chapter sixty seven

2K 184 87
                                    

Po całym roku szkolnym nareszcie nadeszły egzaminy końcowe. Dla większości szkoły nie była to zbyt radosna nowina, ale czy ktoś o imieniu Tom Riddle przejmowałby się czymś tak błahym jak test? Tom dobrze wiedział, że jest piekielnie zdolny i nawet nie musiał się uczyć, by otrzymać z egzaminów same bardzo dobre oceny.

Z Leah Wether natomiast był ten problem, że tak naprawdę była na tym samym poziomie co Tom, tyle że była okropnie leniwa. Kompletnie nie opłacało jej się przykładać do nauki, jeśli była u boku kogoś takiego jak Tom Riddle i na czas wszelkich testów miała dostęp do określonych zasobów jego wiedzy.

Po długim okresie przekonywania Toma, żeby pomógł jej w czasie egzaminów, w końcu się udało.

- Jeśli nie będziesz czegoś wiedziała - zanim zaczął mówić, automatycznie wywrócił oczami - To daj mi jakiś znak.

- Jak niby...

- Nie chodzi mi o machanie rękami ani o nic idiotycznego - ponownie uniósł oczy ku niebu (akurat dał się wyciągnąć na błonia) - Tylko na przykład... Odgarnij włosy do tyłu. Albo coś takiego. Wtedy... Posłuchaj mnie teraz, bo pewnie za pierwszym razem nie zrozumiesz - powiedział, kiedy zobaczył, że Leah kompletnie nie zwraca na niego uwagi.

- Przecież nie jestem aż taka...

- Słuchasz mnie czy nie? - zmarszczył brwi.

- Oczywiście, że słucham - wlepiła w niego swoje oczy tak intensywnie, że prawie pożałował szukania jej uwagi.

- Wtedy, kiedy już załapię, że czegoś nie umiesz, ty w myślach zadasz mi jakieś pytanie, ja je odczytam i dam ci odpowiedź, czyli po prostu dostęp do mojej wiedzy. Właściwie to nie musisz się pytać tylko czasowo, powtarzam, czasowo będziesz mogła mi czytać w myślach i to nie we wszystkich, tylko tych dotyczących wiedzy. Nie myśl sobie, że tak po prostu dam ci dostęp do mojego całego umysłu.

- Merlinie, ale się rozgadałeś - przewróciła oczami, ale chwilę później i tak lekko się uśmiechnęła i odgarnęła mu kosmyk włosów z czoła. - Przecież nigdy bym cię o to nie poprosiła.

Przez chwilę wyglądał, jakby chciał coś powiedzieć, ale zrezygnował.

W każdym razie - Leah się udało. Podczas egzaminów nie miała problemu z żadnym pytaniem. To znaczy - miała, ale nie był to problem dla Toma.

On sam może i powinien mieć w sobie trochę więcej pokory, ale wiedział, że poradził sobie okropnie dobrze. Był pewien, że uda mu się otrzymać najwyższe punktacje z wszystkich przedmiotów, nawet jeśli te testy nie liczyły się aż tak bardzo, bo przecież nie były ani owutemami, ani sumami.

Jego samoocena nie mogła obniżyć się również przez Leah, która na okrągło mówiła o nim jak o bóstwie. Twierdziła, że wcale nie potrzebuje i nie oczekuje z jego strony żadnych deklaracji ani ważnych słów. Po prostu zależało jej na tym, żeby... Dał się adorować.

I w sumie czasem dawał się adorować. Czasem - to znaczy często. Cały czas. Co prawda zależało to oczywiście od jego nastroju, ale jego nastrój na koniec roku był w miarę dobry. Leah bardzo dziwiła się czemu tak było, skoro musiał wracać na wakacje do sierocińca.

- Czemu nie narzekasz tak bardzo, skoro za parę dno musisz wrócić do sierocińca? - zapytała go pewnego wieczoru, kiedy leżeli razem pod drzewem na błoniach, obserwując (właściwie to tylko Leah to robiła) zachodzące słońce.

- Po pierwsze, co za idiotyczny pomysł, żeby tu przychodzić - zmrużył oczy, bo twierdził, że oślepia go słońce, którego nawet nie było. Leżał na plecach, z dezaprobatą patrząc na Leah, która znajdowała się zaraz obok niego w pozycji półleżącej, opierając głowę o rękę. - A po drugie to... - Podniósł się lekko i oparł się łokciami do tyłu - Miałem taki pomysł.

Zmarszczył brwi, rozważając czy powiedzieć, jaki to pomysł.

- Albo już nie. Nieważne.

Leah tylko wywróciła oczami, ale nie zaczęła namawiać go, żeby powiedział jej, co to za pomysł, bo wiedziała, że jeśli nie będzie chciał jej powiedzieć, to tego nie zrobi.

- Ja też miałam pomysł ‐ wypaliła i zamilknęła, starając się, by nie mógł czytać w jej myślach.

- Niezbyt mądry, jak przypuszczam - skomentował.

Leah wywróciła oczami.

- Nieważne - westchnęła i spojrzała w bok.

- Teraz to już mi musisz powiedzieć - ujął w swoją dłoń jej szczękę, zmuszając ją, by spojrzała na niego.

- Nie, już nieważne - uniosła oczy ku niebu.

- Leah - powiedział krótko, wciąż patrząc jej w oczy i nie mrugając.

- Nie mogę ci powiedzieć, bo to głupie - zarumieniła się. - Znaczy, tak na dobrą sprawę to kompletnie nie jest głupie, ale dla ciebie na pewno.

- Nie możesz po prostu powiedzieć? - spytał zirytowany.

- Ale nie będziesz się ze mnie śmiał? - przygryzła wargę.

- To głupie pytanie, przecież ja się w ogóle nie śmieję - odparł.

- Jakbyś nie mógł powiedzieć "nie" - uniosła oczy ku niebu.

- Nie, nie będę - powiedział w końcu.

- No więc... - zaczęła, a potem szybko kontynuowała, żeby nie zaczął robić jej wywodów, że nie zaczyna się zdania od "więc" - To w sumie byłoby oczywiste, gdyby... - urwała, spoglądając na niego nerwowo - Nieważne. Chodziło mi o to, że...

- Nie możesz przejść do sedna? - wywrócił oczami.

- Nie ułatwiasz mi tego - powiedziała. - Czy jest taka opcja, że... Kiedy skończymy szkołę to...

Rzucił jej zirytowane spojrzenie.

- Razem zamieszkamy? - wyrzuciła z siebie szybko.

Rzucił jej kpiące spojrzenie.

- I tylko dlatego musiałaś robić takie przedstawienie? - przewrócił oczami.

- Zadałam ci proste pytanie.

- Wspaniały dom, piękny ogród z biegającymi po nim jeszcze piękniejszymi dziećmi z fantastycznymi genami, jedwabne sukienki, diamentowe żyrandole, zachody słońca i oglądanie gwiazd i... O czymś zapomniałem?

- Naszyjniki z pereł - odpowiedziała odruchowo. - Ale tak na poważnie to... Czemu od razu podchodzisz do tego sceptycznie? Przecież...

- Nie masz żadnych argumentów - spojrzał na nią z pobłażaniem. - Ale dlaczego miałbym się nie zgodzić, przecież miałbym z tego tylko same korzyści.

- Czyli że się zgadzasz? - zapytała jak mały dzieciak.

- Czyli że się zgadzam - przedrzeźnił ją.

Uznał, że niepotrzebna jest jej do życia wiedza o tym, że to był właśnie ten pomysł, który miał, ale o którym jej nie powiedział.

- A będziemy mogli mieć pieska?

ɪ 𝒃𝒍𝒂𝒄𝒌 𝒃𝒆𝒂𝒖𝒕𝒚 - 𝒕𝒐𝒎 𝒎𝒂𝒓𝒗𝒐𝒍𝒐 𝒓𝒊𝒅𝒅𝒍𝒆Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz