Rozdział 19

16 1 0
                                    


Dzisiaj skoki. Nie ukrywam, że ja i Molly byłyśmy najlepsze w grupie. Żadna przeszkoda nie była nam straszna. Bez wyłamań i bez zrzutek. Lecz jednak w tym co robiłyśmy nie było życia i takiej energii, którą Molly zawsze miała w sobie podczas treningów. W domu, każda pokonana przeszkoda była powodem do radości, że nam się udało, że byłam dumna z mojego konia. Ale robiłam to dla kogoś, zawsze ten ktoś stał i nas obserwował, zawsze chwalił nawet gdy nie do końca było dobrze, pocieszał gdy coś się nie udało, pilnował żebym nie zrobiła sobie krzywdy i wkładał w to dużo serca i pasji. Teraz ta jedna osoba zniknęła, zgubiła się pomiędzy tłumem który stał i obserwował konie na ujeżdżalni. Dla mnie te wszystkie osoby razem wzięte plus trener, nie znaczyły tyle co ta jedna osoba. Pochwała od trenera była, ale co mi po niej gdy nie czułam w tym treningu żadnej przyjemności.
Gdy rozstępowywałam konia, do barierki podszedł Janek.
- Super skaczesz, najlepiej z grupy ! – powiedział.
- Dzięki, no było fajnie, ale nie super.
- Niby dlaczego ? Było super !
- Jeszcze nie widziałeś jak skaczemy żeby było super...
W stajni, gdy rozsiodływałam Molly.
- Cześć. – powiedział Janek i stanął przy boksie.
- Aaa... to znowu ty.
- Dzisiaj wieczorem jest ognisko. Może pójdziemy razem ?
- Eee e emmm...
- To pójdziesz ?
- No nie wiem czy to dobry pomysł
- Nie daj się prosić, chodź !
- Ok, niech ci będzie.

Stajnia PodkowaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz