- Jaki ty jesteś okropny, jejku - Leah wywróciła oczami. - Jest dziewiąta rano, a ja nie wiem, czy wytrzymam do dziesiątej wieczorem.
- Daj spokój - żachnął się Tom, chociaż tamtego dnia faktycznie był nie do wytrzymania - Wcale nie jestem aż taki okropny, tylko po prostu muszę na ciebie zwracać uwagę dwadzieścia cztery godzinę na dobę, a jak na dwie sekundy spojrzę gdzieś indziej to już masz chorobę sierocą.
Leah ledwo powstrzymała się od powiedzenia: To nie ja tutaj jestem sierotą.
- Nie chodzi mi o to, że potrzebuję twojej uwagi, tylko o to, że jesteś dzisian wyjątkowo złośliwy - wyjaśniła pobłażliwie. - Jeśli w ogóle da się wyjść poza twoją normalną skalę.
- Wcale nie jestem złośliwy - powiedział dobitnie.
- Zdążyłam od ciebie usłyszeć już dwanaście razy, że jestem głupia.
- Liczysz?
- Tak, bo wyobraź sobie, że umiem - powiedziała ironicznie.
- Niemożliwe - odparował.
Prychnęła.
- Chciałabym, żebyś się kiedyś dowiedział, jak to jest, jak ktoś jest wobec ciebie cały czas pół żartem, pół serio złośliwy i od czasu do czasu daje ci się pocałować dla swoich własnych korzyści.
- Gdybyś była trochę bardziej niezależna mogłabyś tak zrobić - stwierdził lekceważąco. - Ale nie jesteś niezależna.
- Mogę być niezależna przez parę godzin - zmrużyła oczy - I zachowywać się tak jak ty.
- Nie wyjdzie ci to - powiedział pobłażliwie. - Nie masz psychiki.
- Do dziewiątej wieczorem będę Leah Riddle - Tom zrobił minę pod tytułem "Żartujesz sobie?". - Dobrze, Leah Wether brzmi lepiej. Leah i Riddle to krótkie słowa. Albo imię albo nazwisko zawsze musi być dłuższe. Ale dobra, nieważne. Zaczynam od teraz. Naprawdę będę dla ciebie niemiła.
- Próbować zawsze możesz - powiedział.
- Żeby tylko nie okazało się, że będę lepsza od ciebie.
- Tak się nie da.
- Wszystko się da.
‐ Nie, nie wszystko.
Zapadła chwila ciszy.
- Masz rację, nie wszystko się da - powiedziała. - Na przykład...
Uśmiechnęła się drwiąco.
- Może lepiej nie będę podawać przykładu.
Starała się zepchnąć swoje myśli w tył głowy, by nie mógł ich odczytać.
- Nie krępuj się, śmiało.
- Nie, już się rozmyśliłam - powiedziała, a uśmiech nie schodził jej z ust.
- Jesteś głupia - stwierdził.
- Odniosłam wrażenie, że za niedługo nie będzie się liczyć to, czy ktoś jest zdrowy na umyśle, tylko to, jaką kto ma krew.
Trafiła w czuły punkt.
- Uznam, że nie jesteś suką i wreszcie nauczyłaś się prawdziwych wartości.
Było to bardzo mocne określenie jak na lata czterdzieste dwudziestego wieku.
- Ty byś tak powiedział.
- Powiedziałbym tak.
Zapanowała chwila ciszy i w końcu powiedział:
- Byłoby świetnie, gdybyś odnosiła się tak do innych, a mnie po prostu słuchała.
CZYTASZ
ɪ 𝒃𝒍𝒂𝒄𝒌 𝒃𝒆𝒂𝒖𝒕𝒚 - 𝒕𝒐𝒎 𝒎𝒂𝒓𝒗𝒐𝒍𝒐 𝒓𝒊𝒅𝒅𝒍𝒆
Fanfiction' 𝘆𝗼𝘂 𝘀𝗮𝗶𝗱 𝗶𝗳 𝘆𝗼𝘂 𝗰𝗼𝘂𝗹𝗱 𝗵𝗮𝘃𝗲 𝘆𝗼𝘂𝗿 𝘄𝗮𝘆 𝘆𝗼𝘂 𝘄𝗼𝘂𝗹𝗱 𝗺𝗮𝗸𝗲 𝗮 𝗻𝗶𝗴𝗵𝘁𝘁𝗶𝗺𝗲 𝗮𝗹𝗹 𝘁𝗼𝗱𝗮𝘆 𝘀𝗼 𝗶𝘁 𝘄𝗼𝘂𝗹𝗱 𝘀𝘂𝗶𝘁 𝘁𝗵𝗲 𝗺𝗼𝗼𝗱 𝗼𝗳 𝘆𝗼𝘂𝗿 𝘀𝗼𝘂𝗹 '