Rozdział 50

13 1 0
                                    


  W końcu poinformowałam Agatę, że zjawimy się innym razem. Wysłałam SMS-a i dwa razy upewniłam się czy wiadomość wysłałam na pewno do Agaty.
Mijał dzień po dniu, a wydawało mi się choćby czas stał w miejscu. W moim życiu panowała cisza. Telewizor nie był włączony, radio nie grało, telefon leżał rozładowany gdzieś na komodzie. Nie odzywałam się praktycznie wcale. Oderwałam się od świata. Jedyne co byłam w stanie robić to opiekować się końmi. Codziennie dokładnie je szczotkowałam. Rano zabierałam Dragona na wybieg treningowy, a popołudniu wybierałam się z Molly na długie leśne przejażdżki. Konie stały się teraz całym moim światem. Miałam wrażenie, że nic innego mi nie pozostało. Są jedyne i są moim skarbem. Zawsze są przy mnie i nigdy nie mogą mnie opuścić. Nie istnieje nic oprócz nich.
Starałam się nie myśleć o Dawidzie. Ale gdy tylko gdzieś w mojej podświadomości pojawiła się myśl, że nawet nie będę mogła iść na pogrzeb, ani odwiedzić jego grobu, gdzieś nie wiadomo gdzie w Ameryce, nie wytrzymywałam tego psychicznie. Płakała. Płakałam jak małe dziecko, żaląc się dlaczego to właśnie on wpadł pod ciężarówkę ? Dlaczego ta ciężarówka musiała akurat tam jechać ? Dlaczego mam przez to tak bardzo cierpieć ? A z każdą łzą czułam się jeszcze gorzej. To... chociaż to mogłabym dla niego zrobić. Dotrzymać obietnicy. Obiecałam, że nie będę płakać. A teraz co ? Łamię tą obietnicę każdego dnia. Nie potrafię dotrzymać obietnicy. Jestem do niczego ! Przez moment nawet miałam wrażenie, że to moja wina. Gdybym nie pozwoliła mu jechać do Stanów może nie wjechałby w niego tir ! Dlaczego ja na to pozwoliłam ? Dlaczego ?!

Stajnia PodkowaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz