chapter thirty one

2.6K 208 56
                                    

Sumy zbliżały się niebezpiecznie i nieubłaganie szybko. Był już początek kwietnia, a Leah w żadnym stopniu nie była nimi zainteresowana. Wpadła bowiem na pewien idealny pomysł.

Najpierw podpuściła Toma, by w głowach starszych uczniów zobaczył, co wymagano na egzaminie praktycznym na sumach z poszczególnych przedmiotów. Zrobił to podczas kolacji, więc mógł spokojnie pospisywać sobie każde zagadnienie na kartkę. Następnie ubłagała go, by poćwiczył z nią każde zaklęcie, którego nie umiała, a które było na egzaminie. Zaklęć, których nie umiała rzucić nie było specjalnie dużo, więc ich nauka nie zajęła im też dużo czasu.

Później musiała przystąpić do najtrudniejszego kroku.

Pewnego wieczoru ułożyła swoje dłonie jedna na drugiej na jego ramieniu, na dłoniach swoją głowę i wolno zaczęła:

- A może... Mógłbyś być tak miły... I dać mi parę razy dostęp do twoich myśli?

- Nie - odparł, nawet na nią nie patrząc.

- Nie chodziło mi o myśli - sprostowała. - Chodziło mi o wiedzę.

- Nie - powtórzył, tym razem też nie zaszczycając ją spojrzeniem.

- Chodziło mi o sumy. Chodziło mi o to, czy nie mógłbyś dać mi ściągąć... hm, poprzez twoje myśli - wyjaśniła.

- Nie - powiedział po raz trzeci, nawet nie siląc się na zmianę intonacji głosu.

- Czemu? - zapytała, zaciskając usta i marszcząc brwi.

- Bo jakoś ci nie ufam - odparł, wreszcie na nią spoglądając. Dzieliły ich milimetry.

Gdyby był normalnym facetem, spróbowałaby użyć swoich wdzięków, ale Tom Riddle do normalnych się nie zaliczał

- No proszę - zacisnęła ręce na jego koszuli.

- Trzeba do ciebie mówić dużymi literami, czy może alfabetem Braile'a? - zapytał ironicznie.

- Trzeba się ze mną zgadzać, to wtedy zrozumiem - usilnie próbowała postawił na swoim.

- Chcę coś w zamian - zażądał.

- Proszę bardzo - powiedziała.

- Powiesz Carmen, że jest najlepszą siostrą, jaką mogłaś sobie wymarzyć - kąciki jego ust podniosły się lekko w oczekiwaniu na jej reakcję.

- Dobra, a tak na poważnie? - przewróciła oczami.

- Mówię na poważnie - zgryzł wargę, by nie roześmiać się na widok jej wyrazu twarzy.

- No chyba żartujesz - miała minę taką, jakby odwołano Boże Narodzenie.

- Chcesz pomoc przy sumach, czy nie? - uniósł brew do góry, czerpiąc ogromną radość z jej zakłopotania.

- No chcę, ale... Zrobię wszystko, co mi każesz, tylko nie to, błagam! - powiedziała rozpaczliwie.

- Oj, Lee-lee - objął ją ramieniem, które po chwili zjechało na jej talię - Jak ty dużo musisz się jeszcze nauczyć!

Zmarszczyła brwi w geście niezrozumienia.

- Najpierw musisz się nauczyć dwóch rzeczy: pierwsza jest taka, że jak ja chcę, żebyś coś zrobiła, to znaczy że masz to zrobić - powiedział pobłażliwym tonem - Jasne?

Nastała cisza, a on zaczął wpatrywać się w nią wzrokiem nieznoszącym sprzeciwu.

- Jasne... Ale... - chciała powiedzieć, ale jej przerwał.

ɪ 𝒃𝒍𝒂𝒄𝒌 𝒃𝒆𝒂𝒖𝒕𝒚 - 𝒕𝒐𝒎 𝒎𝒂𝒓𝒗𝒐𝒍𝒐 𝒓𝒊𝒅𝒅𝒍𝒆Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz