Rozdział 24

16 1 0
                                    

Podkład muzyczny :

https://www.youtube.com/watch?v=iq0yxBZUKEI


 Rano przyjechali nowi właściciele Dragona. Nic o tym nie wiedziałam i nie byłam przygotowana, bo mieli być dopiero jutro. Przyczepa stała pod stajnią. Szybko się ubrałam i zbiegłam na dół, ale nie weszłam do stajni. Czekałam na dworze i z ukrycia przyglądałam się akcji. ,,Przecież oni nie władują tego konia do przyczepy" pomyślałam. Przy samochodzie stał pan w garniturze i niezaradna pani w białych szpileczkach. Aż ciężko było uwierzyć, że są organizatorami rodeo. Właścicielka poszła do stajni po Dragona. Dość długo jej nie było. Najwidoczniej koń stawiał opór. Wcale nie miał ochoty opuszczać stajni. Dragon wybiegł z boksu na podwórko i stanął dęba przed nowymi właścicielami. Właścicielka przybiegła za nim, złapała za kantar i na siłę próbowała wepchnąć go do bukmany. Nie udało jej się, ale zobaczyła że stoję na placu i zawołała mnie :
- O Iza, choć no tu wprowadź tego konia do przyczepy ! Ciebie posłucha.
Wiedziałam, że mnie posłucha, ale nie oddam go komuś dobrowolnie. Tylko, że nie mogę odmówić właścicielce ośrodka, bo mnie wywali, a naprawdę mi się tu spodobało. Powolnym krokiem podeszłam do konia. Właśnie w tej chwili Janek zobaczył mnie przez okno i wiedział, że to dla mnie trudne.
- Iza ! Chodź tu szybko Molly uciekła ! – zawołał.
- Przepraszam, muszę iść. – powiedziała całemu towarzystwu i pobiegłam do stajni.
- Dzięki, że ratujesz mi skórę i jemu życie...
- Ok, nie ma za co. Wsiadaj na Molly i jedźcie gdzieś do lasu, zanim się skapną że to ściema.
- Dzięki.
Ruszyłam na oklep, galopem do lasu. Dostałam telefon od Janka, że właściciele przyjadą o 16.00 z jakiś swoim opiekunem koni po Dragona. Trzeba się śpieszyć, bo zostało mało czasu, a Dragona nie oddam ! Weszłam do stajni, odstawiłam Molly do boksu. Stanęłam przy boksie Dragona.
- Ojjojoj, i co tu z tobą zrobić ?
Wzięłam nożyczki i choć jestem fanką długich grzyw, ścięłam mu ją na irokeza. Wyglądał nawet lepiej niż przedtem. Bardziej pasowało do jego charakteru. Właściciele już podjeżdżali. Nie miałam czasu. Osiodłałam konia i zabrałam na ujeżdżalnie. Przeszłam obok właścicielki, a ona nie zorientowała się, że to Dragon. Było to ryzykowne, ale udało mi się wsiąść na jego grzbiet. Właścicielka zorientowała się, że Dragona nie ma w boksie i zaczęła coś podejrzewać, ale gdy zobaczyła, że siedzę na tym koniu to podejrzenia zaraz zniknęły. No bo kto by przecież dosiadł tego konia ? Dragon czuł, że właścicielka ma złe zamiary wobec niego i gdy tylko na niego spojrzała, spłoszył się skoczył przez ogrodzenie i pomknął w las razem ze mną na grzbiecie.
- Łoo, naprawdę niezły z ciebie koń sportowy !

Stajnia PodkowaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz