Rozdział 25.

140 19 5
                                    

media: Avantasia - Requiem For A Dream

~~Lucifer~~

Gapiłem się w puste krzesło. Znowu nie przyszedł.

Nie wiem, który to już raz, kiedy Gabriel opuszcza naszą naradę. Mimo wszystko nikt nie zwraca na to uwagi. Nawet Szatan, który ciągle powtarza, że nie możemy wymigiwać się od swoich obowiązków.

Dzisiejsza narada przebiega spokojnie... A odkąd pamiętam... Belzebub dokuczał Asmodeusowi jak tylko mógł. Dziś siedział spokojnie, co tylko utwierdzało mnie w przekonaniu, że niedługo idealny plan Szatana legnie w gruzach. O ile jakiś idealny plan ma w zanadrzu. Od czasu, kiedy Gabriel zabił Boga, Szatan tylko chełbi się swoim zwycięstwem. Belzebub wiele razy sugerował atak na Niebo, póki ono jest osłabione, ale z czasem widząc, że Szatan jest nieugięty, dał sobie spokój.

    Michael pewnie na dobre przejął stery dowodzenia i szykuje się do ostatecznej bitwy. Jednak najpierw nim do niej doprowadzi, zamierza zabić Gabriela, a raczej go sprowokować. Zamierza zabić Natanaela, co raczej nie wpłynie dobrze na kruchą psychikę naszego brata.

A może właśnie do tego dąży Szatan? By zrobić z Gabriela broń ostateczną? W końcu pogrążony w rozpaczy i swoim szaleństwie będzie niezniszczalny.

Mój wzrok skupił się na Asmodeusu, który tak jak ja, był nieobecny. Błądził gdzieś myślami. W dodatku wyglądał tak żałośnie, jak nie on. Asmodeus budził respekt, a teraz nie był nawet groźniejszy od Mephistophelesa. Oficjalnie każdemu wciskał historię, o tym, że znów wybrał się na samotną walkę z Bestiami i został tak urządzony, ale... Nie wierzyłem mu.

Sam walczyłem z Bestiami i wiem, że nie są w stanie tak urządzić kogokolwiek. To znaczy, są w stanie, ale mówimy tutaj o Asmodeusu. W końcu jego siła jest porównywalna do naszej trójki razem wziętej. Gdyby Szatan zlecił zabójstwo Boga, Królowi Ciemności ten dałby radę.

Nie sądzę, by miłość Asmodeusa do tego chłopca przyćmiła mu umysł. Coś się stało.

Jeśli nie Niebo zniszczy Otchłań, to zrobi to sam Szatan swoimi intrygami.

~~

Coroczny festiwal z okazji zabicia Boga jest najhuczniejszą imprezą w całej Otchłani. Nie spodziewałem się, że spotkam na nim Gabriela, liczyłem, że mój brat wciąż będzie stronić od pojawiania się w Otchłani.

– Gabryś – powiedziałem, przyglądając się spokojnemu obliczu mojego brata. Ile razy go widziałem, zawsze wyglądał na rozzłoszczonego.

– Och, Lucifer też tu jesteś? – powiedział wesoło, po czym mnie objął na przywitanie. To było dziwne, bardzo dziwne, szczególnieszczególnie że nie zgadzaliśmy się w paru kwestiach, wiadomo jakich.

– Promieniejesz szczęściem – zauważam, a ten tylko z delikatnym uśmiechem na twarzy przytaknął mi skinieniem głowy.

– W końcu Natanael zaczyna odwzajemniać moje uczucie – mówi radośnie. Raczej wątpiłem w szczerość tego uczucia. Na pewno nie było szczere – Oczywiście odrobinę sobie pomogłem – uśmiecha się szaleńczo. Przez chwilę myślałem, że Gabryś... znów jest sobą. Najwidoczniej przed popadnięciem w całkowite szaleństwo trzyma go Natanael, a raczej jego miłość, którą ofiarowuje mu. Raczej mój kochany brat nie byłby w stanie przyjąć do wiadomości, że Nat go nie chcę.

– Pomogłeś? Gabryś, na litość Szatana, coś ty zrobił?

– Nic wielkiego – uśmiecha się – Pozbawiłem go tylko wszystkich wspomnień i ukształtowałem jego życie w taki sposób, by był szczęśliwy.

– Raczej, żebyś ty był szczęśliwy – mruczę cicho.

– Jak zwał tak zwał – wzrusza ramionami – Parę drobnych kłamstw nikogo nie zabiło.

– Uwierz mi, że w tym przypadku zabiją – mówię, a Gabriel posyła mi złowrogie spojrzenie.

Pragnę odzyskać mojego brata z powrotem. Jednocześnie wiem, że żeby nie popadał w swoje szaleństwo, muszę tolerować jego działania, względem Natanaela i nie pozwolić, by Michael się wtrącił.

~~

Obserwowałem z oddali Gabriela, który wybrał się z Natanaelem do miasteczka. Gdybym nie wiedział, że mój brat oszalał na punkcie Nata i wymazał jego wspomnienia, to wziąłbym ich za całkiem uroczą parę. Gabriel nie rozumie, że wymusił uczucie na nim. Może gdyby Gabriel postanowił zachowywać się jak człowiek i próbował osiągnąć cel w ludzki sposób, to... Być może coś między nimi zaiskrzyło.

Belzebub wspominał, że Gabriel zabił dziewczynę Nata, więc może nie byłaby to łatwa droga, ale zawsze rozsądniejsze niż to, co robi teraz.

Mam wrażenie, że Gabriel zamknął swój światopogląd na tym, co kojarzy mu się z prawdziwym Natanaelem – próbuje z niego zrobić identyczną kopię swojego zmarłego kochanka. Nawet jeśli wyglądają tak samo, to... Wciąż dwie inne osoby.

   W końcu poznałem jego ukochanego i wiem, jaki był. A temu chłopakowi daleko do oryginału. Może i przejawiają jakieś wspólne cechy, jednak nie poznałem obecnej reinkarnacji duszy Natanaela

– Zawsze wiedziałem, że twoja obsesja na punkcie Gabriela jest niezdrowa, Lucifer – usłyszałem za sobą głos Michaela. No jeszcze tego mi tutaj brakowało! Nie mógł sobie siedzieć wśród chmurek i śpiewać żałobnych piosenek po stracie Boga?

– Michael, cóż za spotkanie... Nie widzieliśmy się od... wieków – uśmiecham się do brata. W jego dłoni pojawia się miecz.

– Nie ma to jak miecz wbity w serce jako powitanie – rzucam z przekąsem. Nigdy nie potrafiłem znaleźć wspólnego języka z Michaelem. To on był tym faworyzowanym dzieckiem, to jemu jako pierwszemu Bóg zapewnił pozycję swojej prawej ręki. Jego cholerne poczucie obowiązku sprawiło, że Gabryś ledwo co mógłby pamiętać swojego najstarszego brata. Ciągle nieobecny, a kiedy już był nie interesował się tym, czy Gabryś w ogóle istnieje.

– To twoja wina, że Gabryś uległ podszeptom Szatana! – warczy w moją stronę.

– Moja? Bracie... Nie widziałem Gabriela do czasu jego Upadku. Niby jak miałem go przekabacić na swoją stronę?

– Przywiązałeś go do siebie, a później opuściłeś!

– Bo to moja wina, że poświęcałem czas naszemu młodszemu bratu, który był wtedy dzieckiem?! Może gdybyście zluzowali tam na górze obostrzenia, to nic nie miałoby miejsca! Dlaczego nie osądziliście Gabriela od razu, tylko tyle czekaliście?

– Bóg tak chciał – odpowiada spokojnie.

– Więc to wina Boga, że Gabriel tak łatwo dał się namówić na zabicie Boga. Jak myślisz, co Szatan mu obiecał za głowę Boga?

– Władzę? Pieniądze? Pozycję? – zgaduje.

– Duszę. Duszę Natanela. Gabryś nie był pierwszy, który dostał taką propozycję, niektórym obiecywał wszystko, ale każdy odmawiał, bo wiedział, że to nie możliwe zabicie Boga. A jemu wystarczyła świadomość, że Szatan ma duszę jego kochanka. Sami jesteście sobie winni. Mogliście mieć Boga, a Gabriel wciąż byłby sobą.

– Nie rozumiem.

– Naprawdę Michael? Jeszcze tego nie zauważyłeś? Zabij reinkarnacje Natanaela, a z Nieba nie pozostanie nawet popiół – ostrzegam brata.

Archangeli ClamorisOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz