Rozdział 89

22 1 0
                                    


- Tak gorąco... Dzięki za te lody – uśmiechnęłam się do Phila – Odwdzięczę się przy najbliższej okazji.
- No ja myślę ! – droczył się – Nie no, nie ma sprawy.
- Może pójdziemy do reszty ?
- Ja będę się już zbierał. Przyjechałem z Adą, a ona pewnie będzie chciała już wracać, to jednak kawał drogi. Musi być zmęczona, przez pół dnia rozpaczała, że odwołali jej zawody. Myślałem, że przyjazd tu dobrze jej zrobi.
- Ale... jak to ? Czyli to nie ona wpadła na pomysł żebyś tu przyjechał, tylko ty ją przywiozłeś ?
- Nie powiedziała ci ?
- Nie... - byłam zaskoczona – Ale Phil... Dziękuję ci, za wszystko.
Stałam jeszcze w miejscu i patrzałam jak odchodzi w kierunku samochodu. Ada nawet się ze mną nie pożegnała. Co ją ugryzło ? A może faktycznie była tak wyczerpana, że o tym zapomniała ? Ktoś złapał mnie od tyłu za plecy. Wystraszyłam się. To tylko Agata, która biegła w moją stronę i ledwo co wyhamowała.
- Twoja Molly jest źrebna ! – promieniowała z radości.
- Co ? He... e... jak to ? – osłupiałam.
- No tak. Na pewno. Obejrzałam ją w boksie. U nas na ranczu klacze co chwilę się źrebią, myślisz, że mogłabym się pomylić ?
Amanda i Janek przysłuchiwali się rozmowie.
- Ale jak to się mogło stać ?
- Puszczałaś ją na padoki z ogierami ?
- No z Dragonem kilka razy, ale nie sądziła że...
- To wszystko wyjaśnia !
Czyli jednak będę mieć źrebaka. Źrebaka mojej kochanej Molly. To była wspaniała wiadomość ! Ale jeszcze do końca do mnie nie docierała...
- Widziałaś gdzieś Adę ? Szukała cię. – powiedziała Amanda.
- Ada pojechała już do domu.
Amanda wzruszyła ramionami. – My też już będziemy się zbierać. To były świetne zawody. Dzięki, że nas zaprosiłaś. Udanego pobytu ! Pa, trzymaj się.
Wszyscy odjechali. Osoby z festynu powoli zaczęły zbierać się do domów. Patryk. Nareszcie mogę z nim porozmawiać. Ale gdzie on się podział ? Zauważyłam go na parkingu za stajnią, gdy wprowadzał Rewię do bukmany.
- Patryk ! – zawołałam – Gdzie się wybierasz ? Nie zostajesz ? – wybełkotałam zawiedziona
- Miałem zostać, ale wracam do domu. Tak będzie lepiej – mówił stanowczo i strasznie poważnie
- Ale dlaczego ? – nic nie rozumiałam. Czekałam na dzień, w którym znów będę mogła tu przyjechać. Tęskniłam za nim. Świetnie się dogadywaliśmy. On jedyny w stu procentach mnie rozumiał. Co się stało, że to się popsuło ? – Jeszcze rano wszystko było w porządku. Jesteśmy przyjaciółmi. O co ci chodzi ?
- Skoro wybrałaś jego... No chyba, że jeszcze nie, w takim razie wybieraj. Ja czy Phil ?
- A więc o to ci chodzi. Naprawdę ?! – załamałam ręce. To było niedorzeczne – Ja tylko jadłam z nim lody. Jeśli chcesz to z tobą też zaraz pójdę – złapałam go za rękę i chciałam zaciągnąć w stronę budki z lodami, ale on stał jak słup soli
- Wybieraj.
- Ale ja nie chcę wybierać ! Nie potrafię wybrać z was jednego. Lubię Phila, ale ciebie też lubię. Los tak chciał żebym was poznała i niech to on decyduje co będzie dalej. Co ma się stać to się stanie.
- W takim razie żegnaj – powiedział zrezygnowany.
Wiedziałam, że nie jestem w stanie już nic zrobić.
- Zobaczymy się jeszcze ? – nie potrafiłam uwierzyć, że być może już nigdy go nie zobaczę.
- Jeśli los będzie tak chciał, to tak... - po tych słowach odjechał.
Złapałam się za głowę i wypuściłam powietrze z ust. To wszystko stawało się coraz bardziej zagmatwane. To był ciężki dzień i jedyne o czym marzyłam to położyć się spać.

Stajnia PodkowaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz