięści. - Naprawdę z niczego, przysięgam. Boże, no przestań! Przecież to nie moja wina! Nie poszłam do Dippeta i nie zmusiłam go do podjęcia takiej decyzji! Zachowuj się jak dorosły!
Spojrzał na nią z pogardą, ale nie powiedział nic.
- Nic takiego się nie stało, przecież z twoimi zdolnościami przyjmą cię wszędzie. Możesz mieć o wiele lepszą posadę.
- Ale...
- Wiem, że zależało ci nie na samej posadzie... - zamyśliła się na chwilę - Ale musisz w końcu zrozumieć, że nikt nigdy nie ma wszystkiego. Nawet ty, chociaż zwykle dostajesz tego, czego chcesz.
- Czemu nie chciał mnie zatrudnić? Co mu szkodziło?
- Nie jestem pewna, ale wydaje mi się, że na tą decyzję mógł mieć wpływ Dumbledore - powiedziała - Nie mam pojęcia, czemu Dippetowi tak bardzo zależy na jego opinii. Może sam nie daje sobie rady na tym stanowisku? W każdym razie - uważam, że przez to wiele straciłeś. Może nie tyle, że straciłeś, po prostu miałbyś łatwiejsze życie, gdyby Dippet byłby trochę bardziej niezależny.
Pokiwał smętnie głową, bo nie mógł na głos przyznać jej racji. Zapanował moment ciszy.
- To w takim razie czym będziesz chciał się zająć? - zapytała Leah po dłuższej chwili.
- Myślałem o pracy... U Borgina i Burkesa - wyrzucił z siebie szybko.
- U Borgina i Burkesa? - wykrztusiła z siebie - Naprawdę?
- Tak - uniósł odrobinę brodę.
- To ostatnie miejsce, jakiego się spodziewałam - przyznała - Chociaż w sumie po odrobinie zastanowienia... To ma sens.
- Oczywiście, że ma - prychnął. - Wyobrażasz sobie, do ilu czarnomagicznych przedmiotów miałbym dostęp? I to bardzo łatwy. Wiadomo, że nie pracowałbym tam do końca świata, tylko przez chwilę.
- No tak, wiadomo - pokiwała głową - Pewnie wybierzesz się tam od razu po zakończeniu szkoły?
- Tak - odparł - A ty?
- Ja? - zmieszała się - Jeszcze nie wiem.
- Chyba powinnaś chcieć zrobić to jak najszybciej - zauważył.
- No tak, tylko że... Eee... Nawet nie wiem, jakie kwalifikacje są potrzebne, by zostać uzdrowicielem - powiedziała szybko.
Zanim odpowiedział, wziął głęboki wdech.
- No tak, oczywiście można było się tego po tobie spodziewać - spojrzał w niebo - Dziewczyno, ty jesteś kompletnie oderwana od rzeczywistości. Nie możesz tak się cały czas zachowywać, bo nic nie osiągniesz - zaczął jej wyrzucać.
- Kiedy ty w końcu zrozumiesz - westchnęła - Że ja wcale nie chcę nic osiągać? Nie mamy tych samych zainteresowań. Mnie nie obchodzi władza i moc. Mnie...
- Tak, już wiem, że ciebie interesują zachody słońca, perły i jedwabne sukienki - przewrócił oczami - Może dajmy sobie z tym spokój, bo naprawdę już nie chce mi się dzisiaj kłócić.
- Świetnie - powiedziała, a następnie ułożyła się między jego nogami, plecami opierając się o jego klatkę piersiową.
Przez chwilę myślała, że ją udusi, bo mocno zacisnął wokół niej swoje ramiona, ale zorientowała się, że to nie na poważnie. Zapadła cisza, przepełniona złotym zachodem słońca i czerwcowym powietrzem. Leah pierwszy raz poczuła kompletny spokój - nie miała ani jednego, nawet najmniejszego zmartwienia.
- No to co teraz? - zapytała go po jakimś czasie.
Minęła jakaś minuta, zanim jej odpowiedział.
- Nie wiem, Leah. Ale wiem, że czy tego chcę, czy nie, będę z tobą na zawsze.
KONIEC CZĘŚCI PIERWSZEJ
(będą trzy)
DRUGA JUŻ NA MOIM PROFILU!
<3
CZYTASZ
ɪ 𝒃𝒍𝒂𝒄𝒌 𝒃𝒆𝒂𝒖𝒕𝒚 - 𝒕𝒐𝒎 𝒎𝒂𝒓𝒗𝒐𝒍𝒐 𝒓𝒊𝒅𝒅𝒍𝒆
Fanfiction' 𝘆𝗼𝘂 𝘀𝗮𝗶𝗱 𝗶𝗳 𝘆𝗼𝘂 𝗰𝗼𝘂𝗹𝗱 𝗵𝗮𝘃𝗲 𝘆𝗼𝘂𝗿 𝘄𝗮𝘆 𝘆𝗼𝘂 𝘄𝗼𝘂𝗹𝗱 𝗺𝗮𝗸𝗲 𝗮 𝗻𝗶𝗴𝗵𝘁𝘁𝗶𝗺𝗲 𝗮𝗹𝗹 𝘁𝗼𝗱𝗮𝘆 𝘀𝗼 𝗶𝘁 𝘄𝗼𝘂𝗹𝗱 𝘀𝘂𝗶𝘁 𝘁𝗵𝗲 𝗺𝗼𝗼𝗱 𝗼𝗳 𝘆𝗼𝘂𝗿 𝘀𝗼𝘂𝗹 '