Rozdział 13.

237 33 28
                                    

media: Amaranthe - Archangel

~~Gabriel~~

Stałem na uboczu, podczas pogrzebu tej cholernej wywłoki. Trumna była zamknięta, bo... Właściwie nie mieli czego tam chować. Zadbałem o to, żeby nie zostało po niej nic.

Nie mogłem pozwolić, by ktoś przeszkadzał nam. A ona była przeszkodą.

Teraz zatroszczę się o Natanaela. Po takim czasie... W końcu go odnalazłem.

Wyciągnę z niego wspomnienia z poprzedniego życia...

Chciałem podejść i objąć go, zapewnić go, że od tej chwili nie uroni ani jednej łzy. Jednak jeszcze nie mogłem. Muszę dać mu czas, by pogodził się z jej śmiercią. Nie, inaczej – muszę dać mu czas, by zrozumiał, że ona nie była dla niego ważna. Na pewno go wykorzystywała, a on głupi...

Zaciskam usta w wąską kreskę. Nikt nie będzie wykorzystywać mojego Natanaela!

Mój ukochany nie wytrzymał i odszedł kawałek. Zadarł głowę do góry i zaczął tępo wpatrywać się w niebo. Wyglądał przepięknie, stojąc tak w strugach deszczu.

Jednak wciąż był słabym człowiekiem – zachoruje jeśli będzie tak stał. Podszedłem do niego i osłoniłem go parasolką. Ten spojrzał na mnie ze zdezorientowaniem wymalowanym na twarzy.

– Rozchorujesz się – mówię.

– Czy to ma jakieś znaczenie? – pyta. Dla mnie? Oczywiście, że ma. Nie mógłbym być blisko niego tak jak teraz.

– Kojarzę cię – mówi – To ty pytałeś nas o drogę na dworzec – mówi. Nie pozbawiłem go tego wspomnienia, bo nie chciałem. Chciałem, żeby mnie kojarzył.

Właściwie to, wtedy już nie mogłem dłużej czekać. Śledzenie go przestało mi wystarczać. Chciałem, żeby wiedział, że istnieję. I że niedługo stanę się częścią jego życia. Jego sensem. A ta szmata zasługiwała na śmierć.

– Tak, to ja – potwierdzam jego przypuszczenia. Spodziewałem się, że zapyta o coś jeszcze. Nie ujawnię mu swojej prawdziwej tożsamości od razu – najpierw zdobędę jego zaufanie, kłamiąc.

– Aha – odpowiada bez emocjonalnie – Pójdę już – mówi. Naciąga kaptur na głowę i odchodzi. Nie podoba mi się to, ale co mogę zrobić?

Idę za nim. Nie powinien chodzić sam. Michael planuje zemstę, a jego celem będzie on. Moja śmierć nie usatysfakcjonuje go. Zabije reinkarnacje duszy Natanaela, żeby bolało mocniej. A może wtedy zechce skrócić moje cierpienia. Żyłem tylko dla tego dnia.

Dla dnia, w którym spotkam jego duszę ponownie. Nie mogę go stracić. Nie w taki sposób!

Zabiorę go do Otchłani, uczynię nieśmiertelnym. Dam mu wszystko, o czym marzy.

– Czuję się jakbym miał osobistego stalkera – zatrzymuje się i odwraca się w moją stronę.

Uśmiecham się tylko lekko.

– Może również idę w tamtą stronę? – pytam. Kątem oka dostrzegam lecącą w stronę Natanaela strzałę.

Łapię go i odwracam się, robiąc za żywą tarczę. Mnie to nie zabije, ale jego już również.

Mój ukochany krzyczy, kiedy dociera do niego, co właśnie się stało. Odsuwam się od niego i sprawdzam, czy nic mu się nie stało.

Spogląda na mnie zaszokowany, ale nie mam czasu na tłumaczenie mu wszystkiego. Muszę zlokalizować Michaela. Wiem, że to on strzelał, bo tylko on ma na tyle celne oko, by mógł zabić go z każdej odległości.

– Dawno się nie widzieliśmy, Gabrielu – mówi Michael. Najwidoczniej sam uznał, że oszczędzi mi szukania siebie.

– Michael – warczę. Nie będę tolerować takiego zachowania. Wyciągam pistolet, odrobinę go ulepszyłem, żeby był bardziej śmiercionośny, szczególnie dla aniołów.

Oddaje celny strzał, w bark mojego brata. Nie zamierzam go jeszcze zabić. Na razie chcę go tylko unieruchomić, raczej walka w środku dnia nie będzie dobrym rozwiązaniem.

Łapię Natanaela i wzbijam się w powietrze.

~~

Natanael wpatruje się we mnie, kiedy oczyszczam swoją ranę. Nawet to mi schlebia, że wpatruje się we mnie jak w obrazek.

– Wyjaśnisz mi, co to do kurwy nędzy miało znaczyć? Dlaczego ty... I dlaczego tamten! Ugh! – wstaje zdenerwowany i zaczyna chodzić po pomieszczeniu.

– Jesteś wyjątkowy Natanaelu – mówię. Jednak nie zamierzam mówić mu całej prawdy. Posiadanie wspólnego wroga zbliża, prawda?

– Nataniel, jestem Nataniel! – krzyczy. Zaciskam usta w wąską kreskę. Nie powinien unosić na mnie głosu, szczególnie że przed dziesięcioma minutami ocaliłem jego marne życie!

– W takim razie, Natanielu, jesteś wyjątkowy. Raz na kilka stuleci rodzi się człowiek posiadający pewne umiejętności. Upadli aniołowie i aniołowie od lat toczą wojnę, więc posiadanie takiej osoby w swojej armii... Byłoby korzystniejsze – kłamię. Zamierzam zasiać w nim ziarno nienawiści wobec aniołów. A dzięki temu będę blisko niego. Rozkocham go w sobie... Właśnie tak.

– Ci, co zaatakowali mnie... To upadłe anioły? – dopytuje się, a ja wybucham śmiechem.

– Kochany, ja jestem upadłym aniołem – mówię, wciąż nie kryjąc rozbawienia.

– Ale jak to? – pyta – Czy oni nie powinni być tymi dobrymi?

– Cóż... Może dlatego, że od kilku wieków nie ma z nimi Boga? – Nataniel wygląda, jakby miał zaraz zemdleć, więc nim wprowadzę ostatni etap, obwiązuje się bandażem.

– To anioły ją zabiły – mówię. Raczej wolałbym trzymać się swojego pierwotnego planu, ale... obecna sytuacja daje mi więcej możliwości.

Mój ukochany siada na krzesło i chowa twarz w dłoniach. Podchodzę do niego i obejmuje go. Przecież nigdy się nie dowie, że to ja ją zabiłem, prawda?

Dotknąłem jego jasnobrązowych włosów, chcąc dodać mu otuchy.

– Nie bój się, ja będę cię chronić za cenę własnego życia. Ochronię cię przed aniołami i innymi upadłymi aniołami. Oczywiście jeśli nie będziesz chciał brać udziału w tej wojnie. Jednak jeśli zechcesz to... Zemszczę się w twoim imieniu za twoje krzywdy – mówię. Teraz bez względu na to, co zdecyduje, będzie widzieć we mnie sojusznika.

– Ja... – zaczyna, ale po chwili milknie.

– Spokojnie, nie musisz decydować od razu – mówię spokojnie – Na razie zostaniemy tutaj kilka dni, dobrze? Muszę wyleczyć swoją ranę, żeby móc cię chronić – oświadczam.

– Nie znajdą nas? – pyta.

– Hmmm... Z jednej strony kryjówka wydaje się oczywista, dla osób, które mnie znają, ale z drugiej strony... Narzucałem tutaj tyle zaklęć ochronnych... To najbezpieczniejsze miejsce na ziemi – mówię. Mój ukochany unosi głowę i spogląda na mnie.

Właśnie tak. Wiem, że ta miłość do mnie jest w nim, wyciągnę ją na wierzch, pokocha mnie... Będziemy już zawsze razem. Nie musi przecież znać całej prawdy, czyż nie?


Gabriel i jego psychopatyczne zdolności zostały aktywowane. Teraz to będzie tylko zabawniej xD  

Archangeli ClamorisOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz