Rozdział 10

16 1 0
                                    


Dzisiaj postanowiłam zabrać Dawida do stajni Alexy. Chciałam pojeździć na Blasku. Okazało się, że nici z tego, bo przyszła Ola i nie było opcji żeby wsiąść na Blaska. Do stajni przywieziono nową klacz. Nazywała się Rewia. Była maści myszatej z długą czarną grzywą. Była śliczna. Na pierwszy rzut oka wyglądała na spokojną klacz. Wsiadłam na nią. Miała strasznie nie wygodne siodło, dlatego postanowiłam jechać na oklep. Byłam pewna, że jedziemy na ujeżdżalnię, ale okazało się, że jedziemy w teren. A ja nie miałam siodła! Na początku szło gładko. Dojechałyśmy na polankę. Alexa i Ola jeździły galopem i skakały przeszkody. Ja chciałam zakłusować. Ciężko było Rewię do tego zmusić, ale udało się. Wszystko było w porządku, ćwiczyłam anglezowanie. Mucha wpadła mi do oka i musiałam się na chwilę zatrzymać. Gdy chciałam zakłusować po raz drugi w klacz coś wstąpiło. Zaczęła rzucać łbem na wszystkie strony, prawie stanęła dęba. Ledwo co się utrzymałam. Uspokoiłam ją i chciałam spróbować ponownie. Tym razem Rewia bez uprzedzenia ruszyła galopem. Nigdy wcześniej nie jeździłam galopem bez siodła. Rewia zatrzymała się przy Blasku, na szczęście. Postanowiłam już więcej nie kłusować. Pod koniec jazdy coś trzasnęło, złamała się gałąź. Tym razem utrzymałam się cudem. Klacz odskoczyła energicznie w bok. Ledwo co nie poturbowała osób, które stały obok. To była jedna z najgorszych jazd. Nazwę to : istne rodeo. Uwierzcie mi, pozory mylą. Nie patrzy się tylko na wygląd i ludzi też się to tyczy. Jednak nie wiem co by się stało, moja Molly będzie zawsze najlepsza !

Stajnia PodkowaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz