Rozdział 29.

141 16 13
                                    

media: d'Artagnan - Drei Brüder

~~Michael~~

Wróciłem do domu, już od wejścia słychać było radosne śmiechy, przywiodło mi to na myśl momenty, w których nasi rodzice żyli, a śmiech Gabriela było słychać wszędzie. Tak też było dziś – z tą różnicą, że rodziców nie ma.

Jestem najstarszy, więc to na mnie spadła cała odpowiedzialność opieki nad Gabrielem... Nad Luciferem też, wciąż zachowuje się jak dziecko, a jest niewiele młodszy ode mnie, tylko dwadzieścia cztery księżyce (1), a mimo wszystko zachowuje się jak Gabriel mający zaledwie siedemdziesiąt dwa księżyce.

    Zajrzałem do ogrodu gdzie Lucifer bawił się z Gabrielem. Zmarszczyłem brwi. Lucifer powinien zająć się bardziej przyziemnymi sprawami niż niańczenie naszego młodszego braciszka.

Z jednej strony chciałem być na niego zły, bo znowu unika swoich obowiązków, ale z drugiej strony... Opiekuje się Gabrielem, bawi się z nim,  dając mu poczucie bycia kochanym.

    Kocham swoich braci, ale to ja muszę się nimi opiekować, nie mogę siedzieć i beztrosko bawić się wiedząc, że... Może grozić im niebezpieczeństwo ze strony najeźdźców z Otchłani. W dodatku Bóg wpadł na ciekawy pomysł, stworzenie nowego świata – miejsca gdzie... Cóż, tego to Bóg nie wytłumaczył, ale skoro jest tym podekscytowany ,to będzie to dobre miejsce. Może nie będzie bezpieczne, bo demony, będą również stępować na dzieło Boże, ale czy wtedy Niebo nie stanie się bezpiecznym miejscem?

MIKI! – Gabriel zaprzestał zabawy i podbiegł do mnie z wyciągniętymi rączkami, po czym przytulił się do mnie.

Powinieneś bardziej się postarać Miki w witaniu najmłodszego braciszka – odzywa się Lucifer, który wyleguje się na trawie. Posyłam mu piorunujące spojrzenie. Gabriel, kiedy jeszcze nie potrafił, wypowiedzieć naszych imion, postanowił je skrócić. Lucifer oczywiście od razu podłapał zdrobnienie wymyślone przez Gabriela i często, kiedy mi dokucza, tak się do mnie zwraca.

Nie wymądrzaj się Luci, bo jeszcze urządzę sobie miłą pogawędkę na twój temat i twojego braku odpowiedzialności – droczę się z nim. Lucifer wstaje z trawy i otrzepuje ubrania. Podchodzi do nas, po czym bierze Gabriela na ręce.

Widzisz Gabryś? Nasz brat to totalny głupek – mówi dumnie, a Gabriel mu tylko potakuje, przez co oboje dostają pstryczka w nos.

I jeszcze nas bije, nakrzycz na niego Gabryś.

Nie podpuszczaj go, bo jeszcze zacznie cię naśladować – jeden Lucifer mi wystarczy, nie potrzebuję drugiego.

Kogoś musi, Miki, a tak się składa, że to ja się nim zajmuje – jego uwaga dotyka mojego serca. Wiem o tym. Kiedy nasi rodzice żyli, byliśmy nie rozłączni, ale przecież... Ktoś musiał wziąć na barki odpowiedzialność. Jestem najstarszy, to moje zadanie.

Lucifer błagam cię, nie zaczynajmy znowu tego tematu – proszę brata, nie chcę kolejnej kłótni. Lucifer wciąż nie może mi wybaczyć tego, że odsunąłem nasze braterskie więzi na rzecz przejęcia obowiązków po rodzicach – nie tylko tych, w których opiekuję się braćmi, a również tych związanych z pozycją Archanioła, którzy są swego rodzaju doradcami samego Boga. Lucifer również jest jednym z nich, ale woli bardziej wymigiwać się od swoich obowiązków. Gabriel na razie nie posiada żadnej wysokiej rangi, ale wiem, że pewnego dnia stanie się Archaniołem.

Dlaczego nie? Gabriel pewnego dnia zapomni, że ma drugiego brata. Ciebie nigdy nie ma w domu, a jak jesteś, to zrzędzisz – mówi, po czym wymija mnie i kieruje się do środka budynku.

Lucifer... jest bardziej buntowniczy, nie zawsze się słucha, a jak już to robi, to robi wszystko po swojemu. Lubi psocić i robić zamieszanie.

Mnie rodzice od samego początku przypominali, że mam być odpowiedzialny i pilnować brata, żeby nie stała mu się żadna krzywda. Czasami myślę, że... przygotowywali mnie do pełnienia ich obowiązków względem opieki nad bratem, a raczej braćmi.

~~

Zamierzałem udać się do kuchni po szklankę wody, kiedy to usłyszałem, jak drzwi do pokoju Gabriela, otwierają się, a ze środka wychodzi sam Gabriel.

Coś się stało? – pytam, a chłopiec tylko kiwa głową.

Miałem zły sen – mówi drżącym głosem. Przytakuje mu skinieniem głowy, nie wiedząc co mam dokładnie zrobić. Kiedy Lucifer był dzieckiem, sam nim byłem. Nie wiem jak mam zachowywać się wobec najmłodszego z nas.

Boję się – mówi Gabriel. Na szczęście z opresji ratuje mnie Lucifer, który wyłania się ze swojego pokoju. Gabriel traci całe zainteresowanie mną i podbiega do niego; ten bierze go na ręce i obejmuje mocno.

Opowiedzieć ci jakąś bajkę? – pyta go. Lucifer spogląda tylko na mnie z wyrzutem w niebieskich oczach. Teraz wygląda zupełnie jak ojciec. Gabryś natomiast wygląda jak kopia naszej matki, tylko ja... Jestem gdzieś tak pomiędzy. Właściwie jedyne co nas łączy to jasne włosy.

Położysz się u mnie, dobrze? – Lucifer ponownie zwraca się do Gabriela.

Zostawiam ich samych i schodzę na dół po szklankę wody. Niedługo po mnie, przychodzi Lucifer.

Co z tobą jest nie tak, Michael? – mówi cicho.

O co ci chodzi? – pytam spokojnie.

O to, że nie potrafisz nic. Zachowujesz się, jakby Gabriel, był w naszym wieku, a on ma siedemdziesiąt cztery księżyce! To wciąż dziecko.

Siedemdziesiąt dwa – zauważam.

Tyle miał dwa księżyce temu. Gdzie ty żyjesz?! Ciągle tylko praca, praca i praca.

Jakby umknął ci ten fakt, to opiekuje się wami – oświadczam.

Nie, Miki, nie zajmujesz się nami, zajmujesz się swoimi własnymi sprawami – oczy Lucifera ciemnieją.

Straciliśmy rodziców, ktoś musi się wami zająć – mówię, licząc, że ten argument przekona Lucifera do zaprzestania kłótni.

Nie musisz zastępować nam rodziców, Miki. Gabriel nie potrzebuje tego. Bądź dla niego bratem, a nie rodzicem. Wziąłeś na siebie cały ciężar... – nie kończy, bo wtrącam się w jego słowa.

Jestem najstarszy, to mój obowiązek.

Nie Michael, to nasz obowiązek. Twój, mój i Gabriela. Powinieneś się podzielić całym ciężarem.

Gabriel to wciąż dziecko – przypominam mu o jego wiecznym argumencie.

To chociaż ze mną! Nie zastąpisz mu rodziców, zrozum to. Nie wpoisz, Gabrysiowi, tych samych ideałów, co rodzice tobie. Gabriel znalazł już ścieżkę, którą być może będzie podążać i nie będzie to ścieżka Archanioła.

Skąd możesz to wiedzieć? Gabriel będzie archaniołem, jak ja, ty i nasi przodkowie, mamy to we krwi – stwierdzam.

No tak, skąd możesz to wiedzieć, skoro ciebie nigdy nie ma? Gabriel nie nadaje się na Archanioła, ma zbyt łagodne oblicze. I tylko zniszczysz mu życie jeśli spróbujesz zmusić go do podążania ścieżką, której nie pragnie.

(1) Dwadzieścia cztery księżyce - dwa lata. Uznałam, że skoro akcja dzieje się w bardzo odległym czasie, to raczej nie będą liczyć lat w nasz sposób, stąd księżyce. 

Jeden księżyc = jeden miesiąc

Pod którymś komentarzem Silverthorn uznała, że nie będzie perspektywy Michaela, a tu proszę niespodzianka! 

Ogólnie zarys na perspektywę Michaela pojawił się jakoś stosunkowo niedawno, bo raptem przed Wielkanocą xD I od samego początku Silverthorn wiedziała, że perspektywa Michaela, szczególnie ten i następny rozdział, będą dziać się w przeszłości, bo uznała, że to ma być fajne rozwinięcie postaci, a nie robienie z niego kolejnego buca zaślepionego zemstą.  

Archangeli ClamorisOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz