Rozdział 70

15 1 0
                                    


Nad ranem ktoś krzątał się po stajni. Miałam wstać, ale byłam tak zaspana... Jeszcze chwilka – pomyślałam. Patryk wstał rano nakarmić konie. Podszedł z miarka owsa do boksu Molly, ale ona nie była zainteresowana. Klacz stała na baczność z uszami postawionymi do przodu i wpatrywała się uważnie w stos słomy.
- Nie chcesz owsa ? Wolisz słomę ? – Patryk mówił do konia – jak chcesz – wzruszył ramionami i podszedł z widłami do słomy. Nie wiem kto się bardziej wystraszył : ja, nad którą nagle zamachnęły się widły, czy Patryk który niespodziewanie zobaczył mnie na słomie.
- Iza, co ty tu robisz ?! Wystraszyłaś mnie !
- To nie ty o mało co oberwałeś widłami !
- To dlatego Molly tak się zachowywała...
- Co jej jest ? – zapytałam z przerażeniem.
- Nic – uspokajał – Nie chciała owsa, tylko ciągle wpatrywała się w słomę.
Podniosłam się. Molly zarżała. Wzięłam miarkę z owsem i wsypałam ją do żłobu. Klacz nie miała oporów w jedzeniu.
Patryk chciał zadać jakieś pytanie, ale ja wyprzedziłam go słowami.
- Pójdę się umyć, a potem porozmawiamy.
Wypiłam herbatę z Agatą, a potem odnalazłam Patryka gdzieś na placu.
- Jedziemy z Molly do lasu. Jedziesz też ?
- Jasne !
Osiodłaliśmy konie i wybraliśmy się na leśne ścieżki.
- Jak Dragon ?
- Myślę, że wszystko będzie w porządku. Lekarze nie dają mu dużej szansy, ale ja po prostu to czuję.
- Galopujemy ? – wprawdzie było to pytanie, ale nie czekałam na odpowiedź.
Przyłożyłam Molly łydkę i ruszyłam wolnym galopem. Molly biegła z przodu. W miarę rozszerzania ścieżki Rewia zrównała się z nami, a konie biegły coraz szybciej. Lekki letni wietrzyk dmuchał mi w twarz, a długa grzywa Molly falowała podczas energicznego biegu. Zwolniliśmy przy wąskiej ścieżce, aż w końcu zatrzymaliśmy się przy rzece. Konie napiły się wody, a my usiedliśmy na trawie.
- Z Dragonem wszystko dobrze... - zaczął Patryk - ... ale co z tobą ?
- Idealnie – mówiąc to okłamywałam samą siebie. W końcu się przełamałam – Nie, nic nie jest idealnie. Wszystko w moim życiu się psuje ! Najpierw wypadek Dawida, potem Dragona, a teraz jeszcze dowiaduję się że Dawid – to nie chciało mi przejść przez usta – miał dziewczynę w Ameryce ! Ja... ja nigdy bym nawet tak nie pomyślała. Moje życie to jedno wielkie oszustwo !
Patryk średnio rozumiał o co chodzi. Nie znał Dawida, ale domyślił się kim dla mnie był.
- Ja nigdy bym tak nie zrobił – jego wyznanie trochę mnie zaskoczyło – Nie przejmuj się nim, niech żałuje co stracił.
- Tylko że to ja straciłam, a on... nie żyje.
Nie odpowiedział nic. Na tą sytuację brakowało odpowiednich słów. Patryk objął mnie, a ja oparłam głowę na jego ramieniu.

Stajnia PodkowaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz