Leah podczas pobytu w sierocińcu przekonała się, że sieroty potrafią zaleźć za skórę. Pierwszy był oczywiście Tom Marvolo Riddle, ale później do tego grona dołączyło parę osób, jednak w ostatni dzień pobytu w tym niezbyt miłym miejscu skończyła to.
W sumie to nie wiedziała, dlaczego jej dokuczały, bo były to głównie dziewczyny. Przypuszczała jednak, że były zazdrosne o to, że jest jedyną osobą, którą Riddle toleruje. Pewnie tak naprawdę chciały być na jej miejscu.
- Dwaj idioci. Swój do swego ciągnie - Piper Brock nie dawała jej spokoju od dwóch dni.
- Tak się składa, że ten idiota - wskazała głową na Toma - Jest najlepszy w naszej szkole, ja jestem najlepsza zaraz po nim. A z tego, co wiem, ty za to nie osiągasz wybitnych wyników w nauce.
- Bo chodzicie do szkoły dla popaprańców, to dlatego - powiedziała pogardliwym tonem Piper.
- Nie, kochana - odparła Leah tonem, jakby tłumaczyła coś pięcioletniemu dziecku - Chodzimy do szkoły dla osób z wyjątkowymi uzdolnieniami. A ty raczej ich nie masz, więc tkwisz w tej dziurze.
Piper chyba brakło już tekstów, więc prychnęła pogardliwie i odeszła, machając swoim blond kucykiem.
Leah natomiast uśmiechnęła się i potraktowała to jako punkt dla siebie.
- Nieźle, Wether - powiedział Tom, kiedy skończyła się kłócić. - Wyrabiasz się.
- Uczę się od mistrza, co nie? - była dziś w wyjątkowo dobrym nastroju.
Może dlatego, że wyznawała zasadę: Jedna kłótnia na zakończenie dnia nigdy nikomu nie zaszkodzi.
- Oczywiście.
Nagle dobiegło ich ciche:
- Jeśli on jest w czymś mistrzem, to ja jestem królową Nowego Yorku.
Leah widziała, że już się w nim zagotowało i chciał powiedzieć coś Piper, ale położyła ręce na jego klatce piersiowej, spojrzała na niego z dołu (rósł szybciej niż ona) i powiedziała:
- Zostaw to mnie.
Następnie ruszyła krokiem modelki w stronę Piper.
- Jeśli chcesz królowej Nowego Yorku, lepiej zadzwoń po mnie. A poza tym, coś mówiłaś, Piper? - zapytała pobłażliwym tonem.
- Tak - odparła, wyzywająco podnosząc głowę do góry. - Wyraziłam swoje zdanie o was.
- Dam ci dobrą radę, Piper. Nigdy nie zaczynaj kłótni z mądrzejszymi. Jak będziesz na moim poziomie, to możemy pogadać, ale na razie możesz mnie tylko podziwiać. A tymczasem najlepsze, co możesz zrobić, to zacząć leczyć się na nogi, bo na głowę już za późno.
- Nienawidzę cię, ty mała... - Piper dostała piany i o to właśnie jej chodziło.
- Proszę, dokończ, Piper - uśmiechnęła się, widząc, że za Piper stanęła pani Cole.
- Jesteś najgorszą osobą w moim życiu, jaką spotkałam. Nie wiem, jak ze sobą w ogóle wytrzymujesz, przecież...
- Brock! Do mnie! - pani Cole postanowiła zainterweniować.
Piper odwróciło się jak poparzona i nie powiedziała nic. W sekundę na jej twarzy pojawiło się zmieszanie.
- A-ale...
- Natychmiast - powiedziała kobieta tonem nieznoszącym sprzeciwu.
Piper spuściła głowę i posłusznie weszła do pokoiku pani Cole.
CZYTASZ
ɪ 𝒃𝒍𝒂𝒄𝒌 𝒃𝒆𝒂𝒖𝒕𝒚 - 𝒕𝒐𝒎 𝒎𝒂𝒓𝒗𝒐𝒍𝒐 𝒓𝒊𝒅𝒅𝒍𝒆
Fanfic' 𝘆𝗼𝘂 𝘀𝗮𝗶𝗱 𝗶𝗳 𝘆𝗼𝘂 𝗰𝗼𝘂𝗹𝗱 𝗵𝗮𝘃𝗲 𝘆𝗼𝘂𝗿 𝘄𝗮𝘆 𝘆𝗼𝘂 𝘄𝗼𝘂𝗹𝗱 𝗺𝗮𝗸𝗲 𝗮 𝗻𝗶𝗴𝗵𝘁𝘁𝗶𝗺𝗲 𝗮𝗹𝗹 𝘁𝗼𝗱𝗮𝘆 𝘀𝗼 𝗶𝘁 𝘄𝗼𝘂𝗹𝗱 𝘀𝘂𝗶𝘁 𝘁𝗵𝗲 𝗺𝗼𝗼𝗱 𝗼𝗳 𝘆𝗼𝘂𝗿 𝘀𝗼𝘂𝗹 '