Rozdział 44

14 1 0
                                    


  Po paru tygodniach treningu Delance była już w pełni przygotowana do zawodów. Ubrała białe bryczesy i elegancki czarny żakiet. Włosy miała spięte gumką z kwiatem, a na głowie miała cylinder. Wenecja miała lśniące kopyta i jasną grzywę spiętą w warkocz. Podczas gdy Delance wprowadzała ostatnie poprawki w swojej garderobie, ja wprowadziłam Wenecję do przydzielonego jej boksu. Pełno jeźdźców światowej sławy pałętało się po stajni ze swoimi końmi. W większości były to andaluzy lub konie małopolskie i konie szlachetnej półkrwi. Zdecydowanie Wenecja była z nich wszystkich najpiękniejsza. Ze względu na swoją maść przyciągała największą uwagę. W końcu Delance dosiadła swojej klaczy. Była bardzo podenerwowana. Nie dlatego że to były wysokiej rangi zawody, tylko dlatego, że relacja z nich była pokazywana w telewizji. Delance obawiała się reakcji swojej matki, gdy to zobaczy. Czy w końcu zrozumie, że Wenecja jest dla niej taka ważna ? Czy wpadnie w wściekłość, gdy się dowie, że Delance znów dosiada swojego konia ? Pojechałam tam z Delance żeby dodać jej otuchy. Powiedziałam, że ma się nie przejmować i na pewno wszystko pójdzie dobrze.
Konie zaczęto wywoływać na czworobok. Siwy andaluz uzyskał bardzo wysoką ocenę od sędziów. Wiele koni po nim wystąpiło, ale żadnemu nie udało się pobić jego wyniku. Dopóki na czworoboku nie pojawił się ciemnogniady małopolak. Pobił wynik siwego i już wszyscy spodziewali się jego zwycięstwa. Wenecja została wywołana pod koniec. Delance trzęsły się ręce. Wyjechała na środek, ukłoniła się. Muzyka została włączona. Wtedy Delance się rozluźniła. Wenecja wykonywała piękne figury ujeżdżenia. Wolty, pasaże, ustępowania... Przyszedł czas na piruet. Wenecja miała go wyćwiczonego do perfekcji. Jakie było zdziwienie publiczności, gdy sędziowie przyznali mu 10 punktów. Na twarzy Delance pojawił się uśmiech. Robiła to co kocha i przestała się przejmować wszystkim dookoła. Wręcz tańczyła z Wenecją na czworoboku. Widzom opadły szczęki, gdy sędziowie przyznali im kolejne 10 punktów za wykonany piaff.

  Delance wygrała międzynarodowe zawody ! Wszyscy byli zachwyceni. Od bardzo dawna nikt nie uzyskał takiej noty od sędziów. Prasę bardzo zainteresował ten przypadek. Tym bardziej, że Delance jest księżniczką. Co prawda zrezygnowała z życia w pałacu, ale to nie zmienia faktu, że wciąż należy do królewskiej rodziny. Oczywiście mama Delance od razu o wszystkim się dowiedziała. Co roku oglądała zawody w telewizji.
- Jednak ten gruby koń coś potrafi – powiedziała matka Delance.
Delance stała przed nią z poważną miną. Nie spodobało jej się w wypowiedzi mamy słowo ,,jednak".  Nazwanie Wenecji grubą, też jej nie pochlebiało. Wenecja nie była gruba. Takie już są uroki andaluzów, że są potężniejsze od folblutów.
- Matka nie była na początku zadowolona. – opowiadała mi Delance – Zdziwiła się skąd znowu mam Wenecję. Ale ucieszyła się z naszego zwycięstwa i pozwoliła mi ją zatrzymać !
- To wspaniale ! – uśmiechnęłam się do Delance.
- To twoja zasługa. Inaczej nie odważyłabym się wystartować w tych zawodach...
- Nie przesadzaj.
Cieszyłam się ze zwycięstwa Delance. Ja na jej miejscu nie miałabym odwagi. Jednak jej zwycięstwo zaczęło mnie trochę przygnębiać. Nie była to jej wina. Delance w konsekwencji tego, że wygrała musiała wyjechać z kraju startować w kolejnych etapach. Znów zostałam całkiem sama. Zaczęło mi brakować tego jej ciągłego gadania, gdy przychodziła trenować z Wenecją. Strasznie się wszystkim entuzjazmowała. Teraz w stajni panowała kompletna cisza. Słyszałam każde parsknięcie koni i odgłos przeżuwanej trawy i siana. Siedziałam właśnie na starym drewnianym poidle dla koni, przy padoku. Molly i Dragon skubali rozrzucone tam siano. Wpatrywałam się w Molly. Jaka jest dla mnie ważna. Spojrzałam na Dragona. Wygląda teraz o wiele lepiej. Przywołał mi wspomnienia z ośrodka Lider. Amanda i Janek tam teraz są. Ciekawe co u nich słychać... Poczułam się samotna. Powiał lekki wiatr. Powietrze zapachniało końmi i sianem. Dokładnie tak pachniało latem, gdy wybieraliśmy się z Dawidem na przejażdżki. Dawid... znowu go tu nie ma...

Stajnia PodkowaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz