Kiedy Leah wróciła do swojego domu, jeszcze nie wierzyła temu, co zrobiła. To znaczy - oczywiście miała tą okropną świadomość, że zawaliła po całej linii, ale była przyzwyczajona do tego, że Tom zawsze jej wybaczał. Może i na nią wyzywał, ale zawsze jej wybaczał. Czasem w niezbyt oczywisty sposób, często nawet tego nie mówiąc, ale jednak.
Tyle, że robił to w sytuacjach, kiedy po prostu chciał sobie pokrzyczeć, a ona tak naprawdę nic mu nie zrobiła i tak właściwie to on powinien ją przepraszać. A nawet, jeśli coś zrobiła, to była to bardzo błaha rzecz. W każdym razie - na pewno nie kłóciła się z nim tak mocno i właśnie dlatego jej wybaczał.
A wtedy? Przesadziła. To znaczy - gdyby była w związku z kimś innym - nie przesadziłaby. Ale to jednak był Tom Riddle. To mówiło samo za siebie. Leah dobrze wiedziała, że to on robi jej łaskę, a nie ona jemu. Byłoby na odwrót, gdyby nie ta mała zależność, że to ona była osobą kochającą, a on kochaną. To był cały problem.
Więc, tak, przesadziła. I bardzo dobrze o tym wiedziała. Ale z drugiej strony nie wyobrażała sobie takiej opcji, w której Tom jej nie wybaczał. Po prostu musiał jej wybaczyć. Przecież ona nie mogła bez niego żyć i to nawet nie był żart.
Oczywiście nie było to ani zdrowe, ani sprawiedliwe, ale prawdziwe. Leah nigdy wcześniej nie spodziewała się, że jest zdolna do kochania kogoś aż tak bardzo. A kochała go do tego momentu, że, o ile było to możliwe, było to coś więcej niż miłość.
Pomiędzy jakimiś dwudziestoma załamaniami nerwowymi, jakie spotkały ją w ciągu trzech dni, które minęły od kłótni, doszła do wniosku, że musi go przeprosić. Musiał jej wybaczyć. Nie przyjmowała do swojej świadomości innej opcji. Po prostu nie.
Na dodatek została kompletnie dobita przez fakt, że została sama w domu. Gdyby ona i Tom się nie pokłócili, mogliby znowu spotkać się u niej. A tak, jedynym plusem tego, że została sama w domu było to, że nie musiała kryć się z rozpaczaniem, momentami płakaniem, momentami wariowaniem.
Kolejnym faktem, który ją dobijał było to, że Tom na pewno nie przejmował się tak jak ona. Pomyślała sobie, że pewnie doznał wielkiej ulgi, kiedy w końcu mógł się jej pozbyć. Dał jej do zrozumienia, że ewidentnie nie jest mu potrzebna do życia.
A Leah, kiedy w końcu przyjęła do świadomości te wszystkie rzeczy, praktycznie upadła na dno. Może i za bardzo to przeżywała, ale wydawało jej się, że już gorzej być nie może.
Nie wiedziała, co ma ze sobą zrobić. Tylko zobaczenie Toma mogło sprawić, że poczułaby się lepiej. Nic oprócz tego nie mogło jej pomóc. Próbowała nawet brać jakieś leki, tabletki, czy cholera wie co, bo prawdę mówiąc to wyglądały jak pudrowe cukierki, ale nic jej nie pomagało.
Jednak leżąc na chłodnej podłodze w swoim pokoju, poczuła nagły przypływ odwagi i nadziei. W ciągu paru minut zaczęła czuć się lepiej, więc uznała, że nie ma na co czekać, bo przecież tak czy siak kiedyś by go przeprosiła.
Wstała z podłogi tak szybko, że zrobiło jej się czarno przed oczami. Stanęła przed lustrem, próbując wyprostować kołnierzyk białej koszuli, którą miała pod beżowym swetrem. Co z tego, że było lato, mieszkała w Londynie.
Przecierając oczy, by pozbyć się zamazanebo obrazu, zbiegła szybko po schodach, w kuchni biorąc po drodze cukierko-tabletkę i po zasznurowaniu swoich butów, aportowała się do sierocińca.
Uznała, że nie ma co czekać i kiedy tylko stanęła pod drzwiami, od razu w nie zapukała.
- Dzień dobry, szukam Toma Riddle'a - wypaliła, zanim zobaczyła, kto jej otworzył.
CZYTASZ
ɪ 𝒃𝒍𝒂𝒄𝒌 𝒃𝒆𝒂𝒖𝒕𝒚 - 𝒕𝒐𝒎 𝒎𝒂𝒓𝒗𝒐𝒍𝒐 𝒓𝒊𝒅𝒅𝒍𝒆
Fanfiction' 𝘆𝗼𝘂 𝘀𝗮𝗶𝗱 𝗶𝗳 𝘆𝗼𝘂 𝗰𝗼𝘂𝗹𝗱 𝗵𝗮𝘃𝗲 𝘆𝗼𝘂𝗿 𝘄𝗮𝘆 𝘆𝗼𝘂 𝘄𝗼𝘂𝗹𝗱 𝗺𝗮𝗸𝗲 𝗮 𝗻𝗶𝗴𝗵𝘁𝘁𝗶𝗺𝗲 𝗮𝗹𝗹 𝘁𝗼𝗱𝗮𝘆 𝘀𝗼 𝗶𝘁 𝘄𝗼𝘂𝗹𝗱 𝘀𝘂𝗶𝘁 𝘁𝗵𝗲 𝗺𝗼𝗼𝗱 𝗼𝗳 𝘆𝗼𝘂𝗿 𝘀𝗼𝘂𝗹 '