Rozdział 10: Słoneczna pogoda

10 2 0
                                    

Mam mąkę na nosie. Lou zaczyna się śmiać i wyciera mnie rękawem. Z westchnieniem wkładam formę do piekarnika. Greg rzuca we mnie kolejną garścią mąki.

- Czemu nie pozwalasz mi się oświadczyć Penny na jej urodziny? Jestem przecież najlepszym prezentem, jaki można dostać!

- Odwal się od mojej siostry, stary. Jest o ciebie dużo starsza.

- Miłość nie ma wieku.

- I wyższa.

- Miłość nie wie, co to kilometry. 

Ciskam w niego garścią cukru pudru. Lou jęczy z niezadowoleniem. Staje między nami i otwiera usta, żeby coś powiedzieć, ale obrywa pociskiem z mąki, który był przeznaczony dla mnie.

- Ups - szepcze Greg.

Dla pewności odsuwam się kilka kroków w tył. Lou wściekła ciska w Grega jajkiem. Uchyla się i jajko trafia w lodówkę. Zachodzę ją od tyłu i podnoszę, zanim zdąży wziąć kolejne. Wierzga nogami w powietrzu.

- Puść mnie to załatwię, gnoja. 

- Rozwalicie cały dom! Już starczy.

Ktoś jęczy w progu. Cała nasz trójka odwraca się w tę stronę. Lou przestaje wierzgać i staje na nogi. Greg wyciera się z cukru i kawałka jajka. Staram się zasłonić sobą bałagan w kuchni.

- Wszystkiego najlepszego! - krzyczy Gregory. - Jak się masz Penny? Aj, chodźmy do salonu, wyciągniesz nogi, a ja zrobię ci masaż. Na pewno jesteś zmęczona.

- Moja kuchnia... - jęczy Penny, ale nie dokańcza, bo Greg ciągnie ją w stronę fotela. Dupek wymigał się od sprzątania. 

Biorę ścierkę i zbieram rozrzuconą na podłodze mąkę. Lou parska na mnie i zaczyna zamiatać. W takim razie nie mam wyjścia i biorę się za jajko na lodówce. Gdy kończymy, kuchnia błyszczy jak nigdy. 

Dołączamy do Penny i Grega, który masuje jej plecy. Penny ma zamknięte oczy i nuci pod nosem. 

- Coście zrobili z moją kuchnią? - przerywa i patrzy na nas.

- Posprzątaliśmy ją oczywiście.

Spoglądam na zegar, żeby pilnować godziny. Jeszcze chwilka i będę mógł wyjąć placek. Greg delikatnie popycha Penny z powrotem na fotel i zaczyna masaż od początku. Oboje wyglądają na zadowolonych. Lou ciągnie mnie za rękaw bluzy. 

Wyciągam ciasto. Przyjemna woń roznosi się po całym pomieszczeniu. Czystym pomieszczeniu. Ostrożnie kładę kilka malin na wierzch i polewam całość czekoladą. Macham rękawicą kuchenną, żeby szybciej ostygło, ale to chyba tak nie działa.

Z westchnieniem łapię formę w ścierkę i zanoszę do salonu. Greg odsuwa się wyszczerzony i zaczyna śpiewać. Dołączamy się do niego. Penny wstaje i patrzy zaskoczona na placek. Według mnie wygląda wspaniale. Penny też dzisiaj niczego sobie.

- Zrobiliście to sami? - pyta.

- Aha, Greg sam zbierał maliny.

- Na malinowym polu.

- Malinowym polu? 

- Nieważne - włączam się w dyskusję. - Żyj nam długo, Penny. I pomyśl życzenie.

Greg wyciąga krzywą świeczkę i wsadza ją w sam środek placka. Odpalam ją od zapalniczki Lou. Penny śmieje się i zamyka oczy. Marszczy nos i dmucha na świeczkę. Płomyk lekko migocze i gaśnie. 

- O czym pomyślałaś? - Greg ręką odgania dym.

- Jak powiem, to się nie spełni, prawda? 

Penny śmieje się do niego, a w oczach Grega migoczą wesołe iskierki. Lou skrada się do radia i włącza ulubiony zespół Penny. Siadam na poręczy fotela i przytulam do siebie siostrę.

- Jesteście cudowni. 

Kraniec UmysłuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz