media:Alexander Rybak - Fairytale
~~Belzebub~~
– Wy naprawdę chcecie mnie pozbawić wzroku – mówię, kiedy zastaję Asmo z Mephisto w mega dwuznacznej sytuacji.
– Spierdalaj Belz – warknął w moją stronę Asmo, a Mephisto tylko spiorunował go wzrokiem.
– To ja cię ratuję z opresji, a ty mnie wyganiasz?
– Idź do Seraphina, da ci coś w ramach mojej wdzięczności – Asmo spoglądał na mnie bez krzty zażenowanie, akurat tego nie potrafię powiedzieć o Mephisto. Biedaczek jakby mógł to by zapadł się pod ziemię.
– Znając ciebie to dorzuciłeś jakichś bonusów do alkoholu, który chciałeś mi wręczyć – stwierdzam. Znam Asmodeusa i wiem, że zrobiłby tak. Właściwie to... Już raz tak zrobił.
– I tak byś to wypił i tak, nawet jeśli miało cię to zabić, alkoholiku – oznajmia. W sumie to... Racja... Wypiłbym to, bo raczej jako takiej szkody mi nie wyrządzi, Asmo zawsze pilnuje, by nie przesadzić z trucizną, nie zabije mnie to, ale... Wymęczy.
– Dobra, zamknij mordę. Jak następnym razem będziesz umierać, a będę w pobliżu to nie zareaguje, zabiorę tylko Bąbelka... A teraz – podchodzę do barku, który otwieram. Biorę pierwszą lepszą butelkę – Biorę to jak moje honorarium za uratowanie twojego nędznego tyłka Asmo.
~~
Korzystając z nieobecności Mammona, postanowiłem się napić. Nie, żebym przestał pić w jego obecności, ale Mammon ma to do siebie, że czasami lubi mi docinać z tego względu, a teraz... Nikt mi nie będzie mówić, że piję za dużo.
Jak tylko nalałem sobie szkockiej do szklanki, zrozumiałem, że coś jest nie tak. Było za... Głośno? Tak, za głośno. Raczej nie powinno być tutaj tak głośno. Zrozumiałbym, gdybym miał służbę, ale... Mieszkam tutaj tylko z Mammonem. A teraz kiedy go nie ma...
A może wrócił?
No to byłoby dziwne, bo... Wyszedł przed pięcioma minutami. Raczej nie wróciłby, bo czegoś zapomniał. Nie Mammon, dlaczego miałby zapominać czegokolwiek?
Na moje szczęście, bądź nie, tajemniczy gość sam postanowił się ujawnić.
– Witaj, Szatanie, co sprowadza cię w moje skromne progi? – rzucam z uśmiechem. Wiem, że raczej mi nie powie, że wpadł na ploteczki. Ma jakieś zadanie, a skoro jest tutaj osobiście, to raczej jest to ściśle tajne zadanie.
– Mam dla ciebie zadanie – mówi. No kto by się spodziewał takiego zwrotu akcji?
– Słucham w takim razie.
– Masz zabić Asmodeusa – oznajmia spokojnie.
– SŁUCHAM?! – wiem, że Szatan ma jakąś paranoję, ale... No bez jaj. Dobra, może i Asmo jakoś ostatnio miał przesrane u Szatana, ale bez przesady, żeby od razu go zabijać?!
– Zabij Asmodeusa, jednego z książąt Otchłani – powtarzam.
– Raczej chcę wiedzieć, dlaczego mam zabić swojego przyjaciela – tłumaczę mu. Zastanawia mnie to, po prostu zastanawia. Czy Asmo coś zrobił, że musi umrzeć?
– Nie jestem zadowolony już z niego, jest bezużyteczny – oświadcza i spogląda na szklankę ze szkocką, po chwili bierze ją i upija łyk.
– Mimo wszystko... – milknę, kiedy widzę spojrzenie Szatana.
– Dobrze, zrobię to – mówię. Wiem, że nie mogę odmówić mu, inaczej ściągnąłbym gniew Szatana na Mammona. To on zapłaciłby za moje błędy. Jednak wiem, że nie mogę zabić Asmodeusa. Może i jest dupkiem i czasami miałem ochotę wbić mu kosę w żebra, ale bez przesady. Jaki by nie był, to wciąż jeden z lepszych wojowników Otchłani.
CZYTASZ
Archangeli Clamoris
Historia CortaPo odkryciu romansu jednego z archaniołów ze śmiertelnikiem Bóg postanowił ukarać go, wyrzucając go z Nieba. Archanioł po upadku szukał swojego ukochanego, ale nie wiedział, że minęło kilkadziesiąt lat od ujawnienia jego romansu, a jego upadku - to...