Rozdział 43.

117 16 18
                                    

media: Hell In The Club - Lucifer's Magic 

~~Lucifer~~

Spoglądałem to na Belzebuba i Asmodeusa na przemian.

– Co piliście? Albo lepiej, co braliście? Bo macie odlot nie z tej ziemi – mówię, a ci rzucają pomiędzy sobą porozumiewawcze spojrzenia.

– Czy ty masz zabić Belza, czy może Gabriela? – mówi Asmodeus. Nie wiem, co ci dwaj brali, ale niech to odstawią.

– Gdyby pijany albo naćpany Belz się o to mnie zapytał, to wyśmiałbym go, ale ty Asmodeus? Powoli przestaję cię poznawać.

– Belz on chyba nic nie wie – mówi Asmo do Belzebuba. Asmodeusowi na stare lata musiało się coś poprzestawiać. Albo odbiło mu z powodu miłości.

Zresztą w Otchłani dzieje się tyle, że nie wiem, czy zdołałbym ogarnąć to wszystko.

– Możecie mi łaskawie wytłumaczyć, o co wam do jasnej kurwy chodzi?!

– Szatan najprawdopodobniej próbuje się nas pozbyć – mówi Belzebub – Kazał mi zabić Asmo, a jemu kazał pozbyć się Mephisto. Wniosek chyba jest prosty, nie? Szatan tobie również zlecił zabicie, albo mnie, albo Gabriela.

– Nie było go u mnie... Ale chwila, Asmo ma zabić Mephistophelesa... Przecież wy jesteście parą!

– No raczej tak nie do końca nią jesteśmy – wzdycha Asmodeus – Szatan podejrzewa, że Mephisto jest przywódcą buntowników, kazał mi rozkochać go w sobie i... Wydobyć prawdę – opuszcza głowę na dół.

– Zawsze wiedziałem, Asmodeus, że jesteś pierdolnięty – komentuję. Król Ciemności posyła mi tylko groźne spojrzenie, ale nic nie mówi.

Tak czułem, że ostatnim czasem Otchłań to w cyrk się zmienia. I dziwić się, że Miki gardzi wszystkim, co związane z Otchłanią.

– Cała Otchłań jest jakaś pierdolnięta – mówię i chrząkam – Co teraz zamierzamy zrobić? Bo w tajemnicy wam powiem, że wisi nad nami również widmo wojny z Niebem, albo z Gabrielem, który oszaleje z powodu straty po Natanielu.

– Coś czuję stary, że nie tylko my, robimy coś wbrew Szatanowi – stwierdza Belz, a ja przytakuje mu skinieniem głowy.

~~

– Ty jesteś chyba jakiś upośledzony Lucifer – mówi Miki, patrząc mi prosto w oczy.

– Chłopie już cię lubię – stwierdził Belz.

– Ale Miki – zaczynam, ale brat mi przerywa.

– Po pierwsze, nie nazywaj mnie tak. A po drugie czego ty nie zrozumiałeś w to zostaje pomiędzy nami?!

– No tak jakoś wyszło – wzruszyłem ramionami.

– Tak jakoś wyszło?! Lucifer!

– Ja nie chcę się wtrącać, ale wy na serio jesteście rodzeństwem? Bo kłócicie się jak stare małżeństwo – wtrąca się Belzebub, więc piorunuję go wzrokiem.

– Zamilcz alkoholiku – mówię, co powoduje salwę śmiechu u Asmodeusa.

– A do ciebie to już nie mam siły Asmodeus – oznajmiam, a ciemnooki demon wywraca oczami.

– A ja nie mam siły do ciebie, Lucifer.

– Ale warto mieć jakiegoś sojusznika! A oni są w podobnej sytuacji, co my.

– Tak naprawdę to szukamy jelenia, który ukatrupi nam Szatana... E Asmo weź przedzwoń do Mephisto, w końcu to on stoi na czele buntowników, pomoże nam bez mrugnięcia okiem.

– Mówiłem, że nie mam żadnych dowodów, że chodzi o niego – warczy Asmo.

Coś mi się nie chcę wierzyć, że Asmodeus nie jest zakochany w Mephistophelesie. Skoro do tej pory nie dowiedział się niczego ważnego o Mephistophelesie, to najpewniej Szatan się pomylił. Asmo mógłby go zostawić, a nie drążyć dalej w całą sytuację. Tylko właściwie pogarsza swoją sytuację.

– Luci, obiecuję, że po wszystkim cię zabiję – wzdycha Miki.

– Z Belzebubem szybko wymyślimy jakiś plan.

– Pewnie jakiś samobójczy.

– Zaraz ta samobójczy, na początku brzmi jak samobójczy, ale jak będziesz robić to co każe Belz, to nawet nie zostaniesz zadrapany – stwierdza Asmo.

– Bro – Belz udaje, że ociera łezkę wzruszenia, że ktoś go w końcu docenił – Jednak po co nam plan? Michael nie wie, jaką grupą zaatakują i kiedy. Będziemy iść na spontan. Michael jest ich przywódcą, nie?

– Tymczasowym – poprawia Miki.

– Od śmierci Boga się cię słuchają, więc średnie mi z tym tymczasowym. Musisz przekonać swoich ziomków, że to Szatan to zły ziomek i go trzeba zajebać. Jak ich przekonasz my was wprowadzimy do Otchłani, a ty zrobisz szarżę na pałac, zetniesz łeb Szatana i po kłopocie – mówi dumnie Belz.

– To... Samobójstwo – stwierdza Miki.

– Niekoniecznie, a teraz słuchaj dalej. Z racji, że Gabryś jest mianowanym pretendentem do tronu, możemy również podpisać sojusz. Raczej Gabrysiątko nie będzie robić problemów, chyba że twoje ziomki to barany i zabiją jego kochasia to lepiej się nie wychylać, bo każdemu się oberwie.

– Czyli zakładasz, że coś może pójść nie tak, nie? – dopytuje się Miki.

– Słuchaj stary, to tak zwane ryzyko zawodowe. Nie wiemy nawet ja zareaguje Gabryś. Równie dobrze może mu odbić, jak tylko uzna, że jego kochaś jest zagrożony, łapiesz?

– Niekoniecznie.

– No debil, po prostu debil – komentuje Belz.

– Ja ci... – Michael unosi swój miecz, więc próbuję go powstrzymać.

– Miki, opanuj się, Plan Belzebuba jest dobry. Fakt, że ma parę luk, ale... Jak każdy plan. Przynajmniej cię informuję o najprawdopodobniejszych złych scenariuszach.

– Dajcie mu trochę whisky, a nawet załatwi plany awaryjne – wtrąca się Asmodeus.

– Zabiję waszą trójkę po wszystkim – oświadcza anioł.

– Tak, tak, tak, zabijesz.

~~

Michael nie był zadowolony z planu, jaki stworzył nam Belzebub, ale ze wszystkich naszych planów, to ten Belzebuba ma ręce i nogi i jeśli dobrze pójdzie upieczemy dwie pieczenie na jednym ogniu. Zapobiegniemy rozlewowi krwi, przez szalonego Gabrysia. Pozbędziemy się Szatana i będziemy mieć sojusz. O to nawet trzy pieczenie na jednym ogniu. Same plusy. Jednak Belzebub ma rację, nie jesteśmy w stanie stwierdzić jak zachowa się Gabryś, bo on jest jedyną niewiadomą w naszym planie. Właściwie to od niego zależy powodzenie naszej misji. Jednak bądźmy dobrej myśli. Wszystko pójdzie jak po maśle i nim się zorientujemy będziemy świętować sojusz z Niebem. Każdy na tym coś zyska. Tylko trochę szkoda mi moich kompanów – Belzebuba i Asmodeusa. O ile Asmodeus straci wszystko przez swoją głupotę, tak Belzebub... Żeby chronić Mammona, zdecydował się sprawić, że ten zacznie go nienawidzić.

Jednak i tak wiele ryzykujemy, jeśli Szatan odkryje nas spisek, albo chociaż zacznie nas podejrzewać... Pozbędzie się nas bez mrugnięcia okiem. Musimy być ostrożni. W dodatku Gabriel również nie może nabrać podejrzeń, jeśli nas przyłapie, będzie próbował się nas pozbyć. A wtedy wszyscy mamy kłopoty.


A teraz szybkie info: W pracy zmieniono mi godzinę, na którą mam przychodzić, fakt, że wracam wcześnie, bo jeśli teraz będę robićdo 19 to fajnie. Raczej uzbrójcie się w cierpliwość i świadomość, że jednak rozdziały będą rzadziej. Siła wyższa

Archangeli ClamorisOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz