chapter sixty eight

2K 215 143
                                    

Koniec tamtego roku szkolnego sprawił, że Tom był zirytowany jak nigdy. Wszystko oczywiście przez Leah.


Cały czas, dosłownie cały czas pytała się go, czy nie zrobi czegoś takiego jak w poprzednim roku i znów jej nie zostawi. A on cały czas odpowiadał jej, że nie, ale chyba to do niej nie docierało.

- Ufasz mi czy nie? - powiedział pewnego razu, kiedy znów wyrażała swoje wątpliwości.

- Oczywiście, że tak - odparła natychmiastowo. - Ale ty to ty. Jesteś niedorzeczny, nieprzewidywalny i nie wpisujesz się w żadne schematy.

On tylko wywrócił oczami.

W sumie to nie kłamał, więc irytowało go to, że Leah mu nie wierzy. Oczywiście miała do tego podstawy, nawet duże podstawy, ale i tak postanowił się denerwować.

W dzień zakończenia roku szkolnego też nic się nie zmieniło. Dyrektor wygłosił mowę pożegnalną, później wszyscy udali się na stację do Hogsmeade i wsiedli do pociągu. Tom naprawdę musiał się powstrzymywać, żeby nie powiedzieć czegoś Leah, która patrzyła na niego z lekkim niepokojem. W sumie to nawet nie wiedział, czemh się od tego powstrzymuje.

- Możesz przestać? - powiedział, kiedy zajęli wolny przedział.

- Ale ja nic takiego nie robię - Leah zmarszczyła brwi.

- Właśnie, że robisz - odpowiedział, wykrzywiając kąciki ust - I bardzo dobrze wiesz, co robisz.

- Nie mogę przestać być podejrzliwa, to nie jest zależne ode mnie - założyła ręce na klatkę piersiową.

- Za chwilę naprawdę się zdenerwuję, bo teraz to jeszcze nie jestem zdenerwowany. Ale jak już się zdenerwuję, to będzie źle.

- Dobrze, spróbuję przestać - wzięła głęboki wdech. - Ale przecież nawet jeśli mnie nie zostawisz, to możesz o mnie zapomnieć.

- No na pewno o tobie zapomnę, tam przecież jest tyle interesujących rzeczy - wywrócił oczami. - Mądra jesteś?

- To już jest inna kwestia - wzruszyła ramionami.

Ostatecznie wyszło tak, że Leah zmieniła temat, stwierdzając, że nie ma się co z nim kłócić. Oczywiście nie pozbyła się swoich wątpliwości i kiedy wysiedli już z pociągu na peronie w Londynie, zapytała go:

- Ale jesteś pewien, że o mnie nie zapomnisz?

- Jeszcze raz się mnie o to zapytasz, to będzie źle - powiedział już chyba po raz tysięczny.

Leah tylko spojrzała na niego spod swpich rzęs, wyciągając ku niemu rękę z wyciągniętym małym palcem.

Zmarszczył brwi, a chwilę później je uniósł.

- Co to znaczy?

- To coś takiego jak mniej ważna przysięga wieczysta - oświadczyła poważnie. Nie miała potrzeby dodawać, że mugole tak robią.

Westchnął i zahaczył swoim małym palcem o jej mały palec.

- Lepiej ci? - spytał, kiedy zarzuciła mu ręce na szyję i poprawiła kołnierzyk.

- Lepiej mi - odparła, uśmiechając się asymetrycznie.

- Zachowujesz się jakbym wyjeżdżał na drugi koniec świata - prawie złapała się na upomnieniu go, że nie ma czegoś takiego jak koniec świata.

- Przepraszam - powiedziała, całując go w usta. - Już sobie idę. Prawie.

Pocałowała go jeszcze raz i zaczęła odchodzić. Kiedy byli już parę metrów od siebie, pokazał jej gestem, że ma ją na oku i odszedł.

ɪ 𝒃𝒍𝒂𝒄𝒌 𝒃𝒆𝒂𝒖𝒕𝒚 - 𝒕𝒐𝒎 𝒎𝒂𝒓𝒗𝒐𝒍𝒐 𝒓𝒊𝒅𝒅𝒍𝒆Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz