- Na Salazara, Terrence!
W sali eliksirów po raz kolejny tamtego dnia zabrzmiał głos Leah.
- Dwa! Wiesz, ile to znaczy dwa?
Podczas eliksirów syczała na wszystko, co się rusza, bo to ona odpowiedzialna była za całą lekcję. Każdy uczeń miał danego dnia prowadzić lekcje, a jego ocena miała zależeć od sposobu prowadzenia lekcji i ilości poprawnie wykonanych eliksirów.
Leah po raz kolejny przeszła się po sali.
- Tobie oczywiście nie trzeba pomagać... - mruknęła, przechodząc obok Riddle'a.
Rozejrzała się po klasie i powiedziała:
- Do końca zostało piętnaście minut! Czy ktoś ma z czymś problem?
Powitał ją oczywiście las rąk.
- Już idę... Ci, do których nie mogę podejść - przeczytajcie dokładnie instrukcję na tablicy. Już, już idę...
Zanim jednak podeszła do wołającej ją osoby, rzuciła się rozpaczliwie ku Lizzy.
- Lizzy, proszę cię - powiedziała niemalże płaczliwym tonem - Weź mu to zrób - wskazała głową na Terrence'a - On sam tego nie zrobi.
- Robi się - zasalutowała Lizzy, odwracając się do Terrence'a. - No, na co czekasz? Zamieszaj w lewo... W lewo, idioto...
Oddaliła się od swojej przyjaciółki i zaczęła pomagać innym. Ktoś dodał złą ilość składników, ktoś zamieszkał w prawo zamiast w lewo, ktoś dodał zły składnik...
- Za pięć minut koniec lekcji, oddajemy eliksiry! - oznajmił Slughorn, podnosząc się z miejsca.
Leah wzięła głęboki oddech i wróciła do swojej ławki.
Slughorn zaczął oceniać poszczególne eliksiry. Znalazły się oczywiście takie osoby, którym mikstury kompletnie nie wyszły, ale pozostałe osoby ocenione zostały na Z lub P. Był oczywiście wyjątek - Riddle, który dostał W. W każdym razie Leah była z siebie zadowolona, bo dostała P.
Na szczęście eliksiry były ich ostatnią lekcją, więc Leah mogła wreszcie choć trochę odpocząć, bo zaraz musiała wziąć się za pracę domową z astronomii.
Nagle dosiadła się do niej Lizzy.
- Daves mówił, że chciałby się z tobą spotkać - oznajmiła.
- Co? - spytała Leah, która wcześniej jej nie słuchała.
- Trzeba do ciebie dużymi literami mówić? - westchnęła Lizzy - D-a-v-e-s.
- Daves? -zapytała z niedowierzaniem.
- Daves - potwierdziła jej przyjaciółka.
- Ale w sensie, że Daves? - upewniła się.
- Jeju, Leah, niby jesteś drugą najmądrzejszą osobą na roku, a trzeba ci tłumaczyć - przewróciła oczami.
- Ale Daves? Przecież nie rozmawiałam z nim od półtora miesiąca - zmarszczyła brwi. - Przypomniał sobie o mnie tak nagle? Przecież mu się nawet dobrze nie znamy.
- Ja tylko przekazuję - Lizzy wzruszyła ramionami.
- Chwila... - zawiesiła się Leah - A co ty robiłaś w towarzystwie Liemberta Davesa?
- Ja? - zapytała Lizzy, udając głupią - Dobra, no... Jeśli chodzi ci o to - Terrence ze mną był i... Wiem, trudno w to uwierzyć... Ale... Jego naprawdę da się lubić.
- A wiesz, że on jest mugolakiem? - spytała Leah, sama nie wiedząc, kiedy takie wartości stały się dla niej ważne.
- No to co z tego? - westchnęła Lizzy - Ty naprawdę myślisz, że jeżeli przecięłabyś mu rękę, to z rany wypłynęłaby brudna krew? - spytała prześmiewczo.
CZYTASZ
ɪ 𝒃𝒍𝒂𝒄𝒌 𝒃𝒆𝒂𝒖𝒕𝒚 - 𝒕𝒐𝒎 𝒎𝒂𝒓𝒗𝒐𝒍𝒐 𝒓𝒊𝒅𝒅𝒍𝒆
Fanfiction' 𝘆𝗼𝘂 𝘀𝗮𝗶𝗱 𝗶𝗳 𝘆𝗼𝘂 𝗰𝗼𝘂𝗹𝗱 𝗵𝗮𝘃𝗲 𝘆𝗼𝘂𝗿 𝘄𝗮𝘆 𝘆𝗼𝘂 𝘄𝗼𝘂𝗹𝗱 𝗺𝗮𝗸𝗲 𝗮 𝗻𝗶𝗴𝗵𝘁𝘁𝗶𝗺𝗲 𝗮𝗹𝗹 𝘁𝗼𝗱𝗮𝘆 𝘀𝗼 𝗶𝘁 𝘄𝗼𝘂𝗹𝗱 𝘀𝘂𝗶𝘁 𝘁𝗵𝗲 𝗺𝗼𝗼𝗱 𝗼𝗳 𝘆𝗼𝘂𝗿 𝘀𝗼𝘂𝗹 '