Wesołych Świąt kochani ❤
W bonusiku macie dwa rozdziały
+ Niektóre rozdziały mają po tysiąc wyświetleń, a tylko sto głosów. Weź nie bądź duch, zagłosuj.
(nie wierzę, że żebram o gwiazdki, jez)
Tom myślał, że po złożeniu przysięgi ze słownika Leah zniknie "nie". Jednak Leah była na tyle inteligenta, że odpowiednio sformułowała słowa przysięgi i mogła nie iść na spotkanie śmierciożerców, mogła nie zrobić eseju z zaklęć i mogła nie pójść do skrzydła szpitalnego. W końcu przysięgła, że będzie zgadzać się z nim w dwustu procentach tylko w naprawdę poważnych sprawach. Miała na myśli horkruksy lub inne dziwne pomysły, na które Tom Riddle miał w przyszłości wpaść.
Co nie znaczy, że czasem nie chciała pobawić się w grzeczną dziewczynkę.
Kiedy tylko miała odpowiedni nastrój, z jej słownika na jakiś czas faktycznie znikało "nie". No chyba, że chciała powiedzieć "Nie będę ci się sprzeciwiać".
Jednak tamten wieczór w bibliotece coś w niej zmienił. Nie wiedziała jeszcze co, ale coś na pewno.
A dowiedziała się, gdy Tom Riddle zaczął czytać książkę o czarnej magii. Oczywiście nie było to niczym niezwykłym, robił to co najmniej dwa razy dziennie, ale ta czynność sprawiła, że zapytała:
- No i co dalej?
- Co: co dalej? - uniósł wzrok znad książki.
- Z horkruksami - powiedziała, nachylając się do niego.
Siedzieli naprzeciwko siebie w pokoju wspólnym. Problem był w tym, że pokój wspólny był pełen ludzi.
- Może mogłabyś nie rozmawiać o tym w miejscu pełnym niewtajemniczonych ludzi, co? - rzucił ze złością.
- Daj spokój, sam czytasz książkę o czarnej magii i to jakoś ci nie przeszkadza - żachnęła się.
- Tak, ale pamiętaj, że ta książka ma okładkę od książki od obrony przed czarną magią, a żeby przeczytać tekst trzeba być dość blisko.
To akurat była prawda.
- Ale to wcale nie zmienia faktu, że...
- Leah Wether - syknął - Rozumiesz, co się do ciebie mówi?
- Świetnie - warknęła i wyszła z pokoju wspólnego.
Nie wiedziała, jakiego innego stwierdzenia użyć i użyła "Świetnie". Robiła to zawsze, kiedy nie miała przygotowanej żadnej riposty.
Oczywiście zatrzymała się tuż po wyjściu z pokoju wspólnego. Założyła ręce na klatkę piersiową i ułożyła usta w podkówkę jak przedszkolak.
Chwilę później jednak stwierdziła, że pójdzie do biblioteki. Zawsze istniała jakaś szansa, że on też tam przyjdzie. A tam już mogliby porozmawiać o horkruksach, bo w piątkowe wieczory biblioteka zwykle świeciła pustkami.
I tak też się stało.
- Oczywiście w żadnym wypadku nie są to przeprosiny - oznajmił, siadając naprzeciw niej. - Przyszedłem tu tylko po to, żeby porozmawiać o horkruksach.
- To słucham - Leah rozłożyła ręce. - Ile ty tak właściwie ich masz?
- Medalion Slytherina - zaczął - I pierścień Gauntów. Planuję jeszcze zrobić coś z Nagini.
Leah powstrzymała się od komentarza co do Nagini, bo Tom słyszał już jakieś dwadzieścia razy, że ona nazwałaby węża inaczej. I już co najmniej dziesięć razy usłyszał pytanie, skąd wytrzasnął takie imię.
- Aha, no i przecież w pierścieniu jest Kamień Wskrzeszenia.
- W pierścieniu jest Kamień Wskrzeszenia? - Leah uniosła brwi i kąciki ust.
- Teraz się zorientowałaś? - powiedział kpiąco - Nie widziałaś znaku Insygniów Śmierci? To w ogóle cud, że Slughorn się nie skapnął, kiedy zabrał ten sygnet.
- W pierścieniu jest Kamień Wskrzeszenia? - zapytała ponownie, mimo że usłyszała już odpowiedź.
- Leah, nie - powiedział ostrzegawczym tonem.
Jej uśmiech stopniowo się poszerzał, aż w końcu znikł z jej twarzy.
- Chociaż tak na dobrą sprawę to nie mam kogo wskrzeszać, cholera - wydęła usta - A to byłaby ciekawa zabawa.
- To nie byłaby w ogóle zabawa - warknął. - Chyba nie do końca zdajesz sobie sprawę z tego, jak to działa. On ni sprawi, że martwy wstanie z grobu i będzie żyć tak jak dawniej. Przywoła tylko jego ducha, marne widmo. To bez sensu go używać.
- A skąd wiesz, że przywołuje ducha? Próbowałeś? - zapytała, nachylając się do niego.
- Nie, nie próbowałem - zacisnął szczękę - Nie próbowałem, bo gardzę śmiercią i wszystkimi zmarłymi. Jeśli ktoś umiera, to dlatego, że był zbyt słaby i nie pożądał czegoś ponad. Słabi ludzie nie myślą o nieśmiertelności, bo nie są ponad. Słabi ludzie nie umieją zabezpieczyć się przed śmiercią.
Leah przygryzła wargę, po raz kolejny zdając sobie sprawę z tego, jak bardzo Tom Riddle jest niedorzeczny. Ale postanowiła się z nim nie wykłócać.
- Ile planujesz stworzyć horkruksów? - zmieniła temat, wybierając bezpieczniejszą opcję.
- Łącznie - siedem - odparł.
- Rozumiem, że to nie będą jakieś przypadkowe przedmioty - powiedziała.
- Dobrze rozumiesz - skinął głową.
Chciał coś jeszcze powiedzieć, ale Leah go uprzedziła.
- Żeby nie było, ja tylko wyrażam swoją opinię - uprzedziła go - Uważam, że byłoby rozsądniej, gdybyś... Użył do tego jakiegoś przypadkowego przedmiotu. Wtedy, gdyby ktoś wyjątkowo chciał się ciebie pozbyć... Zawsze jest taka możliwość... Byłoby mu bardzo trudno. Właściwie... Byłoby to niemożliwe. Porównaj sobie dwie sytuacje. Pierwsza - ktoś próbuje cię zniszczyć i wie, że masz obsesję na punkcie czystej krwi. Oczywiste jest, że będzie szukał jakichś powiązań ze Slytherinem. A idąc taką drogą, może dojść do medalionu Slytherina i jakimś sposobem go zniszczyć. A teraz druga sytuacja. Bierzesz losową monetę i zamieniasz ją w horkruksa. Później wrzucasz ją do rzeki w Afryce. Albo nie, lepiej w Azji, tam jest więcej rzek. Nie ma szans, żeby ktoś tą monetę znalazł. A nawet jeśli znajdzie, w życiu nie będzie wiedział, że to horkruks.
Leah widziała, że jego pięści zaczęły się zaciskać, więc powiedziała tylko:
- Ale oczywiście zrobisz, jak będziesz chciał - uśmiechnęła się, nachyliła jeszcze dalej i pocałowała go w usta, po czym spróbowała rozluźnić jego pięści i spotła jego palce ze swoimi. - Ty tu rządzisz.
- I o to chodzi - powiedział. - O to właśnie chodzi. Ja tu decyduję, Leah. Więc gdybyś łaskawie mogła mi tego nie utrudniać, byłbym wdzięczny. Mam wszystko obmyślone i nie próbuj tgo zmieniać.
- Przepraszam - spuściła wzrok.
Zawsze było tak, że to on zaczynał, a ona i tak musiała go przepraszać. Już pogodziła się z tą rolą, bo nie dało się go zmusić do tego, żeby wypowiedział "Przepraszam". W końcu to on w tym związku był osobą kochaną, a ona kochającą.
- Wystarczy, że będziesz robić to, co do ciebie należy - powiedział. - Chociaż... Jeśli jeszcze wpadniesz na jakiś pomysł, podziel się nim, bo istnieje cień szansy, że go wykorzystam.
Leah pokiwała głową.
Tom Riddle był zły do szpiku kości, przepełniony trucizną, ale przede wszystkim uwielbiany przez Leah Wether i skurpulatnie to wykorzystywał. Odnosząc przy tym same korzyści, oczywiście.
CZYTASZ
ɪ 𝒃𝒍𝒂𝒄𝒌 𝒃𝒆𝒂𝒖𝒕𝒚 - 𝒕𝒐𝒎 𝒎𝒂𝒓𝒗𝒐𝒍𝒐 𝒓𝒊𝒅𝒅𝒍𝒆
Fanfiction' 𝘆𝗼𝘂 𝘀𝗮𝗶𝗱 𝗶𝗳 𝘆𝗼𝘂 𝗰𝗼𝘂𝗹𝗱 𝗵𝗮𝘃𝗲 𝘆𝗼𝘂𝗿 𝘄𝗮𝘆 𝘆𝗼𝘂 𝘄𝗼𝘂𝗹𝗱 𝗺𝗮𝗸𝗲 𝗮 𝗻𝗶𝗴𝗵𝘁𝘁𝗶𝗺𝗲 𝗮𝗹𝗹 𝘁𝗼𝗱𝗮𝘆 𝘀𝗼 𝗶𝘁 𝘄𝗼𝘂𝗹𝗱 𝘀𝘂𝗶𝘁 𝘁𝗵𝗲 𝗺𝗼𝗼𝗱 𝗼𝗳 𝘆𝗼𝘂𝗿 𝘀𝗼𝘂𝗹 '