media: Avantasia - Shelter From The Rain
~~Gabriel~~
Obracałem pierścień w palcach. Zrobiony z kawałka duszy Natanaela. Dzięki niemu go odnajdę...
Czuję się oszukany.
Zabiłem Boga, żeby dostać to coś? Nawet nie mam pewności, czy to w ogóle zadziała! Pierścień nie emituje żadną energią.
Cisnąłem pierścieniem w ścianę komnaty, którą udostępnił mi Lucifer.
Oszukał mnie. Szatan mnie oszukał. Cały czas kłamał, wiedział, że nie ma jego duszy... A Lucifer wiedział! Dlaczego mi nic nie powiedział?! Tylko grał w te swoje chore gierki?!
Po chwili pierścień wrócił do mojej dłoni.
To... Coś nowego?
Może jednak nie jest taki bezużyteczny. Jednak dla pewności wyrzuciłem go znów, a ten znów wrócił do mnie. Prycham, przecież to nie musi oznaczać, że to prawda. Również dobrze może być to magia. Ile razy zdarzyło zostawić się mój miecz na polu bitwy, a później zawsze był przy mnie. Szatan mógł również zastosować identyczną sztuczkę z pierścieniem.
Wstaje gwałtownie; nie wiem co mam ze sobą robić. Szukać Natanaela?
Chcę go zobaczyć, dotknąć, przeprosić i obiecać, że teraz będzie tylko dobrze. Ale jak długo mam czekać? O ile, oczywiście jest to prawda i znajdę duszę Natanaela? A co jeśli nigdy jej nie znajdę? Co jeśli zawsze będzie stać ktoś nam na przeszkodzie?
Michael, mój brat... On nigdy nie wybaczy mi tej zbrodni. Od teraz będę na jego celowniku, będzie pragnął zemsty.
Dlaczego ja?
No tak, już rozumiem. Tak naprawdę, byłem tylko narwaną marionetką Szatana. Wykorzystał moją słabość do osiągnięcia swojego celu.
Jednak jeśli mówił prawdę, ten jeden raz, to... Nie będę żałować swojego czynu.
Rozglądam się po komnacie. Potrzebuje czegoś, na czym mógłbym zawiesić pierścień, by już zawsze był blisko mojego serca.
Znajdę Natanaela.
A jeśli nie... Wejdę do Nieba i odbiorę im jego duszę!
~~
– Natanael, mój drogi, Natanaelu – szepczę w ciemność. Nie ma go przy mnie, ponieważ wciąż jestem w Niebie. Od ostatniej wizyty minęła dopiero jedna pełnia. To byłoby zbyt podejrzane, gdybym pojawił się w świecie ludzi.
Niestety tęsknota niszczy moje serce. Chciałbym być już przy nim, poczuć ciepło jego skóry...
– Gabrielu? – z moich rozmyślań wyrwał mnie głos Michaela – Czy coś cię zadręcza? – pyta. Nie mówi tego troskliwym głosem, jak na starszego brata przystało. Jego głos jest opanowany i chłodny. Jak on.
Michael jest przeciwieństwem Lucifera, który... Kiedyś myślałem, że poza mną nie interesowało go nic, a teraz? A teraz jesteśmy wrogami.
– Nic takiego – odpowiadam wymijająco; wiem, że to mój brat i mógłbym powiedzieć mu o Natanaelu, ale boję się, że zacznie podważać moje słowa. I pozna prawdę. Gdyby to był Lucifer... Zwierzyłbym mu się bez skrępowania, bo wiedziałbym, że ten nigdy, by mnie nie wydał.
– Po prostu... Wspominam dobre czasy, kiedy Lucifer był z nami – kłamię. Wiem, że to najszybszy sposób, by pozbyć się Michaela. Nienawidzi, kiedy wspominam o naszym bracie.
– Nie powinieneś tracić czasu na myślenie o swoim wrogu – oświadcza chłodno.
– To wciąż nasz brat – upieram się.
– Nasz brat umarł, a on... To tylko kreatura podobna do niego – mówi ostro.
– Czyli o mnie będziesz mówić tak samo?! – krzyczę zdenerwowany.
– Co ty pleciesz? Ty nigdy nie stoczysz się na dno! – broni mnie. Nie mogę być tego pewny, nie potrafię przewidzieć przyszłości. A co jeśli pewnego dnia, ktoś odkryje mój sekret? Jestem gotowy na każdą ewentualność.
~~
Spoglądam na zniszczoną chatkę, która należała do Natanaela. Może ją naprawię? Stworzę tutaj ostoję dla siebie? Miejsce, gdzie będę mógł go zabrać, kiedy już go odnajdę?
Wchodzę do środka i rozglądam się po pomieszczeniu. Dziwne, że jeszcze nikt nie splądrował chaty, skoro od wielu lat jest pusta. Natanael mieszkał na uboczu wioski, raczej nie była to jego decyzja, a nienawiść ludzi, zmusiła go do mieszkania na uboczu. Ludzie są bardzo przesądni, więc uznali Natanaela za pechowca, który przyniesie zgubę wiosce, tak jak przyniósł zgubę swoim rodzicom.
– Jestem pechowcem! – krzyknął rozzłoszczony, kiedy starałem się opatrzyć jego głowę.
– Nie jesteś, dlaczego tak uważasz? – pytam. To dziecko, czym miało zawinić? Jego dusza... Jest taka piękna i niewinna. Nie może równać się z żadną inną duszą.
– Bo przeze mnie zmarli moi rodzice, więc wioska się mnie obawia! – krzyknął i pociągnął nosem.
– Nie prawda Natanaelu. Nie z twojej winy zginęli twoi rodzice – odpowiadam, odsuwając chłopca od siebie.
– A z czyjej?
– Z niczyjej. Demony to... Złe kreatury. A ludźmi z wioski nie przejmuj się – dotykam jego włosów – Pewnego dnia zrozumieją swój błąd.
– Wtedy im nie wybaczę! – upiera się, a ja śmieję się cicho.
– Masz takie prawo – mówię – Potrzebujesz jeszcze czegoś? – pytam.
– Odchodzisz? Już? – na jego twarzy zagościł smutny wyraz.
– Muszę, ale niedługo znów się spotkamy – pocieszam go.
Dotykam opuszkami figurkę wyrzeźbioną w drewnie. Podarowałem mu ją tamtego dnia, kiedy opatrywałem mu głowę, po tym jak ludzie z wioski napadli go i nazywali go pechowcem.
Już wtedy powinienem zająć się nimi. Powinienem dać im nauczkę.
Nie pomogli mu wtedy, kiedy był sierotą.
Nie pomogli mu, nawet kiedy jego umysł ogarnęło szaleństwo. Są zwykłymi bezużytecznymi śmieciami. To jest to dobre i idealne stworzenie? Doprawdy, Bóg miał słabe poczucie humoru. Nic dziwnego, że Lucifer nie chciał służyć ludziom. On dostrzegł w nich skazy. Wiedział, że to nie będzie idealna istota.
Jedyną istotą, która była idealna, to był mój Natanael... Był tym, który powinien otrzymać zaszczytne miejsce pośród Chórów Anielskich. Nie zasługiwał na tyle cierpienia, ani nienawiści ze strony innych ludzi.
Teraz zrobię to, co powinienem zrobić już dawno temu – ukarzę ich, za ich bezczelność i ignorancję.
Odpłacą za te wszystkie lata cierpienia Natanaela.
Zaiste mieli rację, mówiąc, że Natanael przyniesie im zgubę.
Gabrysiowi włączyło się bycie chorym pojebem xD
W ogóle na Silverthorn uwzięły się wszystkie siły, bo dosłownie nic jej nie wychodzi xD
CZYTASZ
Archangeli Clamoris
Short StoryPo odkryciu romansu jednego z archaniołów ze śmiertelnikiem Bóg postanowił ukarać go, wyrzucając go z Nieba. Archanioł po upadku szukał swojego ukochanego, ale nie wiedział, że minęło kilkadziesiąt lat od ujawnienia jego romansu, a jego upadku - to...