Rozdział 6: Powrót

12 2 0
                                    

Po cichu zgarniam z ziemi moje ubrania. Greg śpi z otwartymi ustami, a strużka śliny leci mu z prawego kącika. Lou marszczy brwi i mamrocze pod nosem. 

Biorę szybki prysznic i myję zęby. Czuję nieprzyjemny posmak i żałuję, że opuściłem wieczorne szorowanie. Wbijam się w moje bojówki i bluzę bez większych przygód poza przywaleniem łokciem w szafkę. 

Przy stole siedzi  Penny i patrzy w okno. Naprzeciw niej, przed moim krzesłem stoi talerz z grzankami i jajecznicą. Obok niego szklanka soku i czekoladowa muffinka. Czuję ten aromat nawet z progu salonu. Zaczyna burczeć mi w brzuchu. 

- Mówiłem, żebyś nie wstawała niepotrzebnie. Sam umiem zrobić śniadanie - wzdycham.

- Ostatnim razem prawie spaliłeś czajnik, robiąc herbatę.

- I tak był zepsuty.

- Przypaliłeś mięso. Podgrzewając je.

- Nie przepadam za wołowiną.

- Prawie odciąłeś sobie palec, krojąc pomidora.

- Mam jeszcze dziewięć.

- Tydzień temu...

- Dobra, łapię! Starczy. Dzięki za śniadanie.

Penny miesza łyżeczką w kubku z tańczącym kaktusem. Siadam naprzeciwko niej i gryzę grzankę. Masło cieknie mi po brodzie. Chcę je zetrzeć rękawem, ale moja ręka zatrzymuje się w połowie pod burzowym spojrzeniem Penny. 

Zerkam za nią. Nad czarnymi lokami wisi zdjęcie. Kobieta ma włosy jak Penny - czarne i kręcone - ale sięgają jej obojczyków. Nosi okulary, a gdy się uśmiecha robią się kurze łapki przy jej zielonych jak skoszona trawa oczach. Obejmuje ją mężczyzna. Jest od niej wyższy. Ma rozwichrzone włosy, jakby przed chwilą przeczesał je dłonią i mały pieprzyk koło oka. Nosi trzydniowy zarost, a jego małe, brązowe oczy czujnie spoglądają nad moje ramię. Moi rodzice.

- Tęsknię za nimi. A ty?

Penny zauważa moje spojrzenie. Chwyta moją dłoń i ściska ją lekko. Pojedyncza łza spływa po jej policzku. Odwracam wzrok.

- Nie wiem.

Odchrząkuję, bo głos zaczyna mi się załamywać. Penny wzdycha cicho. 

- Ale już ich nie ma - dokańczam twardo. Zabieram swoją dłoń i wstaję, żeby ubrać kurtkę.

- Corney - prosi cicho. 

Nie odwracam się. Wiem, że dla niektórych rzeczy nie warto. Nagle czuję irracjonalny gniew na rodziców. Na wszystko, co się stało. Na moją bliznę na szyi. Na łzy w oczach Penny. Wychodzę, a ziemia pachnie wczorajszym deszczem.  Wsiadam do autobusu. Nie odwrócę się.

Wiem, że Penny stoi w oknie. Wiem, że za chwilę podejdzie do ściany i będzie oglądała zdjęcie. Wiem, że potem usiądzie przy stole i schowa twarz w dłoniach. Wiem, że naleje sobie kieliszek wina i wypije go, zanim Lou i Greg wstaną. Wiem, że...

I think I better go before I might do something I regret. 

Kraniec UmysłuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz