Rozdział 57

16 2 0
                                    


 Po skończonej robocie Agata oprowadziła mnie po stajni, pokazując wszystkie konie. Ale i tak Blask ( jak z resztą imię samo wskazuje ) był dla mnie najbardziej olśniewającym koniem. Oczywiście nie wliczając Molly. Koniem, który również zdobył moją sympatię była Octavia. Siostra Blaska. Z budowy byli niemalże identyczni. Te same ciekawskie oczy oraz chęć do pracy. Różniło ich tylko to, że Blask, jak na swoja rasę, świetnie sprawdzał się z skokach i ujeżdżeniu, a Octavia była wspaniałym koniem do wyścigów i reiningu, oraz to, że Octavia była kasztanowato-srokata. Brązowa grzywa zasłaniała jej oczy, a długi ogon sięgał ziemi.
Popołudniu Agata zaproponowała mi przejażdżkę po pięknej okolicy otoczonej wzgórzami. Molly wyglądała olśniewająco w nowym sprzęcie. Czekoladowo-brązowe siodło westernowe z motywem wyrytych kwiatów oraz nowiutki pad w kolorze fuksji i owijki pod kolor. Agata jechała na Octavi. Była jej ulubioną klaczą i od jakiegoś już czasu należała do niej. Klacz pięknie wyglądała w błękitnym zestawie oraz jasnobrązowym ogłowiu i siodle west. Octavia i Agata pięknie razem wyglądały. Pasowały do siebie tworząc idealną, zgraną parę. Podczas jazdy również świetnie się dogadywały.
Jechałyśmy kłusem po polnej ścieżce, a potem galopem po rozłożystej zielono-złotej trawie. Wjechałyśmy do niedużego zagajnika, gdzie przeszłyśmy do stępa. Poklepałam klacz po szyi. Molly i Octavia szły obok siebie jakby już podczas wspólnych galopów i cwałów stały się najlepszymi przyjaciółkami. Molly była kilka centymetrów wyższa, gdyż Octavia była rasy Quarter Horse.
Ja czułam się podobnie. Zdjęłam kowbojski kapelusz z głowy i wymachiwałam nim w powietrzu.
- Ichaaa ! - udawałam kowboja z dzikiego zachodu, a Molly stanęła małego dęba.
Obie z Agatą parsknęłyśmy śmiechem. Też znałyśmy się zaledwie od wczoraj, ale czułam, że się zaprzyjaźnimy. Nie żałowałam decyzji żeby tutaj przyjechać.
- Nie zrozum mnie źle... - mówiła Agata, gdy stępowałyśmy w drodze powrotnej – ale co skłoniło Cię żeby tu przyjechać ? Oczywiście bardzo się cieszę, że jesteś – dodała szybko – Po prostu pytam.
Aaaa. Westchnęłam tylko. Już zapomniałam jaki był cel tego wyjazdu. Lecz tak właściwie, gdzieś w głębi serca wiedziałam po co tu byłam. By zapomnieć. Chciałam zapomnieć wszystko co wydarzyło się w ciągu ostatnich miesięcy. Chciałam zapomnieć to, przez co musiałam przejść. Zapomnieć o przeszłości. Zapomnieć o Dawidzie. Nie, nie potrafiłam. Wątpiłam czy kiedykolwiek mi się to uda. To było jak rana, która potrzebuje dużo czasu by się zagoić. Gdy już jest blisko, nawet najmniejszy dotyk może sprawić, że rana znów zaczyna krwawić...
Spuściłam głowę. Mój entuzjazm wywołany wspaniałą przejażdżką gdzieś zanikł. Nie byłam gotowa rozmawiać o tym z Agatą, z kimkolwiek.
- Nie musisz mówić. - powiedziała Agata z troską, patrząc na mnie swoimi dużymi złotymi oczami.
Sama posmutniała. Domyślała się, że musiałam przejść przez coś ciężkiego. Byłam jej za to wdzięczna.
- Pojutrze zaczyna się tu obóz – Agata zmieniła temat – Przyjedzie kilkanaście osób, niektórzy z własnymi końmi. Będę miała dużo do roboty. Nie będziesz miała mi za złe, że nie będę mogła poświęcić ci więcej czasu ?
- Nie – odparłam bez pretensji do Agaty. Ożywiła mnie wieść o obozie. Nie spodziewałam się tego. Ta wiadomość bardzo mnie ucieszyła – Chętnie ci pomogę.
- Dzięki. Dodatkowej pomocy nigdy za wiele przy takich obozach.
Nigdy nie patrzyłam na obozy od strony organizatora. Rzeczywiście, po tym jak Agata wymieniła mi ile będzie przy tym roboty, uświadomiłam sobie ile to będzie kosztować Agatę wysiłku.

Stajnia PodkowaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz