Rozdział 27

17 1 0
                                    


Amanda była zdziwiona tym co jej powiedziałam. Szczególnie zainteresował ją Dawid.
- I co ? Tak po prostu się nie odzywa ? – zapytała
- Tak. Obraził się, jest zły, ma mnie dość albo już nie wiem...
Nie miałam ochoty o tym rozmawiać.
- A ty co tu robisz ? – zapytałam się Amandy.
- Kiedyś, gdy byłam jeszcze mała wyjechałam z rodzicami na wakacje w górach. Szliśmy szlakiem turystycznym, przy którym znajdowała się gospoda. Właśnie odbywał się pokaz psów pasterskich zaganiających owce. Zatrzymaliśmy się popatrzeć. Te psy bardzo mi się spodobały. W pewnym momencie zauważyłam, że mała owieczka stała pod lasem. Chciałam ją złapać żeby nie uciekła. Było tak tłoczno, że rodzice nawet nie zauważyli, że mnie nie ma i poszli dalej szlakiem. Odtąd ich nie widziałam.
- Zostawili cię ? I co się potem z tobą stało ?
- Zostałam w gospodzie pod opieką gospodyni Marty. Mieszkałam tam całkiem długo. Pewnego popołudnia, gdy siedziałyśmy z Martą na werandzie, a ona strugała kartofle, zapytałam się jej:
- Dlaczego ja tu jestem ? Czemu mnie zostawili ? Czemu jestem taka inna ?
- Dziecinko, przecież ty nie jesteś inna. Jesteś wyjątkowa. A rzeczy wyjątkowe zasługują na szacunek i uznanie. Widzisz tego psa ? Jest inny od reszty. Nie ma oka. Ale zawsze przyciąga największą uwagę turystów. Jest wyjątkowy !
Od tego czasu zrozumiałam, że to nie moja wina, że zostałam sama. Nie mogłam cały czas zawracać głowy Marcie, dlatego postanowiłam wyjechać do Hiszpanii. Kupiłam bilet i wsiadłam do pociągu, który miał mnie zawieść na lotnisko. Nie minęło dużo czasu, gdy pociąg się popsuł. Ludzie wysiedli z wagonów i czekali aż pociąg zostanie naprawiony. Dali nam 2 godziny na pozwiedzanie okolicy. Poszłam w stronę miasta, gdzie natrafiłam na koński targ. Na samym przedzie stały duże białe namioty, w których sprzedawano szlachetne konie. Bardziej z tyłu panowały okropne warunki. Na małym kawałku ziemi ogrodzonym grubym sznurem cieśniły się konie. Płakać mi się chciało gdy to widziałam. Ja tak bardzo kocham konie. Podeszłam do sprzedawcy, mówiąc :
- Niech pan poprawi tym koniom warunki !
- Nie marudź mi tu paniusiu !
- Chcę kupić jednego konia. – wymknęło mi się – żeby skrócić mu męki... - dodałam trochę ciszej. Niestety pan to usłyszał
- Dla ciebie potrójna cena.
Na tyle nie było mnie stać. Niestety nie mogłam nic zrobić.
- Ale przecież miałaś jechać do Hiszpanii ? Co byś zrobiła z koniem ?
- Pociąg się zepsuł. Nie zdążyłabym na lotnisko i bilet mi przepadł. I tak nie miałam zamiaru wracać na pociąg...
- To co było dalej ?
- Zza białego namiotu wyjechało dostojne małżeństwo na koniach. Pomiędzy nimi szła klacz, którą trzymali na uwiązach. Klacz była młoda, piękna i narowista oraz na pewno droga. Ciągle starała się wyprzedzić konie pomiędzy, którymi szła. Nagle pod jej kopyta wbiegł mały chłopczyk. Tak właściwie to nie wpadł pod kopyta, bo konie się zatrzymały, a chłopczyk upadł przed nimi. Wystraszona klacz schyliła głowę i patrzał na niego wytrzeszczonymi oczami. Jeszcze bardziej wystraszeni Państwo zeskoczyli z koni, sprawdzając czy chłopczykowi nic się nie stało. Wypuścili uwiązy z rąk i klacz wybiegła przed siebie. Pomyślałam, że pomogę im ją złapać. Podbiegłam do niej. Leżała ze skaleczoną nogą, a jeden facet już tam był. Za wszelką cenę chciał ją zabrać, ale ona stawiał duży opór. Niech pan ją zostawi ! – krzyknęłam – Ona należy do mnie. – oczywiście nie mówiłam prawdy, ale poskutkowało bo facet odszedł. Klacz szybko stanęła na nogi. Wtedy przypomniało mi się to co mówiła Marta. Ta klacz pomimo tego co przeszła, jest wyjątkowa. W końcu to kara klacz arabska. Spojrzała mi prosto w oczy, dysząc. W tym momencie całe życie przeleciało mi przed oczami i po raz pierwszy czułam, że nie mam czego żałować. Odprowadziłam klacz do małżeństwa.
- Proszę, to Państwa klacz.
- Nie widzisz, ze jesteśmy zajęci ? Musimy jechać z tym chłopcem do szpitala, bo ma złamaną nogę ! Weź ją sobie !
Nie ukrywam, że moje zdziwienie było wielkie. Dobrze, że nie widziałam wtedy swojej miny. Odtąd Ambrozja była moja.
- Jej ! Naprawdę niesamowite.

Stajnia PodkowaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz