Rozdział 93

19 1 0
                                    


Wszyscy staliśmy przed stajnią. Na szyi Ambrozji spoczywał wieniec z kwiatów. Uścisnęłam Adę, potem Amandę, a Amanda uścisnęła Janka, aż nagle w napływie emocji znalazłam się w objęciach Phila. Zwróciliśmy na siebie uwagę. To trwało długo, zbyt długo. Ale zastygliśmy tak jak pomniki za sprawą magicznej różdżki. Ta sytuacja stała się uciążliwa, żaden z nas nie wiedział jak się z tego wyplątać.
- Gratulacje ! – zawołała swoim cieniutkim głosem, drobna osóbka w liliowych czółenkach i fantazyjnym koku godnym księżniczki.
- Delance ! – wszyscy ruszyli w jej stronę. Zjawiła się w idealnym momencie rozładowując całe napięcie jakie przed chwilą zapanowało – Czemu nie dałaś znać, że już wracasz ?
- Niespodzianka !
- Jak zawody ? Jak wypadłyście w ostatnim etapie ? – zapytałam ciekawa.
- Eeee, takie tam... -mruczała pod nosem – I miejsce Mistrzostwo świata ! – wybuchła radością niczym wulkan
- To teraz mamy co świętować ! Poczwórne zwycięstwo ! To co, robimy grilla ? – rzucił propozycję Janek
- Chętnie bym do was dołączyła, ale nie miałam okazji wygrać, gdyż moje zawody odwołali... - odparła Ada, trochę kąśliwie, ale nie miała nic złego na myśli.
- Spokojnie, ja nie miałem nawet okazji siedzieć na koniu – odparł żartobliwie Phil.
- Mimo tego, was dwóch też bierzemy do drużyny – uśmiechnęłam się do nich, jednak w istocie rzeczy, patrzyłam się w oczy Phila.
Wieczory były chłodne i gdy tylko nasze szaszłyki były już gotowe, przenieśliśmy się do domu.
- Dużo ludzi na was obstawiało – powiedziała Delance przeglądając zakłady.
- Czyja to zasługa ? – odpowiedział Janek domagając się uznania.
- Co ja zrobię z taką sumą pieniędzy ? – zakłopotała się Amanda. Bycie posiadaczką fortuny było zapewne wspaniałym uczuciem, ale Amanda postanowiła rozważnie wydać ten majątek
- Możesz kupić dom – odparł Phil, który średnio orientował się w sytuacji. Nie znał moich przyjaciół zbyt długo. Chciał rzucić jakiś dobry pomysł.
- Dom ? – w rezultacie jego pomysł faktycznie okazał się dobry – Iza, co ty na to ? I tak się przeprowadziłaś. Co masz zamiar zrobić ze starym mieszkaniem ? Mogłabyś mi je sprzedać jeśli nie jest ci już potrzebne.
- Jeśli chcesz, to bezproblemowo dałoby się to załatwić – tak, to byłby idealny sposób na pozbycie się starego domu, który bądź, co bądź, wcale nie był taki stary. Nazywałam go tak, bo teraz przeprowadziłam się do nowego, przy mojej nowej stajni. Ale z tamtym, też łączyły mnie silne wspomnienia. Gdyby mieszkała tam Amanda, mogłabym wpaść tam w każdej chwili. – Pozostaje inny problem. A co ja zrobię z tymi pieniędzmi ? – chichotałam
- Jak to co ? Idealny fundusz na zapełnienie stajni. Kupisz konia, albo dwa, a może od razu całą stajnię – Phil już widział to oczami swojej wyobraźni
Pokiwałam głową. Na pewno tak bym zrobiła. To było tak piękne, że chwilami wydawało mi się aż niemożliwe. – Ale najpierw poczekam na źrebaka Molly – muszę mieć pewność, że źrebak będzie cały i zdrowy. Teraz liczy się głównie to.

Kolejne dni jesieni mijały jak z bicza trzasnął. Nauka w szkole nie sprawiała mi problemów. Ada przestała się dąsać i wszystko było tak jak dawniej. Phil powoli stawał się częścią mojego życia. Spędzaliśmy razem każde popołudnie. Przychodził pomagać mi w stajni, a ja uczyłam go jeździć na Blasku. Jak na razie byli na etapie kłusa na lonży, ale szło im naprawdę dobrze. Blask był cierpliwy i opanowany, a Phil czerpał radość z każdej jazdy. Treningi Molly zostały ograniczone. Z niecierpliwością oczekiwaliśmy źrebaka. Najczęściej jeździłam na oklep na ujeżdżalni lub w terenie. Amanda odpuściła z Ambrozją treningi po zamkniętym sezonie. Ambrozji należał się odpoczynek po wielu miesiącach ciężkiej pracy. Amanda jeździła w tereny ze mną, albo z Jankiem. Delance nie rezygnowała, ćwiczyła z Wenecją na dworze lub hali, by nie tracić świetnej formy. Życie toczyło się dalej, przemijało jak złote liście drzew. Dni były coraz chłodniejsze i krótsze, a konie obrastały w zimową sierść.

Stajnia PodkowaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz