Zamykam oczy i głos Stephena i oddech Dziewczynki znikają. Pojawiają się wielkie, groteskowe kształty.
Kształty ciemności przybierają postać Mattewsa. Śmieje się głośno i rzuca szklankę wody, która rozbija się pod moimi stopami. Rozbite szkło zaczyna pełznąć w moją stronę. Rośnie, aż dosięga do czubka mojej głowy i staje przede mną szklany Stephen. Wyciąga dłoń.
- Nie idź tam – szepcze.
Chwytam jego dłoń, a odłamki szkła ranią moją skórę. Nie puszczam mimo to. Szklany Stephen zmienia się w szklaną Dziewczynkę.
- Nie zostawiaj mnie – mówi głosem Penny.
Szklana rzeźba obraca się w ruinę i ukazują mi się wielkie drzwi. Uchylają się przede mną, a ja wchodzę do środka. Wrota zamykają się za mną, a ciemność zaczyna szeptać. Szept narasta, aż staje się nie do zniesienia. Zakrywam uszy i czekam. Nagle wszystko ustaje.
- Kim jesteś? – pytam.
- Tobą. Sobą. Nikim. Twoim koszmarem. Twoim marzeniem. Twoim lękiem. Nikim – odpowiada mi ciemność.
- Czego chcesz ode mnie?
- Twojej śmierci. Twojej pomocy. Twojej zguby. Ciebie. Siebie. Niczego.
Ciemność syczy. Szepty zaczynają się znowu, ale tym razem nie narastają. Ciche buczenie gra gdzieś w tle, a Ciemność zaczyna się poruszać.
- Chodź do mnie. Wejdź we mnie. Stańmy się jednym. Dam ci spokój. Dam ci ukojenie. Dam ci wytchnienie.
- Nie chcę – mamroczę, a całe pomieszczenie zaczyna się poruszać.
Kręci mi się w głowie. Zamykam oczy, ale wszystko nadal się porusza, wije i zmienia.
- Nie uciekniesz – mówi Ciemność wieloma głosami. – Zostań ze mną. Czemu nie chcesz zostać.
- Nie chcę – jęczę.
- Zostań. Zostań. Zostań. Zostań. Zostań.
- NIE!
Wszystko ustaje. Otwierają się kolejne drzwi. Prędko wychodzę z pomieszczenia, ale tutaj też panuje ciemność. Pośrodku stoi krzesło i mały, drewniany stół. Siadam i czekam. Naprzeciwko mnie przysiada kruk. Przekrzywia głowę i rozwiera dziób. Wypluwa z siebie chmarę tłustych pająków. Wzdrygam się, ale nie mogę się ruszyć.
- Zostań – mówi pająk.
Zaczynają wchodzić na mnie. Nie mogę ich z siebie zrzucić. Tysiące małych nóżek chodzi po moim ciele.
- Kim jesteś? – pyta kruk.
- Cornelius – odpowiada pająk.
- Stirlitz – mówi następny.
- Cornelius.
- Świr.
- Cornelius.
- Nelly.
- Nikt.
- Corney.
Cornelius. Stirlitz. Cornelius. Stirlitz. Cornelius. Stirlitz. CORNELIUS. STIRLITZ.
- Biada. Biada zwyciężonym. Ale ty jesteś przegrany. Biada.
Kruk siada przede mną i zaczyna dziobać moje oczodoły. Chcę krzyknąć, ale nie mogę. Wydłubuje moje oczy i wszystko staje się czarne. Małe nóżki wiją się na moim ciele i wbijają we mnie.
- Teraz będę zawsze z tobą. Zostań – szepcze ciemność w moje ucho.
- Nie, nie chcę – mówię słabo.
Pająki zaczynają wgryzać się w moje ciało. Czuję, jak powoli znikam. Zostaje tylko świadomość wisząca gdzieś w eterze. Staję się błyskiem pioruna. Staję się trującym oparem. Staję się wodą. Staję się krzykiem i krwią. Staję się ciemnością.
- Teraz jesteśmy jednym. Jesteśmy zawsze razem – mruczy ciemność. Albo ja.
Siadam gwałtownie na łóżku z krzykiem zamarłym na ustach. Stephen przewraca się w moją stronę i spogląda mi w oczy. Dziewczynka porusza się we śnie.
- Możemy włączyć lampkę?
Stephen wstaje i zapala latarkę, a potem kładzie ją na środku pokoju promieniem skierowanym w sufit.
CZYTASZ
Kraniec Umysłu
Science Fiction"Zbudź się o świcie." Taką wiadomość przynosi Corneliusowi mała dziewczynka. Chłopak chętnie uznałby to za żart, ale gdy spogląda w jej oczy widzi coś, o czym już dawno zapomniał. Stara się ignorować zardzewiałego SUVa i dziwnego chłopaka z kawiarni...