Rozdział 47.

117 15 9
                                    

media: Elvenking - Reader of the Runes - Book I

~~Belzebub~~

– Jesteśmy debilami, Belz – stwierdza Asmodeus i bierze łyk whisky ze swojej szklanki.

– Yhym – przytakuję mu. Ma rację, jesteśmy debilami. Tyle że Asmo większym, bo w przeciwieństwie do niego ja, nie oszukiwałem swojej miłości. Ja tylko rozstałem się z nią. Wielkie mi rzeczy, Mammon może nie będzie szukał zemsty, a Mephisto? W sumie to wątpię... Widziałem jego zatroskane spojrzenie, kiedy po wszystkim spotkaliśmy się nad truchłem Szatana. Raczej wyglądał na kogoś, kto miał ochotę pobiec do ukochanego i zacząć go oglądać z każdej strony. I gdyby nie Michael, to Mephisto może wskoczyłby w stój pielęgniarki, by opiekować się rannym Asmodeusem. W sumie jak dla mnie to mógł zostać kaleką, należy mu się, dupek jeden. Po jaką cholerę zamierza ściągnąć klątwę z Leviathana? Toż to nasza słodka bułeczka. Jedyny minus tego sojuszu, bo Michael obiecał, że mu pomoże. Może nie jest za późno na przekupstwo? Asmo znowu będzie starą zrzędą. Naprawdę nich on się pogodzi z Mephisto, to chociaż jeden będzie walić go po łbie jak zacznie odstawiać cyrki.

– Kogo tam do chuja pana niesie – warczę, kiedy to całkowicie anonimowe spotkanie przerywa dzwonek do drzwi. Woah, nie sądziłem, że ktoś w ogóle kiedyś użyje tego dzwonka, bo moi goście, czują się zawsze jak u siebie. Chyba pożyczę od Asmo Serpahina.

– MAMMON?! – najpewniej wyglądam jakbym zobaczył widmo mojej pierwszej miłości, dla której upadłem, ale... Mój obecny były raczej znajdował się na liście osób, które nie odwiedzą mnie.

– Cześć – mówi cicho, co w ogóle nie pasuje do tej sytuacji, to ja powinienem go znaleźć i błagać o przebaczenie... Właściwie to... Czemu tego nie zrobiłem? A tak, Gabryś zamierza mnie odesłać do Nieba, gdzie mam pełnić rolę ambasadora Otchłani. Czy demonom w ogóle można przekroczyć bramę Nieba?

– Jesteś tępakiem, Belzebub – mówi ostro, a ja nie rozumiem, po co tutaj przylazł. Bo chyba nie po to, by mnie obrażać?

– Myślałem, że mi ufasz – żali się – A ty odstawiłeś jakiś cyrk z zerwaniem.

Mój mądry demon! Domyślił się tego, co było powodem naszego zerwania.

– Nie wierzę, że zrobiłeś ze mnie takiego cieniasa, którego trzeba chronić! – warczy w moją stronę.

– Uwierz mi, że musiałem cię chronić. Wiesz jak on urządził Asmodeusa? – mówię, a mój były, a teraz chyba znowu, chłopak spogląda na mnie zaskoczony, a później na Króla Ciemności, który musiał przypałętać się jak tylko usłyszał swoje imię. Łajza z niego jest i tyle.

– No Belz ma rację. Raczej z was obu została mokra plama niż cokolwiek poszłoby po waszej myśli, a teraz żegnam. Będę pić w samotności i leczyć swoje złamane serduszko – mówi i nas wymija. Mammon unosi brew, a ja tylko macham dłonią.

– Szkoda gadać... Może wejdziesz?

~~

Cieszyłem się, że znowu mogę obejmować swojego demona. Tęskniłem za nim. Możliwe, że sam nie miałbym odwagi wyznać mu prawdy. Zresztą gdzie miałbym go szukać? To Mammon, jedynym miejscem, gdzie można mieć pewność, że się go zastanie to mój dom.

Przesunąłem dłonią po jego nagim udzie. Uśmiechnął się lubieżnie i rozchylił nieco szerzej swoje nogi, dając mi lepszy dostęp do swojego wejścia.

Przybliżyłem się do niego, po czym oparłem głowę o jego klatkę piersiową.

– Hmmm? – mruknął i zaczął przeczesywać moje włosy, robił to bardzo delikatnie.

– Właśnie zdałem sobie sprawę ile mam szczęścia – wyznaję.

– Nom, głupi to zawsze ma szczęście – śmieje się, unoszę głowę i posyłam mu zirytowane spojrzenie. Jednak po chwili go całuję.

– Ty jesteś moim szczęściem – szepczę.

– Teraz to się podlizujesz – oznajmia.

– Może – wzruszam ramionami, znowu go całuję, po czym wchodzę w niego jednym, szybkim, ruchem. Mammon wygina się w łuk, ale nie skarży się na moją gwałtowność. Znam go i wiem, co lubi.

Nie daję mu nawet chwili na przyzwyczajenie się, tylko od razu się poruszam, w dobrze znanym sobie rytmie. Mammon jęczy i wije się po pościeli, co jakiś czas zaciskając na niej pięści. Przysunąłem się bliżej, by go pocałować. Już nigdy go nie opuszczę.

Na zawsze, mój.

~~

Przeczesywałem jego włosy, kiedy leżał mi na kolanach.

– Jest coś, co musisz wiedzieć – zaczynam, nie wiedząc jak ubrać całą sytuację w słowa.

– Zdążyłeś zmajstrować bachora? A może adoptujesz jak Asmodeus? Masz żonę? I trójkę dzieci? – rzuca coraz to absurdalnymi pomysłami.

– Nie, nie, nie i nie? – akurat do posiadania potomstwa nie jestem pewien, czy gdzieś tam nie włóczy się mój syn, bądź córka narodzona z przelotnego romansu.

– Gabriel – chrząkam – To znaczy król Gabriel, chcę mianować mnie ambasadorem Otchłani w Niebie, a to oznacza, że wkrótce opuszczę Otchłań... Na czas nieokreślony. I... Nie wiem, czy mógłbyś... – urywam.

– Pójść tam z tobą? Jasne – uśmiecha się promiennie.

– Właściwie to nie wiem, czy jako demonowi wolno ci przekroczyć bramę Nieba. Ja jestem Upadłym Aniołem, a ty...

– Ta, wiem... Jeśli nie będę mógł tam z tobą pójść... Zaczekam. Aczkolwiek myślałem, że powiesz mi, że jednak masz dzieci, albo masz żonę, bo wtedy bym cię wykastrował – oświadcza. Lepiej będzie jeśli nie spróbuję go uświadomić, że gdzieś tam może istnieć mój potomek? Raczej nie chcę sprawdzić, czy Mammon będzie zdolny spełnić swoją groźbę i mnie wykastruje.

– Na pewno zaczekasz? – upewniam się.

– A mam jakiś wybór? Gdzie ja znajdę drugiego takiego kretyna jak ty? Kto mnie przygarnie do domu, będzie karmił i... zadba, by włos z głowy mi nie spadł? – wyciąga dłoń i kładzie mi ją na policzku. Przymykam oczy.

– Mam nadzieję, że nigdzie nie znajdziesz takiego naiwniaka jak ja – mówię.

– Właśnie. Jesteś swego rodzaju jedyny – dodaje – Nic tylko takiego szukać ze świecą.

– A niby to ja jestem głupi.

– Może to jest zaraźliwe? Spędzam z tobą tyle czasu, że sam zacząłem robić się głupi?

Uśmiecham się tylko w odpowiedzi. Teraz będzie tylko lepiej, wiem to. Gabriel jest lepszym królem niż Szatan. I tylko na każdym kroku to udowadnia. 

- Kocham cię Mammon, wiesz? 


Silverthorn oficjalnie zakończyła wątek Belzebuba i Mammona, teraz został jej wątek Asmodeusa i Mephistophelesa oraz wątek Gabrysia. Aktualnie trwają ubogie prace nad nową książką, którą Silverthorn wraca do korzeni, ale o reszcie będę starać się informować na bieżąco na discordzie, link oczywiście na moim profilu    

Archangeli ClamorisOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz