Rozdział 38

14 1 0
                                    


- Jak zamierzasz nam pomóc ? – pytałam. – I skąd wiesz, że chcemy wybudować stadninę ?
- Mieszkam niedaleko was. – mówiła dziewczyna z uśmiechem.
- W tym pałacu ?! – zdziwił się Dawid.
- Yhym. – pokiwała głową.
Z niecierpliwością czekaliśmy na to co dalej powie dziewczyna.
- Moja mama jest królową Gardanii. Bardzo lubi wyścigi konne. Chętnie zasponsoruje budowę stadniny. Tym bardziej, że opłacone pieniądze pójdą na szczytny cel.
Szczęki opadły nam ze dziwienia. Królowa chce nam sponsorować budowę stadniny ?!
- Yyy... w takim razie, yyy... wasza wysokość ?
- Nie, Delance.
- No to Delance, co chcecie w zamian ?
- Nic. No może tylko to że moja mama chce oglądać wszystkie gonitwy, a ja bardzo chciałabym trzymać mojego konia w waszej stadninie.
- Nie ma sprawy !
Wróciliśmy do domu, a ja wciąż nie umiałam uwierzyć, że to wszystko dzieje się naprawdę. Kto by pomyślał, że spotkam szczupłą dziewczynę, w fioletowej sukieneczce, z rudo-blond włosami spiętymi w kok, z fioletowymi oczkami i ładnym uśmiechem, księżniczkę, córkę królowej Gardanii ?! Która chce nam fundować stadninę ?! Na pewno nie ja.

  Następnego dnia Delance zaprosiła nas do siebie. Niestety tylko ja mogłam skorzystać z zaproszenia, bo inni mieli swoje codzienne obowiązki.
Jej dom był ogromny. Było tam zaskakująco cicho. Szłyśmy obydwie po kafelkowej posadzce, a mały obcasik z jej sztybletów stukał niezmiernie głośno, jak na taki but. Weszłyśmy do stajni. Stajnia była piękna, eleganckie boksy z marmurowymi prętami. W boksie stała brudno-kasztanowata klacz. Dziwiłam się dlaczego Delance nie chce tu trzymać swojego konia.
- Jak ma na imię ? –zapytałam patrząc na klacz.
- Wenecja.
- Ładnie. Mieszkasz tu sama ?
- Tak... - powiedziała Delance spuszczając głowę na dół.
- Nie brakuje Ci mamy ?
- Brakuje... Zawsze brakowało.
- Ale co jest ?
- Ona ma wyścigi konne. Wyścigi zawsze były dla niej ważniejsze ode mnie.
- Przykro mi... Nie zrozum mnie źle, ale dlaczego chcesz trzymać swojego konia u nas jeśli masz taką piękną stajnie ?
Delance usiadła na snopku siana.
- Bo mama chce sprzedać Wenecję. To jest andaluz, a ona chce żebym miała konia wyścigowego. Przecież ja nie chcę się ścigać ! Nie nadaję się do tego sportu. Ja chce jeździć ujeżdżenie ! Ja kocham Wenecję ! Nie chcę jej sprzedać !
Delance popłynęły łzy z oczu. Usiadłam obok niej.
- Nie martw się. Coś wymyślimy.

Stajnia PodkowaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz